Stalker zabiera szczęście w miłości i spokój. Czasem zabiera też życie
Mówił, że kocha, a wbił jej nóż w plecy. Jak powstrzymać stalkera? - Nękanie zgłaszać na policję - mówi dr Aleksandra Sarna. - Zero kontaktu z prześladowcą. Dla niego "odczep się" brzmi jak zaproszenie.
O stalkerach, którzy stają się zabójcami, coraz głośniej. W walentynki zginęła z rąk byłego partnera 27-letnia Hania z Tychów; 33-letni mężczyzna zabił ją dwoma ciosami noża. Przedtem nachodził, straszył i nękał. Kilka dni temu do podobnego zabójstwa doszło w Jadownikach koło Brzeska. Prześladowca zasztyletował 29-letnią kobietę, która z nim zerwała i nie chciała utrzymywać dalszego kontaktu. Przepisy, wprowadzone w życie w Polsce w kwietniu 2011 roku, pozwalają karać uporczywych natrętów, ale sprawców same sankcje nie odstraszają. Dlatego trzeba wiedzieć, jak i kiedy je stosować.
- Stalking to nie choroba, prześladowca zwykle dobrze wie, co robi - mówi psycholog społeczny dr Aleksandra Sarna z SWPS. - Chce zdobyć lub odzyskać jakąś wybraną osobę albo zemścić się na niej. Planuje swoje działanie, ma określony cel. I często obawia się policji, tego, że ofiara ma wsparcie. Największy błąd ofiar stalkerów to milczenie i czekanie, aż stalkerowi przejdzie. A przecież może mu się pogorszyć. Trzeba szybko stawiać granice i szukać konkretnej pomocy.
Kobiety częściej niż mężczyźni są ofiarami agresywnych prześladowców, ale one również potrafią uprzykrzyć komuś życie w roli stalkerek. 75 proc. nękanych zna sprawców. Stalkingiem nie interesuje się za bardzo młodzież do lat 20. Typowy polski stalker to mężczyzna w średnim wieku, w okolicach czterdziestki, chociaż zdarzają się o wiele starsi.
W Czechowicach-Dziedzicach 62-latek prześladował swoją znajomą. Wydzwaniał, pisał SMS-y, nachodził ją w domu. W końcu włamał się do jej mieszkania, wlał do napojów i szamponów żrącą substancję, a do płatków kukurydzianych wsypał trutkę na szczury. Osaczona kobieta nie wiedziała, jak sobie poradzić z psychopatą, gdzie szukać pomocy. Miała próbę samobójczą. Stalker twierdzi, że chciał tylko zwrócić na siebie jej uwagę.
Wiele informacji na temat stalkingu w Polsce przygotował po raz pierwszy Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. Badano zjawisko stare jak świat, ale dopiero ostatnio nazwane i sprecyzowane. Upadło wtedy wiele potocznych poglądów na temat stalkingu, na przykład opinia, że jest to sytuacja rzadka, dotyczy celebrytów, młodzieży w internecie.
- Ministerstwo Sprawiedliwości chciało wiedzieć, czy społeczeństwo uważa, że stalking jest przestępstwem kryminalnym, czy skłania się do jego ścigania i karania. Okazało się, że tak - mówi dr Paweł Ostaszewski z IWS, współautor raportu. - W badaniach wzięło udział ponad 10 tys. osób, to bardzo dużo. Pytani ocenili stalking negatywnie. Wyszło nam, że to zjawisko jest często obecne w ich codziennym życiu. Zetknęli się z nim bezpośrednio albo słyszeli o ofiarach stalkingu w bliskim środowisku.
Z raportu IWS wynika, że ponad 3 mln Polaków jest na celowniku stalkerów. Nękanie trwa średnio półtora roku, potem prześladowca - zwłaszcza jeśli nie osiąga żadnych celów - rezygnuje. Wielu jednak nie odpuszcza latami. Niektórzy czują się bezkarni, stosują przemoc, dopuszczają się zabójstw.
Kim jest stalker? To może być były partner, kolega z pracy, sąsiadka, ktoś z rodziny, daleki znajomy. Stalker rości sobie bez powodu prawo do czyjejś uwagi, uczuć, czasu. Albo uważa, że jego ofiara nadepnęła mu na odcisk, skrzywdziła go czymś, zasłużyła więc na zemstę. Jednak w większości, bo prawie w 60 procentach, napastnikiem jest odrzucony partner.
- Często stalker jest pewny, że stanowi dar losu dla swojej ofiary - mówi dr Aleksandra Sarna. - On sam rzekomo wie najlepiej, co jest dla wybranej osoby dobre, musi ją tylko do tego przekonać. Nawet siłą. A czy nie żyjemy w świecie, gdzie nam mówią: postaraj się, wysil, zdobędziesz wtedy wszystko, co chcesz, nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba chcieć. To nieprawda, bo to nie wystarczy. Należy wiedzieć, jak przyjąć porażkę.
