Stal Gorzów. Nie pompujmy balonika!
10 września w Gorzowie Stal zainauguruje sezon pierwszej ligi. Przystąpi do tych rozgrywek jako... triumfator wszystkich rozegranych sparingów
Gorzowianie w okresie przygotowawczym pokonywali zarówno ekipy z niższych klas rozgrywkowych, jak Zew Świebodzin, KU AZS Zielona Góra czy też Gwardię Koszalin, a także tych, z którymi będą rywalizować w jednej grupie na zapleczu ekstraligi: rezerwy wicemistrza Polski Wisłę Płock oraz Real Astromal Leszno. Niemniej jednak trener stalowców Dariusz Molski podchodzi do tego z chłodną głową.
- Dobór sparingpartnerów był jaki był. Dość późno zaczęliśmy ich organizować i na rynku nie było takich, jakich bym chciał. Zagłębie Lubin czy Chrobry Głogów byli zajęci, a Pogoń Szczecin nie chciała z nami grać. Wybór był czasami przypadkowy. Tak jak ostatnio z Gwardią Koszalin. Choć to drugoligowiec, to pojechaliśmy do niego, do Białego Boru, ale zagraliśmy w tak wąskiej salce, że wszystkie założenia taktyczne wzięły w łeb. Teraz te elementy będziemy musieli przećwiczyć na sobie - nie ukrywa niezadowolenia Molski i jak zapowiada, nie przewiduje więcej sprawdzianów przed początkiem ligowych zmagań.
- Zostały niecałe dwa tygodnie do inauguracji sezonu. Moi zawodnicy, niemal wszyscy, coraz częściej narzekają na drobne urazy i nie ma co ryzykować zwiększenia liczby kontuzji. Mam jedynie do dyspozycji szesnastu piłkarzy i każdy ubytek to byłaby dla nas spora strata. Bartek Starzyński jest kontuzjowany i dziś trudno powiedzieć, czy będzie zdolny do gry. Na dzisiaj jest więc nas piętnastu - zwraca uwagę szkoleniowiec „Staleczki”.
Moi zawodnicy, niemal wszyscy, coraz częściej narzekają na drobne urazy i nie ma co ryzykować zwiększenia liczby kontuzji
- Nie ma co dmuchać niepotrzebnego balonika, bo po pierwsze, nigdzie go nie ma, a po drugie, dmuchać w powietrze, to nie ma co. Zresztą, jaki by był tego cel? Pierwsze spotkanie powinno pokazać hurraoptymistom, którzy widzą w debiutanckim sezonie awans do ekstraligi, gdzie jest nasze miejsce w szeregu. Przyjedzie do nas charakterna ekipa jaką jest Sokół Browar Kościeszyna. Nie będą jechać niemal 300 kilometrów, żeby jakiś tam beniaminek z Gorzowa im przeszkadzał. Przyjadą nas zbić i tyle. Przekonamy się, jaki damy im opór. W każdym starciu będziemy zostawiać krew, pot i łzy, aczkolwiek pewnych rzeczy od razu się nie przeskoczy - dodaje Molski, ale zapewnia, że jego podopieczni będą gotowi podjąć walkę.
- Zespół jak na ten czas jest bardzo pozytywnie nastawiony do grania. Drużyna jak trzeba, to się spręża, tak jak w Zielonej Górze, gdzie do przerwy przegrywaliśmy, a w drugiej połówce straciliśmy zaledwie osiem bramek. Widać ten ząb - dostrzega gorzowianin, do którego ekipy mają dołączyć bracia bliźniacy z Płocka, Mariusz i Marcin Smolarkowie. - To uzupełnienia, ale bardzo fajne. Takie dwa moje pitbulle.
Zespół jak na ten czas jest bardzo pozytywnie nastawiony do grania
Tego pierwszego meczu w lidze nie może też doczekać się obrotowy Stali Oskar Serpina. - Zwłaszcza spotkania po latach z gorzowskimi kibicami. Spodziewam się, że 10 września na trybunach będzie gorąca atmosfera. Chce się z nimi przywitać i poczuć też ligowe emocje po dłuższej przerwie. Sami musimy także zainaugurować rozgrywki zwycięstwem - przewiduje kołowy.
Do sezonu przystąpi jako kapitan żółto-niebieskich. - Jest to dla mnie naprawdę ogromne wyróżnienie. Przez pierwsze dni myśl ta trochę mnie przytłoczyła, bo zdaję sobie sprawę, że nie jest to takie proste. Czeka mnie więcej obowiązków, biorę za zespół odpowiedzialność. Presję sam sobie wytworzyłem, ale dam radę. To jest olbrzymi dla mnie prestiż i przeżycie jako wychowanka klubu. Jestem dumny z tego wyboru drużyny i trenera - mówi wychowanek AZS AWF Gorzów.
Chcę, żeby hala na Szarych Szeregów była naszą twierdzą
Sam zdaje sobie sprawę, że priorytetem jest utrzymanie, ale... - Z drugiej strony, trzeba być pewnym swoich umiejętności. A one są w tym zespole. Nie będziemy wychodzić na parkiet jedynie z przekonaniem, że jak się zapewnimy sobie utrzymanie, to spełnimy postawiony przed nami cel. Wydaję mi się, że po cichu chcemy posprawiać kilka niespodzianek. Chcemy, żeby hala na Szarych Szeregów była naszą twierdzą. Taką, by nikt stąd nie wyjechał z wygraną - kończy kapitan Stali.