
To było podpalenie – tak Eryk Gazda, prezes Beskidzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ocenia przyczyny pożaru, który strawił stanicę WOPRw Międzybrodziu Bialskim. Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Trwa także zbiórka pieniędzy na odbudowę ośrodka.
Do pożaru doszło w nocy z czwartku na piątek. Jak poinformował Marek Tetłak, oficer prasowy żywieckiej Państwowej Straży Pożarnej, po przyjeździe strażaków na miejsce paliło się kilka obiektów – domki letnisko-we, garaże, magazyny, wiaty stojące nad jeziorem. Strażacy natychmiast przystąpili do gaszenia. Akcja trwała 3,5 godziny, uczestniczyło w niej 10 zastępów, w sumie 45 strażaków PSP i OSP. Udało im się uratować trzy przyczepy kempingowe, ale większość obiektów uległa spaleniu.
Prezes beskidzkich woprowców Eryk Gazda stwierdził, że pożar stanicy to dla kierowanej przez niego formacji nokaut. Spaliła się nie tylko stanica, która była bazą dla ratowników, ale także łodzie, silniki do nich, mnóstwo sprzętu ratowniczego jak koła ratunkowe czy kapoki. Straty wynoszą około 500 tys. zł.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień