Spisana kresowa nostalgia
Kronika Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo – Wschodnich znajduje się w Kożuchowie. To zapis pielęgnowanej nostalgii za przeszłością tutejszych kresowian.
Z Zygmuntem Muszyńskim, prezesem kożuchowskiego koła TML i KPłd – Wsch spotykamy się prze nową siedzibą przy ul. 1 Maja 40. Przed czterema laty nasz rozmówca został jednym z 19 członków zarządu. Każdy z nich otrzymał zadania. Jako reprezentant Kożuchowa, jeden z trójki Lubuszan z tym gremium, przejął prowadzenie kroniki zarządu głównego. Teraz po zjeździe wojewódzkim okazało się, że będzie ją prowadził przez kolejną czteroletnią kadencję. Kronika znajduje się w domu pana Zygmunta, który pilnuje jej jak oka w głowie. Wyjątkowo mamy okazję obejrzeć ją w innym miejscu.
- Kronika Zarządu Głównego Towarzystwa Miłośników Lwowa, taka jest nazwa na okładce. Dopiero później zmieniliśmy nazwę na obecnie obowiązującą. Znajdują się tutaj zdjęcia najważniejszych wydarzeń i osób z naszej historii. Wielu z nich już nie ma pośród nas więc to świadectwo jest tym bardziej ważne – informuje Z. Muszyński.
Na początku kroniki czytamy: „W 1988 roku, w trudnych lecz pełnych nadziei warunkach politycznych zaczęła we Wrocławiu działać grupa inicjująca utworzenie Towarzystwa Miłośników Lwowa. Korzystała ona z gościnnie udostępnionego lokalu osiedlowej biblioteki przy ulicy – nomen omen – Lwowskiej. Po przełamaniu barier przepisów prawnych i po stworzeniu tymczasowego statutu regulującego działalność Towarzystwa, zostało ono zarejestrowane przez Urząd Wojewódzki we Wrocławiu w dniu 22 września 1988 roku i tę datę uważamy za datę powstania TML. W październiku 1988 roku w użyczonym gościnnie lokalu Stronnictwa Demokratycznego przy Placu Teatralnym we Wrocławiu odbyło się zebranie założycielskie Towarzystwa Miłośników Lwowa”. Lokal to „jeden pokój z telefonem, a zarazem z możliwością korzystania z sal posiedzeń, kserokopiarki, bufetu etc – wszystko dzięki przychylności przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu SD prof. Bielickiego”.
Tydzień później w Sali Filharmonii Wrocławskiej odbyło się pierwsze walne Zebranie TML. „Wiele osób miało łzy w oczach, oglądając wielki herb miasta wiszący na amarantowo – granatowym tle nad podium prezydialnym” – czytamy na kartach kroniki.
- Proszę spojrzeć na to zdjęcie, to nasza grupa założycieli, przedwojennych lwowiaków: Stanisław Krzaklewski, Jadwiga Kaluscha, Danuta Nespiak, Emil Teśluk, Joanna Wolak i Zdzisław J. Zieliński. Od tego spotkania minęło już ponad 28 lat – zamyśla się szef kożuchowskich kresowiaków.
Kronikę wypełniają zdjęcia, wycinki prasowe, oficjalne pisma, dyplomy. Są tam także kartki świąteczne, które przysyłali m.in. Witold Szolginia i Jerzy Masior – artystyczne dusze w tym kresowym gronie. Są także dwie wklejone kresowe mapy: organizacji kościelnej rzymsko - katolickiej i organizacji społecznej środowisk polskich. Obydwie pokrywają oznaczone na biało -czerwono punkty. Tutaj ciekawostka. Na negatywnej odpowiedzi z 1993 roku, z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w sprawie objęcia patronatem przez prezydenta Lecha Wałęsę obchodów 75 rocznicy obrony Lwowa, jest przyklejona kartka: prezydent Lech Wałęsa wykręca się od patronatu.
Wszystkie ścieżki znałem z opowiadań rodziców. Wiedziałem, że po prawej stronie płynie rzeczka, a po lewej będzie kładka.
Na wypełnienie czekają kolejne karty kresowej kroniki. Świeżo wypełniona karta: VIII Krajowy Zjazd Sprawozdawczo – Wyborczy TML i Płd. – Wsch. Wokół na stolikach leżą materiały które czekają na wklejenie: zdjęcia, zaproszenia i inne kresowe drobiazgi. Pana Zygmunta znów czeka sporo pracy. A skąd wzięła się ta pasja? - W 1994 r. miałem okazję po raz pierwszy przekroczyć granicę polsko – ukraińską. Wszystkie ścieżki znałem z opowiadań rodziców. Wiedziałem, że po prawej stronie płynie rzeczka, a po lewej będzie kładka. To wszystko się sprawdziło na miejscu. Wtedy połknąłem kresowego bakcyla i nie mogę się z tej pasji wyleczyć. Po powrocie do Kożuchowa nawiązałem kontakty z Towarzystwem Miłośników Lwowa. Kiedy jestem na Kresach przeżywam po raz drugi to, co pamiętam z dzieciństwa. To naprawdę wspaniała rzecz móc rozmawiać z prawdziwymi Polakami, którzy tam mieszkają. Kiedy wracam z podróży myślę, że trzeba trochę odpocząć. Jednak po tygodniu lub dwóch znów ogarnia mnie nostalgia za Kresami - przyznaje Zygmunt Muszyński.