Tradycyjna pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców do sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej odbędzie się w najbliższą niedzielę. Od wieków Ślązacy idą tam ze swoją codziennością i pobożnością. Przychodzą, by słuchać o sprawach boskich i ziemskich. Bodaj po raz pierwszy zaprotestowali, że nie chcą tu słuchać kaznodziei - arcybiskupa Marka Jędraszewskiego.
Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, który zaprosił abp. Jędraszewskiego do wygłoszenia homilii w Piekarach, wyjaśnia, że nawiązuje w ten sposób do tradycji udziału arcybiskupów krakowskich w piekarskiej pielgrzymce i głoszenia przez nich słowa Bożego.
Problem tylko w tym, że obecny metropolita krakowski, abp Jędraszewski, od dawna znany jest z agresywnych wypowiedzi i ze straszenia współczesnym światem.
- Tradycja jest ważna, ale ważniejsza jest prawda. A prawda dzisiaj jest taka, że kapłan, który dzieli, niszczy, depce, nie jest godzien głosić kazań ludziom wiary. Nie daje gwarancji, że to będzie słowo Boże, a nie manifest polityczny. Dlatego nie wezmę udziału w tegorocznej pielgrzymce, choć stale w niej uczestniczyłem - mówi Piotr Polmański z Piekar Śląskich, autor listu otwartego do abp. Skworca, w którym protestuje przeciwko głoszeniu homilii przez abp. Jędraszewskiego na piekarskim wzgórzu.
Piotr Polmański, związany z pierwszą Solidarnością i Platformą Obywatelską, nie jest odosobniony w swojej złości. Podobnie myśli Andrzej Lubosik, emerytowany górnik z Piekar Śląskich, poruszony złem, które głośno ujawniło się teraz w Kościele, pedofilią wśród księży.
- Ktoś, kto krył to zło, nie daje dobrego świadectwa - mówi Lubosik i pyta: - Mam teraz iść do kościoła, by słuchać takiej osoby, do tego udawać, że nic się złego w Kościele nie dzieje? Jeśli miałbym iść i gwizdać, to wolę zostać w domu. Oburzają mnie wypowiedzi, że podnoszenie problemu pedofilii w Kościele jest atakiem na Kościół. Zepsucie ma miejsce i trzeba je naprawić, a nie chować pod dywan.
Nie możemy być bierni
Abp Jędraszewski podczas konferencji na temat wykorzystywania nieletnich zrezygnował w Watykanie ze mszy za ofiary. Zasadę „zero tolerancji” wobec księży-pedofilów uznał za nazistowską i bolszewicką. Skazanie australijskiego księdza na sześć lat więzienia za molestowanie chłopców nazwał prześladowaniem chrześcijan. Był biskupem pomocniczym w czasie, kiedy abp Juliusz Paetz został oskarżony o molestowanie kleryków i go publicznie bronił.
Mówił też o zdradzie robotników przy Okrągłym Stole, o zamachu smoleńskim, krytykował środowiska LGBT, a tych, którzy zabiegali, by w Polsce były respektowane zapisy konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet, nazwał „lewacką zarazą”.
- Wypowiedzi abp. Jędraszewskiego nie przystają do XXI wieku i do Kościoła, o którym mówi papież Franciszek - ocenia Jarosław Marciniak, jeden z założycieli Komitetu Obrony Demokracji, szef KOD Śląsk. - Kościół powinien być wspólnotą, a Kościół, który promuje abp Jędraszewski w swoich wypowiedział, dyskwalifikuje ze wspólnoty. Stąd protest części wiernych i mam nadzieję, że oni w tym proteście nie ustąpią, że będą walczyć o Kościół otwarty, który promuje takie wartości jak miłość, przyjaźń, dobro, a nie ksenofobię, nienawiść, brak tolerancji.
Niewątpliwie wierni oczekują, że duchowni w końcu wezmą odpowiedzialność za swoje czyny. Za cały Kościół. Tymczasem hierarchowie stawiają ich w dość kłopotliwej sytuacji.
- Po emisji filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” i uwzględniając stosunek arcybiskupa Jędraszewskiego do tego problemu Kościoła, nie czuję się komfortowo, że akurat ten duchowny wygłosi homilię na piekarskiej kalwarii. Nie uważam, że jest to osoba najbardziej odpowiednia na ten czas, ale cóż my, wierni, możemy teraz zrobić? Była to decyzja arcybiskupa Skworca - mówi Joachim Otte, działacz górnośląski, były wiceprezydent Chorzowa, pielgrzym.
Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, też stały uczestnik tych pielgrzymek, widzi problem inaczej: - Arcybiskup Skworc ma prawo zaprosić kogo chce, ale my, członkowie Kościoła, mamy prawo wypowiadać się na temat tego, co się w tym Kościele dzieje, brać za niego odpowiedzialność. Szczególnie dzisiaj nie możemy być bierni. Trzeba mówić głośno, że Kościół to nie tylko hierarchowie i księża, ale wszyscy wierni z prawem do własnej oceny. W tym roku mnie w Piekarach Śląskich nie będzie.
Pojawiają się i takie głosy w publicznej debacie, że pielgrzymi zabiorą ze sobą niepochlebne transparenty i gwizdki.
- Takie sytuacje przeżywaliśmy w Piekarach w czasie PRL-u; nawet krążyły helikoptery, aby zakłócić homilię metropolity krakowskiego Karola Wojtyły - przypomina abp Skworc. - Prawo chroni przestrzeń sakralną, a zwłaszcza akcję liturgiczną. Nie wątpię, że objawi się nasza kultura i śląska gościnność. Do Matki Boskiej Piekarskiej przybywają pielgrzymi, którzy wiedzą, że to nie wiec i mają głęboko religijną motywację.
Trybuna społecznych debat
Nie bez powodów zwykło się mówić, że sanktuarium piekarskie jest najważniejszą amboną na Górnym Śląsku. Stąd wołano o poszanowanie praw politycznych i społecznych. Stąd domagano się nauki religii i obecności znaku krzyża w miejscach publicznych, budowy świątyń i wolnych od pracy niedziel. Tak naprawdę sanktuarium piekarskie nigdy nie było wolne od polityki.
- Podczas tegorocznej pielgrzymki będą podejmowane aktualne tematy, takie jak: rodzina, 100-lecie wybuchu pierwszego powstania śląskiego, 40-lecie pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce i nasze z nim spotkanie na Jasnej Górze, miłość do stworzenia w kontekście dokumentu papieskiego „Laudato si”, a także szczyt klimatyczny, pornografia, 8. Przykazanie: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu i inne - wylicza arcybiskup Skworc.
Czy jest obawa, że może zostać zakłócona cisza wyborcza? 26 maja wybieramy posłów do Parlamentu Europejskiego.
- W Piekarach Śląskich na pewno wybrzmi mocno zachęta do uczestniczenia w wyborach. Zgodnie zresztą z komunikatem Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski - dodaje metropolita katowicki.
Odwaga dziś sporo kosztuje
Prof. Wojciech Świątkiewicz, socjolog religii z Uniwersytetu Śląskiego, przekonuje, że metropolita katowicki ma pełną swobodę w ustalaniu programu piekarskiej pielgrzymki. - To jest nawet jego biskupi obowiązek - dodaje. - Do wielokrotnie odnawianej w Piekarach tradycji należy zapraszanie z homilią metropolity krakowskiego, co jest też podkreśleniem ważności historycznie ukształtowanych kulturowych i religijnych związków Śląska i Małopolski. Osoba arcybiskupa Jędraszewskiego dopisuje do tych relacji także kulturowe i religijne związki Śląska z Wielkopolską. To znakomity projekt abp. Wiktora Skworca. Hałaśliwa medialnie inicjatywa słabo społecznie widzianych środowisk nie stanowi żadnej przesłanki, by ją szerzej komentować.
Czy jednak w XXI wieku hierarchowie Kościoła katolickiego mogą tak bardzo ignorować głos ludu? Mogą nie odpowiadać na ich wątpliwości, pytania, a nawet zarzuty?
Głosy sprzeciwu są może nieliczne, ale także dlatego, że odwaga dziś kosztuje. Wielu praktykujących katolików, polityków odmówiło publicznej wypowiedzi na ten temat. Owszem, zgadzają się, że abp Jędraszewski nie powinien przemówić do nich z piekarskiego wzgórza, ponieważ jest zaprzeczeniem misji Kościoła otwartego na wszystkich ludzi, ale swoim nazwiskiem nie będą firmować tego sprzeciwu, bo „nie chcą mieć problemów z Kościołem”.
Aleksandrowi Lubinie, pedagogowi, germaniście, tej stanowczości i odwagi nie zabrakło. Na portalu: Wachtyrz.eu napisał szczerze do bólu, dlaczego w tym roku do Piekar nie pójdzie: „W pielgrzymce do Piekar Śląskich chodziłem już jako dziecko z moim ojcem. To była nasza manifestacja niechęci wobec tego, co wtedy działo się na Górnym Śląsku. Mój ojciec nie zgadzał się na kłamstwa, poniżanie i odbieranie mu wiary. Z tych samych powodów ja nie pójdę na tegoroczną pielgrzymkę do Piekar. Nie zgadzam się na kłamstwa, poniżanie i osłabianie mi wiary”.