Spotkanie z Franciszkiem może rozpalić młodych [rozmowa]
Rozmowa z red. Tomaszem Królakiem, wiceprezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej o dialogu papieża Franciszka z młodymi w Krakowie.
- Do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży przyjadą setki tysięcy młodych. Gdzie oni są w swoich parafiach?
- Światowe Dni Młodzieży nie mogą być tylko „eventem” - wydarzeniem, ale czymś, co zaktywizuje polskie parafie, które na co dzień rzeczywiście żyją słabo - o to apelował już dwa lata temu ksiądz Grzegorz Suchodolski, sekretarz generalny komitetu organizacyjnego. Traktujemy ŚDM jako prężenie muskułów przed całym światem, że damy radę i pokażemy się, a to ogromna szansa dla lokalnego Kościoła na wzmocnienie duszpasterstwa. Mam nadzieję, że polskie parafie po ŚDM staną się inne. Będą angażowały młodych, że znajdą się w nich księża, którzy wykorzystają potencjał młodych. Mamy duszpasterzy, którzy mobilizują młodzież, ale często w swoich parafiach młodzi nie znajdują możliwości twórczego, ewangelicznego działania. Byłoby wielką stratą dla ŚDM w wymiarze polskim, gdyby całe to powietrze po ŚDM zeszło. Mam nadzieję, że pojawi się pokolenie ŚDM...
- Ostrożnie, ostrożnie... Miało już być pokolenie JPII.
- Jeśli nie pokolenie, to ogromny potencjał, który szybko nie zgaśnie. Młodzi uwierzą, że mają w Kościele dużo do powiedzenia i spokojnie - bez rewolucji - będą, w duchu Franciszka, przekształcać parafie, by stały się domem ludzi młodych, a nie tylko starszych pań przychodzących codziennie do kościoła.
- W jakim celu organizowane są Światowe Dni Młodzieży?
- Nowe pokolenia chrześcijan w zmieniającym się świecie dostaną tam nowy impuls do wyznawania wiary. Nikt nie nawraca się w tłumie, zgoda, ale Kościół jest wspólnotą. Stąd wymiana doświadczeń, rozmowy i wspólne wielbienie Boga. ŚDM nie są manifestacją społeczną czy polityczną. Nie chodzi o gromadzenie tłumów dla samego gromadzenia, ale o umożliwienie wspólnego uwielbiania Boga. Jan Paweł II zainicjował te spotkania. Był cenionym i doświadczonym duszpasterzem młodzieży, dla której się spalał. Z tego fenomenu „wojtyłowo-krakowskiego” powstały ŚDM w światowym wymiarze.
- Co młodzi usłyszą od papieża Franciszka?
- Mogą usłyszeć wezwanie do bezkompromisowości w życiu nauką Jezusa i żeby przekładali ją na wyzwania współczesnego świata. Papież może zaapelować o życie miłością bliźniego, o spojrzenie na świat przez pryzmat ewangelicznej czystości, żeby młodzi byli wyznawcami życia, które dla katolików i chrześcijan - najlepiej opisane jest w ewangeliach. Papież mówi krótko, konkretnie i dobitnie. Myślę, że nazwie rzeczy po imieniu - kwestie życia - od początku do naturalnego kresu, wszelkie formy dyskryminacji i wyzysku. Piętnował je już wiele razy. Znając jego dotychczasowe sposoby diagnozowania świata będzie zachęcał młodych, żeby się nie poddawali, kiedy są marginalizowani, mają ogromne kłopoty ze znalezieniem pracy, a często - z różnych przyczyn - nie mają rodzin lub są one niepełne. To pewnie będzie zachęta do zaufania Chrystusowi i do zmiany tego świata. Ostatnia, ważna wizyta papieża Franciszka w ONZ dowiodła, że jest on zawiedziony inercją tej organizacji oraz tym, co dzieje się w Europie. Jan Paweł II mówił jeszcze, że Europa ma szansę bycia przewodniczką światowej cywilizacji, tymczasem papież Franciszek nazwał już Europę - bezpłodną staruszką.
- Jedni przewidywali, że przyjedzie dwa miliony pielgrzymów, inni - że tylko milion. A jeśli mniej lub więcej?
- Jeśli skupimy się na żonglowaniu liczbami, na zmierzeniu tego wydarzenia wyłącznie za pomocą liczb, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Kościół nie powinien myśleć sukcesem liczebności, tylko sukcesem jakości ewangelicznego świadectwa. Trzeba bardziej skoncentrować się na tym, czego nie widać. Nie po to zostały zorganizowane ŚDM, żeby zgromadzić jak największą liczbę ludzi, tylko po to, ażeby pojawił się przekaz, który mocno rozpali młodych ludzi ze świata i z Polski.