Spokojnie, to tylko mecz
W ostatnim meczu przed świętami Anwil zagra z mistrzem Polski - Stelmetem Zielona Góra. Szkoda, że nie we Włocławku.
To byłby prawdziwy, przedświąteczny rarytas dla kibiców, gdyby mecz odbywał się w Hali Mistrzów, która jest do tej pory niepokonana. Niestety, terminarz ułożył się tak, że najpierw Anwil zagra na wyjeździe, a do Włocławka Stelemet przyjedzie dopiero 2 kwietnia. Ale z pewnością w Zielonej Górze włocławskich kibiców nie zabraknie, choć mecz jest w Polsacie Sport News (niedziela, 20.00).
Dla Anwilu są dwie złe wiadomości przed tym meczem: w ostatniej kolejce Stelemet doznał pierwszej porażki w lidze, na dodatek w starciu z jednym z outisderów - Startem Lublin (78:82). Zatem teraz przystąpią do pojedynku podwójnie zmobilizowani, żeby zatrzeć wrażenie po kompromitującej przegranej. Na dodatek, Stelmet nie ma już szans na awans do kolejnej rundy Euroligi, więc dzisiejszy, ostatni mecz w grupie z tureckim Pinar Karsiyaka Izmir może potraktować wybitnie treningowo, jako etap przygotowań do meczu z Anwilem.
Muszą być sprytniejsi
Z pewnością, ostatni mecz w Lublinie był tylko wypadkiem przy pracy, może trochę zielonogórzanie zlekceważyli rywala, więc na pewno drugiego tak słabego meczu już nie zagrają. Szczególnie teraz, jak będą mogli skoncentować się tylko na Tauron Basket Lidze i wywalczeniu kolejnego mistrzostwa, które znowu da im przepustkę do Euroligi.
Anwil tak wielkich aspiracji nie ma, traktuje wszystko spokojnie, walczy, choć nie zawsze mecze wyglądają tak, jakby sobie wszyscy życzyli (np. ostatni mecz z Siarką Tarnobrzeg). Ale co najważniejsze wygrywa i ma bardzo dobry bilans (8-3), co daje mu miejsce w czołówce tabeli.
Do treningów wrócił już Robert Tomaszek, który w ostatnim meczu pauzował z powodu choroby. Wszyscy pozostali są zdrowi, wydaje się, że nareszcie odblokował się Kervin Bristol, do formy wraca Champ Oguchi, a ich walka może być kluczem do sukcesu. Zwłaszcza wysokich, którzy będą musieli pod tablicami zatrzymać Szymona Szewczyka, Dejana Borovnjaka i Adama Hrycaniuka.
Ale tak naprawdę, Stelemet jest mocny na każdej pozycji. Obaj rozgrywający - Robert Skibniewski i Kamil Łączyński będą musieli okazać się spytniejsi od Łukasza Koszarka i Dee Bosta.
Pasjonująca będzie walka na pozycjach rzucających obrońców i niskich skrzydłowych. Na przeciwko Dawida Jelinka, Oguchiego, Bartosza Diduszko staną Mateusz Ponitka, Karol Gruszecki. J.R. Reynolds i Przemysław Zamojski.
Uważać na straty
Wszystko jak zwykle zależeć będzie od tego, jaki dzień będą mieli wszyscy zawodnicy, kto wymyśli lepszą taktykę i będzie miał w składzie lepszych realizatorów i od wielu innych rzeczy.
Anwil powinien uważać na straty, których w dwóch ostatnich meczach (wygrana z Siarką, przegrana w Słupsku) popełnił aż 32. To zdecydowanie za dużo, a zwłaszcza w starciu z tak doświadczoną ekipą, jak Stelmet. Dojście Tomaszka do zespołu powinno dać o kilka zbiórek więcej, a to też będzie element niezwyle ważny.
Najlepiej, żeby Stelmet po rzutach Anwilu nie miał, co zbierać... Po cichu liczymy na Oguchiego i jego celne trójki.