Spór w rządzie
Szykuje się pierwszy poważny konflikt na szczytach władzy.
Szefostwo PiS i Mateusz Morawiecki wydają się mieć zupełnie inny pomysł na opodatkowanie bogatych Polaków niż Jarosław Gowin i Jadwiga Emilewicz, a także prezydent Andrzej Duda. Ci ostatni zdają się kierować logiką, wedle której obecny brak obowiązku płacenia składek na ZUS po osiągnięciu rocznego przychodu rzędu 143 tys. zł - jest ukłonem w stronę wybitnych specjalistów i ludzi najbardziej przedsiębiorczych. Jeśli każe im się płacić na ZUS od każdej zarobionej złotówki, mogą rzekomo zacząć masowo myśleć o emigracji lub ukrywać dochody.
Gowin od miesięcy stara się przedstawiać jako rzecznik przedsiębiorców w rządzie. Rządzie, który przybrał bardzo socjalną twarz i wydaje miliardy na programy społeczne. Wicepremier - oczywiście za zgodą Jarosława Kaczyńskiego - ma w koalicji grać rolę bardziej liberalną i probiznesową.
Dziś ten wspólny gmach zaczyna się kruszyć. Ustami wicepremiera Jacka Sasina, PiS dał wyraźny sygnał, że nie rozumie, dlaczego ludzie zarabiający powyżej 12 tys. zł miesięcznie (ok. 2,3 proc. podatników), mają mieć więcej ulg finansowych niż biedniejsza większość Polaków. Jest w tym jakaś logika, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę, że nowa danina brana od elit przyniesie zysk w postaci 7,1 mld zł rocznie dla budżetu. Inna sprawa, że dzisiejsze ratowanie napiętych programów społecznych kosztem ludzi bogatych, w przyszłości odbije się czkawką, bo trzeba będzie im zapłacić dużo wyższe emerytury.
Czy Gowin się złamie i poprze pomysł PiS, czy zbuntuje, jak kiedyś przeciwko Tuskowi? Czy prezydent Duda złoży swój podpis pod ustawą, której nie chce? Nadchodzi ciekawy czas w polityce…