Stal Rzeszów ma w żużlowej szkółce talenty. Możecie im pomóc
Rzeszowski żużel może stanąć na nogi własnymi wychowankami. Potrzebuje jednak pomocy.
5 września podczas ostatniego w tym roku egzaminu na żużlową licencję „Ż” Stal Rzeszów wystawi dwóch adeptów. Pierwszy z nich to 16-letni Dominik Murias, drugim jest Michał Curzytek. Michał 3 lipca skończył 15 lat, które są wymaganą granicą wieku, aby wystartować w egzaminie. Curzytków w stalowskiej szkółce jest dwóch, obaj mają wyjątkową smykałkę do speedwaya.
- Dominik i Michał to bardzo dobrzy chłopcy, dobrze przygotowani. Liczymy, że obaj pomyślnie przejdą przez egzamin i otrzymają żużlowe prawo jazdy - mówi Jan Gajdek, wiceprezes sekcji żużlowej Stali ds. szkolenia. - Michał już wcześniej mógł wystartować w egzaminie, ale nie miał jeszcze 15 lat.
W samych superlatywach o tych chłopakach wypowiada się trener Janusz Stachyra, który na treningach musi studzić entuzjazm adeptów szkółki.
Jan Gajdek podkreśla, że w stalowskiej szkółce obowiązuje kierunek na jakość, a nie na ilość. Ostatnio odprawił z kwitkiem dwóch chłopaków, którzy chcieli zostać żużlowcami, ale mieli po 18 lat. To zdecydowanie za późno, aby podejmować szkolenie. Teraz w stalowskiej szkółce żużlowego abecadła uczy się sześciu adeptów, a siódmy kompletuje wymagane dokumenty.
- Mamy obecnie w szkółce trzech 14-latków, którzy są przygotowywani do egzaminu w 2018 roku. Każdy z nich ma duży talent. Zostali wyselekcjonowani z większej grupy, jeździli na crossie, jeżdżą na torze. Jeszcze przez rok będziemy ich szlifować. Wiążemy z nimi, tak jak z oboma adeptami, których we wrześniu wyślemy do Piły na egzamin, duże nadzieje. Jestem przekonany, że będzie z nich pociecha - podkreśla wiceprezes Gajdek.
Mimo prowadzonej polityki oszczędnościowej, każdy ze szkółkowiczów ma do dyspozycji solidny motocykl. Minęły lata, kiedy na jeden motor przypadało po kilku adeptów.
- Oszczędzamy na wszystkim, ale udaje nam się wiązać koniec z końcem. Z otwartymi ramionami przyjmiemy każdego sponsora. Ci chłopcy zasługują na większą pomoc. Zwłaszcza wtedy, kiedy zdadzą już egzamin i trzeba ich dosprzętowić. To szczególnie newralgiczny okres. Z powodu braku wsparcia dwa lata temu zakończyło karierę dwóch dobrze zapowiadających się chłopaków - przypomina nasz rozmówca.
Szkolenie kosztuje. Z miasta sekcja otrzymała dotację w wysokości 32 000 zł. Za jeden trening trzeba zapłacić do Urzędu Miasta 650 zł. Godzina karetki kosztuje 80-100 zł. Cena litra oleju do silnika na trening to 50 zł. A części zamienne? Remonty?
- Dziękujemy miastu za pomoc, przydałoby się jeszcze większe wsparcie. Mamy świetnych chłopaków, z których wyrosną dobrzy zawodnicy. Nasi wychowankowie mogą być znów siłą rzeszowskiego żużla, ale muszą mieć większe wsparcie - kończy Jan Gajdek.