29 lipca w roztrzaskanym bmw znaleziono nieprzytomną Wiolettę, 36-letnią mieszkankę miejscowości Długie w gminie Szprotawa. Chwilę wcześniej kobieta razem ze swoim znajomym jechała z Mycielina w kierunku Nowego Miasteczka. Doszło do wypadku.
- Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, poszkodowana pasażerka była już pod opieką pogotowia ratunkowego - mówi Sławomir Ozgowicz, zastępca komendanta straży pożarnej w Nowej Soli. Okazało się, że przypadkowo przejeżdżała tamtędy karetka transportowa. I to prawdopodobnie uratowało życie Wioletcie. Bo kierowca uciekł z miejsca wypadku.
W piątek w roztrzaskanym bmw znaleziono nieprzytomną Wiolettę, 36-letnią mieszkankę miejscowości Długie w gminie Szprotawa. Chwilę wcześniej kobieta razem ze swoim znajomym jechała z Mycielina w kierunku Nowego Miasteczka. Doszło do wypadku. - Zgłoszenie o tym zdarzeniu otrzymaliśmy dokładnie o 5.59 - informuje Sylwia Woroniec, oficer prasowy policji w Żaganiu.
Na miejscu tragedii jako pierwsze rzucają się w oczy ślady opon i ostrego hamowania na jezdni. Potem staranowana barierka. - Co to była za prędkość! On musiał gnać ze 140 km/h - łapie się za głowę Stanisław Mandrak, sołtys Długiego. Kilka metrów dalej widać roztrzaskane części samochodu, który po zderzeniu z barierką wzbił się w powietrze i z impetem uderzył w drzewo na wysokości ponad trzech metrów.
Jako pierwsi do wypadku dotarli strażacy OSP z Nowego Miasteczka. Później dojechali zawodowi strażacy z Nowej Soli. - Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, poszkodowana pasażerka była już pod opieką pogotowia ratunkowego - mówi Sławomir Ozgowicz, zastępca komendanta PSP Nowa Sól. Okazało się, że przypadkowo przejeżdżała tamtędy karetka transportowa. I to prawdopodobnie uratowało życie Wioletcie.
Oprócz ciężko rannej kobiety przy bmw nie znaleziono żadnej innej osoby, choć istniały podejrzenia, że autem mógł jechać ktoś jeszcze. Dlatego strażacy skrupulatnie przez parę godzin przeczesywali przydrożne zarośla. Tuż za barierką odgradzającą drogę od lasku, zaledwie dwa metry od felernego drzewa, jest bajoro...
Okazało się, że samochodem faktycznie podróżowały dwie osoby. Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że bmw kierował 37-letni mężczyzna, który pochodzi ze Szprotawy. - Na razie trudno jest nam powiedzieć coś więcej, bo kierowca ten nie ma stałego miejsca zameldowania - zaznacza Woroniec. Dziś wiadomo jedynie, że samochód miał niemieckie tablice rejestracyjne, a sprawca zbiegł z miejsca wypadku, zostawiając swoją konającą znajomą. Prawdopodobnie zdążył jeszcze wykręcić numer alarmowy i powiadomić pogotowie ratunkowe.
Wiolettę z bardzo poważnymi obrażeniami głowy oraz wieloma rozległymi urazami narządów wewnętrznych karetka przywiozła do szpitala w Nowej Soli. Natychmiast przeprowadzono operację, która trwała kilka godzin. Stan pacjentki cały czas jest określany jako bardzo ciężki.
- U nas chodzą słuchy, że ta kobieta nie żyje - ścisza głos Waldemar Hołowko, radny i sołtys z Mycielina. - Młoda dziewczyna, a tu takie nieszczęście - dodaje przejęty.
Na szczęście, te słowa nie znajdują potwierdzenia. - Niemożliwe, pani Wioletta żyje, tylko jest w śpiączce farmakologicznej - mówi Mandrak, sołtys Długiego. - Jeszcze w niedzielę rano widziałem się z jej rodzicami na mszy świętej - przekonuje.
Rodzice poszkodowanej kobiety wczoraj nie chcieli z nami rozmawiać o tym, co wydarzyło się w piątek rano. Śledztwo w tej sprawie prowadzą policjanci ze Szprotawy i Nowej Soli, którzy szukają sprawcy już czwarty dzień. Mężczyźnie, który zbiegł z miejsca wypadku, grozi do 12 lat pozbawienia wolności.