Podczas konferencji pojawiły się kwestie, które wzbudziły we mnie niesmak. Jedna z nich to uszczypliwości typu ciemna strona, jasna strona mocy.
To są rzeczy, które niewątpliwie nie powinny mieć miejsca, bo to nie jest zgodne ze standardami tych konferencji, które są zawsze bardzo ładne, grzeczne i na których wszyscy są dla siebie bardzo mili. To mi nie bardzo pasowało i to pokazuje, że wojna polsko-polska została przeniesiona do Brukseli, mówiąc wprost. Przy czym, według mnie, w większym stopniu przyczynił się do tego Donald Tusk, bo to on był tutaj stroną bardziej dającą odczuć różne, niezbyt chętne ze swojej strony, niuanse. I myślę, że tu pojawił się jeszcze jeden element negatywny, czyli że Tusk może zacząć być postrzegany jako ten, który jak gdyby mentalnie pozostał szefem Platformy. Jak gdyby duch szefa Platformy wygrywa z obowiązkami szefa Rady Europejskiej.
Ta nowomowa, powiedzmy taka brukselska, ograniczała się do tego, gdzie panowie mówili o kwestiach, które ich łączyły. I tam było lekko, łatwo, przyjemnie i pięknie. Natomiast jak przyszło już do spraw polsko-polskich, to ta nowomowa brukselska się skończyła ewidentnie. I był powrót do terminologii znanej z polskiego podwórka.
Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość nie kwestionują, że można się zgodzić na instytucjonalne reformy w Unii, że nie można się zgodzić na dyskryminację Polaków w Wielkiej Brytanii.
Mówią, że najlepiej rozwiązywać problem uchodźców poprzez doprowadzenie do tego, że nie będą napływali kolejni. To są te punkty wspólne. Ale na przykład przy uchodźcach takim punktem wspólnym na pewno nie jest to, czy przyjmować do Polski kolejnych, czy też nie w ramach tych podziałów. O tym panowie już nie wspomnieli, pomijając milczeniem to, co ich dzieli.
Spotkało się dwóch pragmatyków, którzy wiedzą, że pewne rzeczy muszą być tak, a nie inaczej rozwiązane i niezależnie od tego, co się komu podoba, musi być zasada np. kontynuacji zobowiązań, więc uchodźców tych, których zgodziła się przyjąć Ewa Kopacz, przyjąć musimy, ale to nie znaczy, że przyjmiemy następnych. Natomiast sposobem na zapobieżenie kolejnym imigrantom jest, o czym jedni i drudzy dobrze wiedzą, uszczelnienie granicy zewnętrznej. I to myślę było podejście takie bardziej pragmatyczne.