
Dokładnie 35 lat temu, 19 października 1983 roku, zakończyła się pierwsza przygoda Białegostoku z europejskimi pucharami w piłce nożnej. Bynajmniej nie za sprawą Jagiellonii, bo żółto-czerwoni grali w II lidze i dopiero za kilka lat zapukali do bram pierwszoligowego futbolu. Powiew europejskiego piłkarstwa ściągnął nad Białą łódzki Widzew. Gra w Białymstoku to była kara nałożona na klub przez UEFA za rzucenie przez kibica butelki w sędziego liniowego podczas rewanżowego meczu z Juventusem w Łodzi. Widzewiacy następne spotkanie w kolejnych rozgrywkach musieli zagrać na stadionie oddalonym o 250 km. Wybór padł na Białystok, choć chyba niewielu wie, dlaczego.
14 września, na pierwsze spotkanie ze szwedzkim Elfsborgiem, przyjechało 5 tys. łodzian. Sznur wynajętych przez zakłady pracy autosanów ciągnął się imponująco od Warszawy do Białegostoku. Mecz wywołał nie mniejsze poruszenie wśród białostoczan. Pracownicy byli zwalniani z zakładów pracy, uczniowie ze szkół.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień