Spór o kościół dominikanów w Katowicach. Rozmowa z architektami i o. Golonką
Kontrowersje wokół przebudowy kościoła dominikanów przy Sokolskiej w Katowicach. Rozmawiamy z architektami: Tomaszem Chmielem (Nowe Biuro), Joanną i Wojciechem Małeckimi (Małeccy Biuro Projektowe), Bartłomiejem Nawrockim (Jojko Nawrocki Architekci) oraz o. Tomaszem Golonką - przeorem dominikańskiego klasztoru Przemienienia Pańskiego w Katowicach
Projekt przebudowy kościoła ojców dominikanów w Katowicach wzbudził ogromną dyskusję wokół architektury. Jedni projekt nazywają genialnym, wyciszającym, otwartym na transcendencję. Krytycy nie przebierają w słowach, a ci najłagodniejsi piszą: nihilistyczny, odpychający, przerażający i bez Boga.
Zatrzymajmy się na chwilę przy koncepcji tego białego, zredukowanego wnętrza. Skąd ona się wzięła?
Bartłomiej Nawrocki: Szukaliśmy rozwiązania, które byłoby spójne z tożsamością i historią miejsca. Kościół został zaprojektowany przez Tadeusza Łobosa w duchu modernistycznym i uznaliśmy, że należy to uszanować. Drugie założenie było jeszcze ważniejsze - wchodząc do kościoła powinniśmy poczuć to, co w jego sakralnej przestrzeni jest najważniejsze.
Joanna Małecka: Po wejściu do kościoła nasz wzrok koncentruje się na ścianie ołtarzowej. To właśnie miejsce najważniejsze. I ta biała ściana z krzyżem w środku, przez swoją zaskakującą czystość formy, budzi najwięcej kontrowersji. Ta czystość formy jest czymś, co moglibyśmy opisać niewielką ingerencją architekta, ale jest jednocześnie wielkim działaniem i odważną decyzją.
Chciałabym, żeby ojciec Tomasz pomógł teraz tym, którzy z taką czystością formy nie mają po drodze, tym, którzy nie potrafią odnaleźć w tym projekcie Boga.
o. Tomasz Golonka: To zacznę od siebie. Próbowałem kiedyś wyobrazić sobie, że jestem osobą niewierzącą. Taki eksperyment intelektualny. Jako niewierzący, który wchodzi do kościoła, chciałbym, by ta przestrzeń jakoś mnie ukierunkowała. W kościele najważniejszy jest ołtarz znajdujący się na osi centralnej. Wchodzimy - i tu już kończy się mój eksperyment - do miejsca celebracji liturgii. My, jako ludzie wierzący, gromadzimy się wokół ołtarza na Eucharystii. Za pomocą zewnętrznych znaków celebrujemy wszystko, co wydarzyło się w czasie ostatniej wieczerzy. Tu jest obecny Jezus Chrystus. A obok ołtarza musi znaleźć się też ambona do głoszenia słowa.
A tabernakulum? Czy ono nie powinno być w centralnym miejscu?
o. Tomasz Golonka: To bardzo ciekawy zarzut, który pojawił się wiele razy. Kiedy zastanowimy się nad teologią posoborową, to okaże się, że tabernakulum może znaleźć się w bocznej kaplicy, w innym miejscu. Tak jest na przykład w katowickiej katedrze. Przy okazji powiem, że i arcybiskup Wiktor Skworc, i ksiądz Leszek Makówka, przewodniczący komisji architektury sakralnej, dobrze przyjęli ten projekt. A więc wchodzimy do kościoła, widzimy ołtarz i właściwie nic innego. Mamy celebrować liturgię. Na ścianie ołtarzowej zdecydowaliśmy się zaznaczyć subtelnie krzyż. Mam wrażenie, że w większości kościołów krzyże mają mną wstrząsnąć, wręcz porazić. Pan Jezus musi być krwisty i połamany, żebym ja to poczuł. Figura Maryi musi być taka, żebym wiedział, że to najświętsza z najświętszych.
Ale to jest metoda i trudno nie akceptować, że ludzie być może potrzebują takich kościołów.
o. Tomasz Golonka: Oczywiście. I ja ich rozumiem, bo nasze potrzeby religijne mogą być różne. W tym projekcie nie ma złota, figur, elementów kolorystycznych, obrazów, ale według wstępu do Mszału Rzymskiego, dokumentu, w którym opisano między innymi, jak komponować przestrzenie sakralne, wszystko się zgadza. To, co jest potrzebne w kościele, znalazło się w tym projekcie. My tu chcemy przemawiać subtelnością i delikatnością. Znakiem, który się nie narzuca, jest właściwie „brak”. On jest równie mocny. Właściwie okazuje się, że ten znak jest tak mocny, że aż pobudza do dyskusji. Niektórzy uważają, że tam nic nie ma. Według nas tam jest wszystko, czego potrzebuje wierzący.
