Spisek wewnętrzny
Nasi informatorzy twierdzą, że minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel wybrał radnym PiS ich przewodniczącego. To Henryk Dębowski, który ma zrobić wszystko, co minister mu każe. Z funkcją pożegnał się Mariusz Gromko. Przed głosowaniem było podobno gorąco. Za Dębowskim opowiedziało się jednak dziewięciu radnych, co przeważyło szalę. Gromko podpadł szefowi podlaskiego PiS, bo zbliżył się do wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego.
W kuluarach poniedziałkowej sesji rady miasta było śmiesznie. Radni PiS zaprzeczali jakoby doszło do jakiejś rewolucji. Niektórzy zarzekali się wręcz, że nie uczestniczyli w żadnym głosowaniu. A uczestniczyli, i to w bardzo ważnym. Sześć głosów otrzymał Mariusz Gromko, dziewięć padło za Henrykiem Dębowskim. I to on został nowym szefem klubu PiS w radzie miasta.
Tyle że nikt nie chciał tego oficjalnie potwierdzić. Dlaczego? Chodzą słuchy, że zdegradowany przewodniczący Mariusz Gromko chce powtórzenia głosowania. To jednak mało prawdopodobne. Po pierwsze: trudno mu będzie przekonać oponentów. Po drugie: po tym, jak wyniki głosowania wyciekły do mediów, dziwnie jest walczyć z czymś, co stało się faktem.
Wszyscy, z którymi rozmawiamy, nie mają wątpliwości. Gromko stracił funkcję, bo tak chciał minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. - Przed głosowaniem było mnóstwo emocji. Gromko był ostro broniony. Niektórzy radni protestowali, nie chcieli, by minister wybierał im przewodniczącego. Część z tych, którzy zagłosowali za Dębowskim zrobiło to ze strachu przed Jurgielem - mówi działacz PiS.
Całe zamieszanie to pokłosie walki o szefowanie regionowi. Dzięki rekomendacji prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego, w listopadzie ubiegło roku wygrał Krzysztof Jurgiel. I choć był jedynym kandydatem, to ponad 130 delegatów zagłosowało przeciwko niemu. Wcześniej wśród jego potencjalnych rywali wymieniało się wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego. To właśnie do niego zbliżył się Mariusz Gromko. Jarosław Zieliński zgłosił jego nazwisko w wewnętrznych wyborach na kandydata do funkcji wojewody.
- Kiedyś spytałem kogoś, czy Mariusz Gromko rozdaje karty w miejskim PiS-ie. Usłyszałem, że on ich nie rozdaje, ale je zbiera - mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
I faktycznie. Również z naszych informacji wynika, że Gromko starał się zawsze łagodzić konflikty i zbierać pomysły z różnych stron.
- A to, że w PiS trwają walki frakcyjne, wiadomo nie od dziś. Rzadko wyciągane są jednak na światło dzienne - podkreśla Tadeusz Truskolaski.
Przykład takiego wewnętrznego konfliktu to negatywny stosunek części radnych do działań Krzysztofa Stawnickiego, przewodniczącego komisji kultury. W tym roku forsował pozbawienie miejskiej dotacji - organizowanemu przez operę - festiwalowi Halfway i firmowanej przez Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury - Podlaskiej Oktawie Kultur. Ostatecznie PiS zdecydowało, że ta ostatnia impreza będzie dotowana, jednak Halfway został bez grosza.
Kiedy już po wszystkim rozmawiałem z jednym z radnych PiS, nie krył rozżalenia. - I po co nam to było? Ludzie nie powiedzą przecież, że pieniędzy nie chciał dać Stawnicki, ale że PiS. Pal licho Halfway, ale Oktawa to przecież ulubiona impreza białostoczan.
Ten przykład jest symboliczny. Mariusz Gromko, zamiast przywołać do porządku Stawnickiego, pozwolił, by ten wystawił cały klub na negatywną ocenę wyborców.
Łagodzenie konfliktów i gra na kompromisy są dobre, jeśli szuka się szerokiego poparcia, które jest potrzebne np. przy staraniu się o fotel prezydenta. Mariusz Gromko takie ambicje ma. Zresztą przy innym kierownictwie partyjnym wydawałby się naturalnym kandydatem na tę funkcję.