Stalker wybiera osoby, które uważa za emocjonalnie słabsze od siebie. Ponad 80 proc. prześladowców to mężczyźni. Bardzo rzadko nękane są osoby pracujące w służbach mundurowych; w wojsku, policji, straży pożarnej czy miejskiej.
W ubiegłym roku tylko na terenie województwa śląskiego zanotowano 434 przestępstwa związane ze stalkingiem. To więcej niż w całej Polsce w drugim półroczu 2011 roku, gdy dopiero wchodziły przepisy o karaniu stalkerów. Z danych śląskiej policji wynika więc, że ofiary nękania coraz częściej zgłaszają się do organów ścigania. W naszym regionie 365 ubiegłorocznych przestępstw dotyczyło kwestii wzbudzania poczucia zagrożenia lub naruszania prywatności. 68 przypadków to podszywanie się pod inną osobę, wykorzystywanie jej wizerunku lub danych, żeby wyrządzić krzywdę. Jedna sprawa dotyczyła odpowiedzialności za próbę samobójczą z powodu stalkingu.
Stalkerzy zniechęcają się, gdy czują, że ofiara nie boi się i ma wsparcie. Ale trzeba być ostrożnym. Hania z Tychów poszła do dawnego wspólnego mieszkania z byłym partnerem, może na ostateczną rozmowę ze stalkerem. Zaatakował ją jeszcze w drzwiach. Chciała uciec, za późno, dostała nożem w plecy.
- To że poszła do tego mieszkania, jest całkowicie normalne. Pewne rzeczy trzeba po ludzku zakończyć. Ale spotkało ją coś, czego nie można się spodziewać - mówi dr Sarna.
Ponad 3 miliony Polaków jest na celowniku stalkera. To może być były partner, dawny znajomy, sąsiad, krewny
Rodzina Hani mówi, że skarżyła się policji na nękanie. Jej przyszły zabójca śledził ją, stosował przemoc, nachodził. Bała się. Ale tyska policja twierdzi, że pojawiła się na komisariacie tylko po to, żeby ogólnie zapytać o pomoc prawną.
- Policjanci nadal mają tu stare przekonanie: kobieto, sama nawarzyłaś sobie piwa, bo zadałaś się z psychopatą. My tu mamy prawdziwe przestępstwa - uważa jednak jedna z tyszanek.
Trzeba stanowczo prosić o interwencję, przedstawić policji dowody nachodzenia, nękania, strachu. Kto wie, jakby skończyła się sprawa chorzowianki, gdyby nie wymusiła pomocy. Były partner śledził, wydzwaniał, śpiewał pod oknami, a inni myśleli, ze to wielka miłość. Kiedy stalker zaczął jej grozić, że zabije ją i jej syna, zgłosiła się na policję. To go powstrzymało przed dalszym dręczeniem.
- Obsesyjna adoracja może nawet na początku imponować, pochlebiać, zanim ofiara przekona się, że wpadła w sidła - uważa dr Sarna. Według raportu IWS, tylko 20 proc. ofiar stalkingu szuka u kogoś pomocy. Wśród nich prawie co szósta osoba mówi o problemie rodzinie. Tyle samo zwraca się o pomoc do lekarza czy psychologa. 7 proc. idzie do adwokata. Co trzynasta ofiara skarży się pracodawcy lub szefowi szkoły, jeśli tam dochodzi do nękania. Prawie co dwunasta osoba kontaktuje się z organizacjami pozarządowymi lub korzysta z telefonu zaufania. Ale zdecydowana większość pokrzywdzonych czeka i milczy.
Czasem stalker rezygnuje. Raport podaje, że tak jest w 80 proc. przypadków. Jedna trzecia stalkerów ma dość z nudów, może ma już inny obiekt. Prawie co szósty stalker widzi, że nękanie nic nie daje, a co siódmy boi się konsekwencji. W co piątym przypadku stalker dopiero wtedy traci kontakt z ofiarą, jeśli ona zmieniła pracę lub adres. A czasem, gdy ją zabił.
Trudno przewidzieć, co kryje się w sercu człowieka, który nie ma empatii. Jego postępowania nie zrozumie ktoś, kto jest dojrzały emocjonalnie. Stalkerzy są jak wampiry, wysysają spokój, radość, wiarę w innych. Udają, że są jednym z nas. Można ich łatwo spotkać na swojej drodze, tak jak Hania. Jej mama napisała do niej ostatni list, odczytany na pogrzebie: "Kochana córeczko, nie miałaś szczęścia w miłości. Dziękuję, że byłaś z nami. I zawsze będziesz".