Czy można się gdzieś spotkać w dyskusji nad proponowanym przez was kościołem? Czy ci, którzy widzą w nim pustkę, będą mogli się tutaj odnaleźć?
Wojciech Małecki: Przypomina mi się stara maksyma, że „o gustach się nie dyskutuje”. Trudno oceniać czyjeś gusta.
Ale ja nie chcę, żebyście oceniali, ja chcę, żebyście się zastanowili, czy można się spotkać. To nie jest prywatna inwestycja, to nawet nie jest budynek uniwersytetu. To jest kościół, dom Boży również dla tych, którym może się to nie podobać.
Wojciech Małecki: Moim zdaniem, ta oszczędna przestrzeń pozostawia miejsce na pojawienia się Boga. To, co zaproponowaliśmy, daje możliwość poszukiwań własnej z nim relacji. W chrześcijaństwie chodzi o osobową relację każdego człowieka z Bogiem, każdy ma własną drogę i każdemu trzeba zostawić prawo do oceny.
o. Tomasz Golonka: Dzisiaj różnimy się w różnych obszarach życia i wszystko zależy od tego, czy chcemy tego spotkania. Jeśli założymy, że nie chcemy przychodzić w miejsce, które tak wygląda - no to się nie spotkamy. Jeśli będziemy sobie tłumaczyć i rozmawiać, to jedni z dosytem, a inni z niedosytem, ale... odnajdziemy się w jednym miejscu.
Trzeba przyznać przy tej okazji, że w Polsce, gdzie powstało tyle kościołów, rzadko konsultowano ich projekty. Cieszycie się, że wam, trochę niechcący, udało się sprowokować taką burzliwą dyskusję?
Tomasz Chmiel: Rozmowa o architekturze jest zawsze najważniejsza, bo dotyczy nas wszystkich, zwłaszcza jeśli mówimy o projekcie tak wrażliwym jak kościół. Dlatego cieszę się na te rozmowy i dyskusje, a wszystko dzięki emocjom, które ten projekt budzi.
Wojciech Małecki: Ostatnia dyskusja, jaką pamiętam wokół architektury sakralnej, miała miejsce przy budowie Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Teraz taka debata po prostu nie istnieje. Znani twórcy nie angażują się w projektowanie kościołów, a trzeba przypomnieć, że kiedyś świątynie projektowali Alberti, Michał Anioł, Bernini, bracia von Erlach, czyli najlepsi z najlepszych w swoich czasach.
Joanna Małecka: Wielu ludzi biznesu płaci duże pieniądze za to, by wywołać taką dyskusję wokół jakiegoś tematu. Ojcowie dominikanie są jak rycerze Jedi - ideowi i nieskalani - nie robiąc nic, wstrząsnęli światem.
Bartłomiej Nawrocki: W tej dyskusji okazuje się też, że wielu ludzi chodzi do kościoła, by posiedzieć w ozdobnej przestrzeni. My przychodzimy do ojców dominikanów, by posłuchać ich kazań. Przestrzeń to tylko jeden z elementów. Zapewniam, że gdy ta się zmieni, ojcowie pozostaną tacy sami.
I jeszcze jedno. Jak ten kościół będzie wyglądał za dwa-trzy lata? Czy z przestrzeni białej nie zmieni się w czarną, przecież te ściany się pobrudzą?
o. Tomasz Golonka: Tak, ta przestrzeń się zabrudzi. Ale nie wiemy, po ilu latach, nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Zmieniamy ogrzewanie na podłogowe, zlikwidujemy lampy, które wydzielają tyle ciepła, że ściany brudzą się bardzo szybko, a do tego pomalujemy ściany dobrą farbą.
Bartłomiej Nawrocki: Powiem przekornie. Przesuniemy część kosztów z nowego projektu na późniejszą eksploatację. Muzeum Śląskie maluje ściany po każdej wystawie, to i w kościele da się coś z tym zrobić. Przestrzeń się nie zmieni, jedynie kolor ścian.
Państwo nawet rozmawiać nie chcą pojedynczo. Zespół zaprojektował i wszyscy bierzecie na siebie tę odpowiedzialność, tak?
Joanna Małecka: Ten projekt powstawał bardzo długo, w czasie niekończących się rozmów i dyskusji. Dla nas była to architektoniczna ewangelizacja. Zaczęliśmy od prezentacji tych kościołów, które nam się wydawały najważniejsze. Każdy sam odpowiadał sobie na pytanie, w jakiej przestrzeni chciałby się spotykać z Bogiem, a potem konfrontowaliśmy to z potrzebami ewangelizacyjnymi ojców dominikanów.
A na koniec jeszcze jedno bardzo krępujące pytanie. Wielu zawzięcie dyskutujących krytyków podnosi argument, że autorzy tego projektu nie są osobami wierzącymi.
Wszyscy: (śmiech) Nie, wszyscy jesteśmy wierzący, dla nas to projekt naszego kościoła, tego, do którego chodzimy na niedzielną mszę świętą.