Z pewnością mógłby powalczyć np. z przyszłym połączonym kandydatem środowiska prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i PO. Partyjna wierchuszka ma jednak inne plany. Wśród PiS-owskich kandydatów na prezydenta pada nazwisko posła Dariusza Piontkowskiego (już raz, w 2010 roku przegrał z Truskolaskim) i związanego z PiS prawnika Artura Kosickiego.
Ten ostatni przed laty pracował w białostockim magistracie, już za prezydentury Tadeusz Truskolaskiego. Znakiem wzmacniania się jego pozycji w partii jest fakt, że w wyniku ostatnich wyborów do władz regionalnych został członkiem zarządu okręgowego podlaskiego PiS. Symboliczne jest to, że o tę funkcję starał się również Mariusz Gromko. I jej nie otrzymał.
Wśród PiS-owskich kandydatów na prezydenta pada nawet nazwisko obecnego wojewody podlaskiego. Za Bohdanem Paszkowskim miałby optować sam prezes Jarosław Kaczyński. - Ktokolwiek będzie naszym kandydatem na prezydenta, na pewno nie Mariusz Gromko - mówi działacz PiS.
Według niego, przewodniczący rady miasta zbliżając się do Zielińskiego tak podpadł Jurgielowi, że ten wierzy we wszystkie, nawet absurdalne, podszepty ze strony „życzliwych”. - Gromko miałby umawiać się na spotkania z prezydentem Truskolaskim i coś z nim ustalać za plecami innych radnych? Przecież to absurd! Mariusz nigdy by tego nie zrobił. Niestety, w obecnej sytuacji powinien obawiać się, czy utrzyma funkcję przewodniczącego rady miasta. Teraz wszystko może się zdarzyć - mówi jeden z działaczy PiS.
Tadeusz Truskolaski uważa, że klub radnych PiS został zlepiony na siłę. - Poza tym jego członkowie nie są szanowani przez władze partii. Inaczej nie byłoby ze mną wiceprezydenta Rafała Rudnickiego. W poprzedniej kadencji, jako szef radnych PiS, został postawiony przed faktem dokonanym. Władze partii zadecydowały, że do klubu przyjęci zostaną byli członkowie PO - Piotr Jankowski, Mariusz Chańko, Mariusz Nahajewski, Katarzyna Siemieniuk i Janina Czyżewska - mówi Tadeusz Truskolaski.
Mariusz Gromko znalazł się teraz w podobnej sytuacji jak wtedy Rafał Rudnicki. Czy jednak też się tak zachowa? Czyli przejdzie do obozu prezydenckiego? I może pociągnie któregoś ze zwolenników? Zobaczymy.
Pytanie, jakim klubowym liderem będzie Henryk Dębowski. - Myślę że zrobi wszystko, co każe mu Krzysztof Jurgiel. Minister dlatego właśnie na niego postawił. By nie wybił się „na niepodległość”. Na pewno skończył się pewien etap. Idzie zmiana. Ale bynajmniej nie dobra - mówi działacz PiS.
Stary-nowy PiS.
Ten ostatni skupia się wokół radnych, którzy wychodząc z PO dołączyli do PiS. To Piotr Jankowski, Katarzyna Siemieniuk, Jacek Chańko. Grupa radnych, którzy byli w poprzedniej kadencji to : Mariusz Gromko, Kazimierz Dudziński, Sebastian Putra, Agnieszka Rzeszewska, Tomasz Madras. Mandat radnych, ale jeszcze we wcześniejszych kadencjach, piastowali też Krzysztof Stawnicki, Alicja Biały i Zbigniew Brożek. Weteranem z ponad dziesięcioletnim stażem jest też Marcin Szczudło, który przygodę z samorządem zaczynał w barwach PiS, później odszedł do Solidarnej Polski, by przed wyborami w 2014 roku związać się z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim. Jako szef jego klubu został wiceprzewodniczącym rady miasta. Miesiąc później ponownie zmienił barwy i wrócił do PiS. W gronie radnych tego klubu nowicjuszami są Konrad Zieleniecki, Marek Chojnowski i Paweł Myszkowski.