Sprawa Ukrainki Oksany: Jej były pracodawca Jędrzej C. będzie miał nowy proces. Sąd w Poznaniu uchylił warunkowe umorzenie sprawy
W sprawie Oksany z Ukrainy, która doznała udaru mózgu, jej były pracodawca Jędrzej C. będzie miał nowy proces karny. Wcześniej sąd w Środzie Wielkopolskiej warunkowo umorzył jego sprawę na okres 2 lat, ale sąd w Poznaniu właśnie uchylił ten wyrok. Nowego procesu chciała prokuratura, która pierwszy wyrok uznała za zbyt łagodny.
Poznański Sąd Okręgowy, jako sąd drugiej instancji, sprawą Jędrzeja C. zajął się we wtorek. Apelację złożyła prokuratura, która wcześniejszy wyrok sądu w Środzie Wielkopolskiej uznała za zbyt łagodny. We wtorek sąd odwoławczy przychylił się do stanowiska prokuratury, co oznacza nowy proces przedsiębiorcy Jędrzeja C.
- Złożyliśmy apelację, a sąd drugiej instancji przychylił się do naszych argumentów. Uznaliśmy, że wcześniejsza kara była zbyt łagodna. Działanie oskarżonego było przemyślane i nie nosiło znamion niskiej społecznej szkodliwości, chodziło przecież o zdrowie i życie drugiego człowieka. Naszym zdaniem bardziej adekwatna byłaby kara więzienia w zawieszeniu - podkreśla prokurator Grzegorz Gucze, szef Prokuratury Rejonowej w Środzie Wielkopolskiej.
Sprawa Jędrzeja C., dostawcy warzyw do sieci Lidl, stała się głośna na początku ubiegłego roku. Był przedstawiany w mediach jako przedsiębiorca, który swoją ukraińską pracownicę Oksanę, po przebytym udarze mózgu, porzucił na ławce, na przystanku pod Środą Wielkopolską. Sam Jędrzej C. przedstawił nieco inny przebieg zdarzeń.
Ukrainka Oksana, wraz z siostrą Natalią, pracowała u niego w 2017 roku. Za pierwszym razem były zatrudnione przez pośrednika. Potem na krótko wyjechały na Ukrainę, a Jędrzej C. miał w tym czasie sam miał im załatwić pozwolenie na pracę u siebie. Kobiety niebawem wróciły do firmy działającej pod Środą Wlkp. Jędrzej C. przyjął je do pracy, mimo że nie zakończył procedury legalizacji ich zatrudnienia.
7 stycznia 2018 roku pracownicy z Ukrainy obchodzili prawosławne Boże Narodzenie. Pili alkohol. W spotkaniu uczestniczyła też Oksana, która wcześniej, na Ukrainie, leczyła się na nadciśnienie i na nerki. Dzień po imprezie, 8 stycznia, zasłabła, trzymała się za twarz, wymiotowała. Choć prosiła o wezwanie karetki, nikt tego nie zrobił. Ani jej znajomi z Ukrainy, ani kierownictwo firmy. Oksana cały dzień przeleżała w łóżku.
Czytaj też: Sprawa Ukrainki Oksany: Przedsiębiorca Jędrzej C. uniknie kary. Sąd warunkowo umorzył jego sprawę
9 stycznia w firmie pojawił się właściciel Jędrzej C. Stan Oksany nadal był fatalny. Szef firmy Jędrzej C. podjął decyzję o wezwaniu pomocy. Do samochodu zabrał jeszcze dwoje innych Ukraińców, w tym siostrę Oksany. Ale do szpitala nie pojechał. By nie wydało się, że Oksana pracowała u niego "na czarno", postanowił wezwać karetkę i powiedzieć lekarzowi, że nie zna kobiety, lecz przypadkowo ją spotkał i postanowił pomóc.
Pod Środą Wielkopolską zadzwonił na numer 112 z telefonu jednego z ukraińskich pracowników. Opowiedział zmyśloną historię, że w zatoczce autobusowej spotkał kobietę z Ukrainy, z którą nie ma kontaktu. Karetki nie było na miejscu, dlatego do potrzebującej wysłano najpierw patrol policji. Funkcjonariusze usłyszeli zmyśloną historię o przypadkowym spotkaniu. Tę wersję potwierdziła również siostra Oksany. Po chwili pojawiła się karetka. Lekarz, który zbadał Oksanę uznał, że mogła doznać udaru mózgu. Przewieziono ją do szpitala w Poznaniu.
Późniejsze badania wykazały, że Oksana doznała krwotoku, a choroba prawdopodobnie rozwinęła się 8 stycznia, dzień po imprezie z okazji prawosławnych świąt. Zwłoka w udzieleniu jej pomocy miała wpływ na stan jej zdrowia.
Jędrzej C. usłyszał dziewięć zarzutów. Został oskarżony o narażanie Oksany na utratę życia lub zdrowia, bo nie zapewnił jej niezwłocznej pomocy medycznej. Zarzucono mu także nielegalne zatrudnienie Oksany oraz siedmiu innych Ukraińców. W czasie śledztwa przyznał się do wszystkich zarzutów, wyraził skruchę, złożył wyjaśnienia. Wypłacił Oksanie odszkodowanie, pokrył koszty jej leczenia, zalegalizował też wcześniejszą pracę Oksany w jego firmie.
Sprawdź też: Jędrzej C. zostawił Ukrainkę po udarze na ławce. Teraz chce umorzenia sprawy w sądzie
Sąd w Środzie Wlkp. we wrześniu 2018 roku warunkowo umorzył sprawę. Sąd uznał, że Jędrzej C. nie działał ze złej woli. A gdy sprawa wyszła na jaw, do wszystkiego się przyznał, wyraził żal, nie winił innych osób. Sąd wziął również pod uwagę, że 8 stycznia, gdy Oksana zasłabła, nie było w firmie i nie mógł od razu zareagować. O złym stanie kobiety wiedziały inne osoby, ale 8 stycznia uznano, że Ukrainka źle się czuje, bo za dużo wypiła.
Prokuratury nie przekonał wyrok sądu oraz fakt, że Oksana pojednała się z pracodawcą. Złożyła apelację od wrześniowego wyroku. We wtorek poznański Sąd Okręgowy przyznał rację prokuraturze, że wyrok dla Jędrzeja C. był zbyt łagodny. Przedsiębiorca będzie miał teraz nowy proces. Tymczasem Oksana wróciła na Ukrainę, gdzie kontynuuje leczenie.