Som my na hołdzie, czyli swojskie wyprawy (prawie) jak na Mount Everest [MAPA]
Nepal ma Himalaje, Pakistan Karakorum, a my na Górnym Śląsku mamy hałdy... I one też przyciągają zdobywców chcących pójść w ślady Edmunda Hillary'ego, Reinholda Messnera, Jerzego Kukuczki czy Krzysztofa Wielickiego.
- Jesteśmy na szczycie... hołdy. Pierwsze beztlenowe wejście w historii - rwącym głosem mówi do kamery Michał Słowioczek. Nakręcony przez niego film "Extreme Hołda Expedition" robi furorę na festiwalach górskich i podróżniczych w całej Polsce. Ostatnio można go było oglądać na Beskid Extreme Festiwal w Szczyrku, łaziskim festiwalu "Pod górę", czy rudzkich "Lawinach". Wszędzie wywoływał podobne reakcje - publika zrywała boki ze śmiechu, obserwując jak dwójka śmiałków atakuje górującą nad Łaziskami hałdę kopalni Bolesław Śmiały. Trudno zresztą się dziwić. Nakręcony w konwencji górskiego dokumentu film może z powodzeniem rywalizować z każdą produkcją słynnej grupy komików spod znaku Monthy Pythona. Absurdalny wydaje się już sam tytuł i już po pierwszych kilkunastu sekundach trwania filmu wiadomo, że... jest to wrażenie jak najbardziej uzasadnione.
W 11-minutowym dokumencie jest wszystko, co można zobaczyć w "normalnym" filmie górskim. Są poręczówki, obozy, nocne biwaki, okna pogodowe, atak szczytowy i wyczerpani zdobywcy, którzy zdyszanym, pełnym emocji głosem mówią do nas ze "szczytu hołdy" (nic to, że w tle dymią kominy elektrowni). Skojarzenia z filmami, jakie w dobie wypraw spod znaku Polskiego Himalaizmu Zimowego zasypały internet są jak najbardziej uzasadnione. Kto pamięta jak Adam Bielecki z wielkim soplem na nosie krzyczy do kamery "jestem na szczycie Broad Peaka, pierwsze zimowe wejście" (to nagranie ze słynnej zeszłorocznej ekspedycji na ten ośmiotysięcznik) nie może nie roześmiać się, słysząc jak Kamil Sobota (drugi z uczestników wyprawy na łaziską hałdę) woła "som my, som my na hołdzie".
Żart, który się spodobał
- Początkowo to miał być taki support dla prelekcji, którą prezentuję od pięciu już lat, a która nazywa się "Ze śląskiej hałdy na wulkany Ekwadoru". W pewnym momencie zauważyłem jednak, że film na tyle się ludziom podoba, iż mógłby być pokazywany samodzielnie. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się, że zostanie aż tak dobrze przyjęty. Myśmy go nakręcili w jedno popołudnie nic w nim nie reżyserując. Poszliśmy na żywioł, robiąc sobie kompletne jaja. Tymczasem część osób słysząc o pierwszym beztlenowym wejściu (bo przecież na Śląsku nie ma tlenu - przyp. red.) na hołdę traktowało to poważnie i dopiero potem reflektowali się, że to od początku do końca jest żart - opowiada Michał Słowioczek, który - poza wspomnianymi wulkanami Ekwadoru - ma w swoim górskim dorobku wejścia na Mount Blanc i Aconcaquę. W porównaniu z tymi szczytami hałda w Łaziskach nie prezentuje się imponująco - zaledwie 389 metrów nad poziomem morza - ale od zawsze pobudzała wyobraźnię pobliskich mieszkańców. - Już jako dziecko na nią wchodziłem - wspomina Słowioczek.
Nie był zresztą ani pierwszy, ani zapewne ostatni. Pewnie każdy z nas kiedyś tam wlazł na jakąś hałdę w sąsiedztwie (jest w czym wybierać - wszak w regionie jest ok. 150 różnej wielkości hałd). Na to, aby jeździć po Śląsku w poszukiwaniu tych najwyższych i największych decydują się jednak tylko nieliczni.
