Stal Gorzów. Kto się cieszy przed rewanżem?
By zdobyć dziewiąty tytuł mistrza Polski, Stal Gorzów musi odrobić osiem punktów z Torunia. - Będzie niezmiernie ciężko - mówi Stanisław Chomski
- Wygraliśmy tylko sześć biegów, mieliśmy siedem zer, a wynik jest jaki jest. Nie będę oceniał, czy jest dobry czy zły, bo w tej fazie nie ma „dobrych” wyników. Niektórzy cieszyli się tu ostatnio, że tylko tyle (dziesięcioma punktami, mowa o Ekantor.pl Falubazie Zielone Góra - dop. red.). przegrali. W rewanżu będzie niezmiernie trudno - mówił po pierwszej odsłonie finału PGE Ekstraligi Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów. Jego zawodnicy przegrali w Toruniu z ekipą tamtejszego Get Well 41:49. - To na razie oni są bliżej złotego medalu - uważa Chomski.
Torunianie blisko piątego tytułu mistrza Polski mogli być jeszcze bliżej. W pierwszej fazie zawodów aż czterokrotnie zlali bowiem gorzowian w stosunku 5:1. - Można powiedzieć, że „troszeczkę” pobłądziliśmy i już było 14 punktów straty - mówił trener żółto-niebieskich. Na szczęście dla gorzowskich kibiców stalowcy się nie poddali. Mozolnie odrabiali straty. Przed ostatnim biegiem mieli nawet szansę zniwelować ją do dwóch punktów. Skończyło się jednak na tym, że w Gorzowie będą musieli odrobić ich osiem. Łatwo jednak nie było...
- Było dużo zawahań, na kogo postawić, bo znakomity był start Nielsa Kristiana Iversena (zdobył w niedzielę 5 pkt.). Później wzmacniał i osłabiał motocykl. Nie mógł z nim trafić. W końcowej fazie spotkania miałem też duże wahania, czy po dobrym biegu puścić Mateja Zagara (6) w rezerwie taktycznej w biegu XIII. - Po dyskusji zaufałem Przemkowi Pawlickiemu (7), który wspólnie z Bartkiem Zmarzlikiem (13) i Krzysztofem Kasprzakiem pociągnęli wynik - mówił Chomski. Z czyjej postawy trener nie był zadowolony?
- Pojechał zespół, ale były dziury w postaci Michaela Jepsena Jensena (0), który do takiej postawy nas już przyzwyczaił. Największy minus dla Iversena. Nie stanął na wysokości zadania, prowadząc parę - oceniał trener stalowców.
Na plus Chomski zaliczył komunikację w drużynie. Dzięki rozmowom w parkingu gorzowianom udało się w końcu znaleźć przełożenia, które pozwalały im dobrze wychodzić spod taśmy oraz skutecznie walczyć na dystansie.
Największy minus dla Iversena. Nie stanął na wysokości zadania, prowadząc parę
- Udało się to na dwa ostatnie moje wyścigi. Początek zawodów nie był u mnie dobry. Ciężko mi było wyjechać ze startu, a potem na trasie traciłem dystans - oceniał spotkanie Pawlicki. Cieszył się, że cało i zdrowo ukończył zawody. W wyścigu XIV o mały włos, a zanotowałby koszmarny upadek, gdy został wzięty w kleszcze przez Adriana Miedzińskiego i Martina Vaculika. Po kontakcie z motocyklami rywali uskarżał się na ból kontuzjowanego wcześniej barku. A co słychać było po meczu w obozie toruńskim? Wyczuwalny był żal z potraconych w końcówce punktów. - Mogło być więcej punktów, mogło być ich mniej - mówił Martin Vaculik (8). Przez najbliższe dni myśli o odpoczynku. W niedzielę zaliczył bowiem szósty upadek w ciągu jednego tygodnia i jest zwyczajnie poobijany.
- Zaskoczyliśmy gorzowian torem, ale później zaczęli robić korekty sprzętu w dobrą stronę. Wiedzieliśmy, że Gorzów w końcu się dopasuje i będzie zdobywał punkty - opowiadał z kolei Robert Kościecha, trener Get Well Toruń. - Dużo ludzi w nas nie wierzyło w półfinale z Zieloną Górą, a my pokazaliśmy lwi pazur, że potrafimy walczyć i to samo będziemy robić w Gorzowie - dodawał szkoleniowiec gospodarzy.
Zaskoczyliśmy gorzowian torem, ale później zaczęli robić korekty sprzętu w dobrą stronę
A co do rewanżu w Gorzowie... Ponieważ Stal w rundzie zasadniczej była wyżej od rywali z Grodu Kopernika (gorzowianie ją wygrali, torunianie zajęli czwartą lokatę), by zdobyć tytuł może pozwolić sobie na remis w dwumeczu.
Niedzielne spotkanie na stadionie im. Edwarda Jancarza rozpocznie się o 19.00. Wszystko na to wskazuje, że obejrzy je komplet widzów. - Niedzielna porażka nie wpłynęła na tempo sprzedaży. Mamy już zajętych 12,3 tys. miejsc. Tylko dziś od rana sprzedaliśmy 885 wejściówek - mówił nam w poniedziałek w południe Jacek Gumowski z marketingu Stali.
Kto chce obejrzeć rewanżowy pojedynek Stali z Get Well, powinien się spieszyć. Gospodarze przygotowali 14,5 tys. biletów (pozostałe 600 krzesełek na „Jancarzu” musi zostać pustych ze względu na utworzenie strefy buforowej obok sektora kibiców gości). Nie jest wykluczone, że miejsca wejściówek na miejsca siedzące zabraknie już dziś. Możliwe, że w sprzedaży będą bilety na miejsca stojące. Klub czeka na razie na zgodę ze strony miasta.
Ceny wejściówek na finał w Gorzowie kształtują się od 60 do 85 zł (bilety normalne) oraz od 45 do 70 zł ( ulgowe).