Spór o legitymacje ,,Solidarności”
Czy wypada, po 37 latach od zwycięstwa „Solidarności” w Polsce, która obaliła sowiecki komunizm, po wieloletnim zniewoleniu, porównywalnym do biblijnej Niewoli Babilońskiej, spierać się o to, kto jest dzisiaj kontynuatorem idei „Solidarności”?
Czy są nimi ci, którzy tworzyli ten masowy, wielomilionowy ruch społecznego sprzeciwu w Polsce w latach osiemdziesiątych XX wieku, których przywódcą był Lech Wałęsa?
Czy może są nimi ci, którzy dzisiaj noszą miano Solidarności jako związku zawodowego?
Czy może przypada on tym, którzy wyznają i wprowadzają w praktykę życia społecznego i w politykę te idee podstawowe, którymi kierowali się twórcy „Solidarności”?
Dla człowieka zdrowo myślącego i dostrzegającego to, że chociaż ,,Solidarność” początkowo dążyła do stworzenia wolnych, samorządnych i niezależnych związków zawodowych, co było otwarciem bramy do uzyskania pełnej wolności, to jednak jej istotna idea wskazywała konieczność wyzwolenia się od wszelkiej niewoli, a w polskiej sytuacji - do wywalczenia wolnej, suwerennej i niepodległej Polski.
Zwycięstwo polskiej „Solidarności” było wydarzeniem na skalę światową. Wprawdzie dzisiaj mówi się częściej o tym, że powaleniem komunizmu była rozbiórka Muru Berlińskiego, ale przecież nie mogłoby dojść do tego wydarzenia bez zwycięstwa „Solidarności”.
Tego symbolu, znanego na całym świecie, nie wolno niszczyć, bo przez ten idiotyczny postępek, wyrzekamy się zwycięstwa nad komunizmem, którego dokonał Lech Wałęsa, wsparty mądrymi doradcami i milionami członków pierwszej, autentycznej i skutecznej „Solidarności”.
Ponieważ „Solidarność” była rodzajem rewolucji, trudno się dziwić, że wkrótce po zwycięstwie zjawiło się wielu przypisujących sobie jej zasługi. Zaczęto od oskarżeń, później doszło do podziałów i do prób przejęcia przywództwa „Solidarności” przez osoby, które - manipulując hasłami i godłem „Solidarności” - przejęły jej nazwę, ale nie mają nic wspólnego z wzniosłymi ideami „Solidarności” Lecha Wałęsy, Bolesława Borusewicza i wielu innych, dziś już mniej rozpoznawalnych mężów stanu i polityki.
Jesteśmy świadkami przejmowania przez grupy polityczne, znanego na całym świecie symbolu „Solidarności”, by mogła ona służyć identyfikacji rządu sprawującego władzę z tymi wspaniałymi ideami wałęsowskiej „Solidarności”, która była skupiona na odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wolności i suwerenności.
Równocześnie trwa bezsensowna akcja niszczenia Lecha Wałęsy, jako narodowego symbolu zwycięstwa nad komunizmem.
Tego symbolu, znanego na całym świecie, nie wolno niszczyć, bo przez ten idiotyczny postępek, wyrzekamy się zwycięstwa nad komunizmem, którego dokonał Lech Wałęsa, wsparty mądrymi doradcami i milionami członków pierwszej, autentycznej i skutecznej „Solidarności”.
Wchodzenie dzisiejszych tworów, nazywających się ,,Solidarnością”, trzeba traktować jako uzurpację i zdradę ideałów wyznawanych przez tamtych ludzi, którzy zdecydowali się - ponosząc wielkie ryzyko - rzucić wyzwanie potężnej machinie komunistycznego zniewolenia.