Spór o 20 milionów to nie lęk PiS przed opinią społeczną, a raczej efekt podziałów w tej partii
Rozmowa z dr Anną Siewierską-Chmaj, politologiem z Instytutu Badań nad Cywilizacjami Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Jak rozumieć taki gest jak wniosek Prawa i Sprawiedliwości o 20 milionów złotych dla Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej?
Jako gest wdzięczności, ale także gest budujący perspektywę dalszej współpracy i politycznego potencjału, który zapewnia ojciec Rydzyk i jego środowisko. Z punktu widzenia swoich interesów Prawu i Sprawiedliwości wydawało się to racjonalnym działaniem, choć to niekoniecznie racjonalne z punktu widzenia interesów państwa.
Wniosek przez pomysłodawców został jednak wycofany. Jak to zachowanie interpretować? Czy obawą przed reakcją społeczną?
Raczej jako przekaz, że sam PiS jest podzielony. Pobieżny ogląd sugeruje, że ta partia jest monolitem, tymczasem coraz częściej można dostrzec, że podzielona jest między co najmniej dwa obozy. Kolejne miesiące będą pokazywać, że ten podział będzie się pogłębiał. Jest w PiS środowisko mocno konserwatywne, które stara się dominować, ale jest i takie, które skłania się w kierunku centrowym. Wycofanie wniosku o dotację to nie efekt obaw przed reakcją społeczną, bo takie reakcje PiS mocno ignoruje na tym etapie swoich rządów. Co jest zaskakujące, bo PiS bardzo często posługiwał się argumentem, że Platforma stała się partią bardzo arogancką, nieliczącą się z opinią społeczną. Poza tym na ministerialnych stanowiskach jest szereg ludzi niezwiązanych lub nie dość mocno związanych z tym środowiskiem politycznym. Oni mają świadomość, że po zakończeniu kariery w rządzie będą musieli wrócić do swoich środowisk zawodowych. Nie chcą więc firmować swoimi nazwiskami decyzji, które z perspektywy tych środowisk mogą być co najmniej kontrowersyjne.
Co w pomyśle dotacji bardziej wzbudziło opór społeczny: że to aż 20 milionów, że dla prywatnej przecież szkoły ojca Rydzyka, czy to, że miano te miliony odebrać Ministerstwu Kultury?
Wszystkie te czynniki miały znaczenie. Nie bez znaczenia jest, że chodzi o konkretną uczelnię i konkretne środowisko. Gdyby to była uczelnia powszechnie szanowana, kontrowersje byłyby mniejsze. Gdyby była państwowa - również, choć pozostałe zapewne zaprotestowałyby, dlaczego ta, a nie inne.
Wniosek większości parlamentarnej wyróżnił uczelnię niepaństwową, niepubliczną, mającą - delikatnie mówiąc - słabe notowania w środowisku naukowym. W dodatku jest to uczelnia o bardzo wyraźnym profilu ideologicznym, ale nawet w środowisku katolickim często uważana za taką, która mianem katolickiej nie powinna się nazywać.
Należy się spodziewać, że wycofanie wniosku o dotację wywoła gwałtowną reakcję redemptorysty.
Mam wrażenie, że PiS przecenia rolę polityczną i wpływy Radia Maryja. Na miejscu PiS jakichś nadmiernych reakcji bym się nie obawiała. Proszę zwrócić uwagę, że zmienia się kontekst Kościoła w Polsce, na emerytury odchodzą kolejni biskupi mianowani przez poprzednich papieży, nominacje biskupie papieża Franciszka preferują już inny Kościół. I to one będą w przyszłości stanowić o obliczu Kościoła, natomiast takie postawy, jakie prezentuje i propaguje ojciec Rydzyk, będą traciły na wpływie i znaczeniu. Perspektywa utraty takiego sojusznika politycznego, jakim jest tzw. kościół toruński, nie powinna być czymś, co sympatykom PiS mogłoby spędzać sen z powiek.