Podróż z kardynałem Stanisławem Dziwiszem do Koszyc była okazją do spotkania arcybiskupa Alojza Tkacza, który był wyjątkową postacią słowackiego Kościoła.
Podróż na Słowację w lipcu 2006 roku wiązała się z upamiętnieniem 10. rocznicy pielgrzymowania do Koszyc papieża Jana Pawła II. Na zaproszenie arcybiskupa Alojza Tkacza udaliśmy się samochodem z metropolitą krakowskim do naszych południowych sąsiadów.
Arcybiskup z Koszyc był wyjątkowo ciekawą osobowością Kościoła słowackiego. Po maturze studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie, by dwa lata później rozpocząć studia teologiczne na Wydziale Teologicznym Świętych Cyryla i Metodego.
Przez długi czas nie mógł pełnić posługi duszpasterskiej z powodu zakazu władz komunistycznych Czechosłowacji. Aby się utrzymać, pracował w zajezdni tramwajowej w Koszycach. Dopiero w 1983 roku otrzymał zezwolenie na kapłańską działalność, zostając proboszczem w Cervenicy.
Z tym trudnym okresem dla Kościoła w Czechosłowacji kojarzy mi się też słynny czeski ksiądz pochodzenia żydowskiego, Leo Kuchar. Urodził się w Brnie na Morawach. W czasie II wojny światowej pracował jako więzień w fabryce włókienniczej, a po wojnie - z uwagi na reżim komunistyczny - w konspiracji ukończył studia w tajnym seminarium duchownym, pracując jednocześnie w szpitalu uniwersyteckim w Brnie jako radiolog.
W 1960 roku został potajemnie wyświęcony na księdza w kaplicy biskupa lubelskiego. Pozwolenie na święcenia było zakamuflowane na znaczku pocztowym. Sześć lat później zadenuncjowano go służbie bezpieczeństwa i musiał wyjechać do Wiednia, gdzie pracował jako przełożony w seminarium księży eucharystianów.
Poznałem go przed maturą i nasza znajomość trwała do ostatnich dni jego życia. Jego historia zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Kiedy zastępowałem proboszcza w jednej z wiedeńskich parafii, ks. Leo przyjechał do mnie na obiad i w trakcie rozmowy powiedział, że życie nie jest łatwe.
Jego matka zmarła w obozie koncentracyjnym w Sobiborze, on został ochrzczony w wieku 11 lat. To ks. Leo zachęcał mnie, abym wstąpił do seminarium wiedeńskiego, jednak bycie krakusem przeważyło na korzyść seminarium krakowskiego.
Kościół słowacki i czeski wyjątkowo był prześladowany i ateizowany. Dlatego przyjazd na uroczystości do Koszyc zgromadził wielu oficjeli i wiernych i był wyrazem podziękowania za papieża wolności.
To właśnie Jan Paweł II mianował arcybiskupa Alojza Tkacza biskupem Koszyc, nieco później metropolitą, a w końcu arcybiskup został także wielkim kanclerzem Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberku. Upamiętnienie polskiego papieża dokonało się przez poświęcenie jego pomnika, a trzeba wiedzieć, że Słowacy nie stawiają często pomników. Wydarzenie dokonało się w obecności aż dwóch prezydentów Słowacji - Michala Kova-cza i Rudolfa Schustera, prezydenta Koszyc i nuncjusza apostolskiego. Byli Węgrzy, Czesi i Polacy.
Poniekąd pomnik ustawiony w centrum pętli tramwajowej podkreśla wielkość papieża i cierpienia biskupa Tkacza, słynnego słowackiego tramwajarza. Mając tego świadomość kardynał Dziwisz stwierdził, że zadaniem pomnika jest przypominanie o zadaniach, jakie pozostawił na ziemi słowackiej Jan Paweł II: „to znak, że kochaliście i kochacie Papieża Słowianina. To znak, że miłością odpowiedzieliście na miłość, jaką on Was obdarzał”.
Po poświęceniu pomnika odbyło się uroczyste przejście do kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła, gdzie sprawowana była msza św. Homilię wygłosił krakowski kardynał. Przypomniał niezłomną postawę narodu słowackiego w czasach komunizmu i wezwał do wytrwałości w wierze.
Poświęcony granitowy pomnik autorstwa Petera Harničara przedstawia papieża z uniesioną prawą ręką, a na cokole znajduje się trzech koszyckich męczenników kanonizowanych przez niego w 1995 roku. Byli to Marek Kriża, pochodzący z Chorwacji, Stefan Pongracz, węgierski jezuita, i Melchior Grodziecki, jezuita pochodzący ze Śląska.
Wszyscy ponieśli śmierć męczeńską na ziemi słowackiej. Z tej racji Jan Paweł II podkreślił podczas kanonizacji, że „trzej nowi święci pochodzili z trzech różnych narodów, ale wyznawali tę samą wiarę i z jej pomocą potrafili razem stawić czoła śmierci. Niech ich przykład budzi dziś w ich rodakach wolę wzajemnego porozumienia i niech umocni więzi przyjaźni i współpracy zwłaszcza między Słowakami a mniejszością węgierską na Słowacji”.