Szarlota - perła w koronie
Obowiązkowym punktem na trasie każdego zdobywcy jest oczywiście górująca nad Rydułtowami "Szarlota" (nieznacznie, bo zaledwie 8441 metry niższa od Mt. Everestu). To prawdziwa "Perła w koronie" śląskich hałd. Przy dobrej pogodzie z jej wierzchołka widać znajdujący się w czeskich Sudetach Pradziad, Babią Górę w Beskidzie Żywieckim, a nawet Tatry (kto nie wierzy, niech zajrzy na internetową stronę www.dalekieobserwacje.eu). Formalnie wejście na hałdę jest zakazane (podobnie zresztą jak na hałdę "Skalny" w Łaziskach Górnych), o czym stanowczo przypomina Tomasz Głogowski, rzecznik Kompanii Węglowej.
- To nie jest atrakcja turystyczna i nie jest to obiekt ogólnodostępny. On znajduje się na terenie zakładu i aby tam legalnie wejść, trzeba posiadać zgodę dyrektora kopalni - podkreśla Głogowski. Powodem takiego stanowiska są przede wszystkim względy bezpieczeństwa - hałda w dalszym ciągu gdzieniegdzie się tli, możliwe są osunięcia ziemi.
Łatwiej jednak powiedzieć "nie wolno" niż taki zakaz wyegzekwować. Trudno sobie wyobrazić, by ochrona kopalni ganiała po hałdzie za domorosłymi naśladowcami Jerzego Kukuczki i Wojciecha Kurtyki (obu wspomnianym himalaistom zdarzało się na "nielegalu" zdobywać ośmiotysięczniki). Bardziej aktywni pod tym względem są lokalni samorządowcy z Rydułtów, którzy kilka lat temu wpisali "Szarlotę" do gminnej ewidencji zabytków, obawiając się jej likwidacji. Dziś martwią ich quadowcy, którzy wjeżdżają swymi pojazdami na dumę miasta, przy okazji rozjeżdżając jej charakterystyczny stożek nasypowy.
- W tym roku mieliśmy z nimi problem. Policja i straż miejska starały się jakoś ukrócić ten proceder - przyznaje Krzysztof Jędroska, sekretarz Rydułtów. Dla liczącego niespełna 22 tysiące dusz miasta "Szarlota" jest niczym wieża Eiffla dla Paryża, czy krzywa wieża dla Pizy. Hałda znalazła się w logo miasta, a na jej zboczach stanął podświetlany napis kojarzący się z tym, jaki znamy z Hollywood. Architekci i studenci tego kierunku kreślą śmiałe wizje jej przyszłego zagospodarowania, choć Krzysztof Jędroska zastrzega, że do ich realizacji jest jeszcze daleka droga. - Przez najbliższe 50 lat niczego nie będzie można jeszcze zrobić jeśli idzie o zagospodarowanie "Szarloty" - ocenia Jędroska.
Czy wiesz, że...
"Szarlota" (407 m. n.p.m.) oraz "Skalny" (389 m n.p.m.) to dwa najwyższe punkty w Koronie Śląskich Hałd
Poza nimi do tego zestawienia można zakwalifikować hałdę przy kopalni "Boże Dary" (obecnie ruch KWK Murcki Staszic) w Katowicach (339 m. n.p.m.), hałdy w Czerwionce Leszczyny (ok. 325 m. n.p.m.), tarnogórski Red Rock (327m n.p.m.), znajdujący się niedaleko Pniówka i Jastrzębia Zdroju "Kościelniok" 320 m. n.p.m.) i należąca do KWK Zofiówka hałda Pochwacie. Ze względu na powierzchnię (ok. 100 ha) warta odnotowania jest też hałda Panewnicka, położona na granicy Katowic, Rudy Śląskiej i Mikołowa (rozpoczęła się już jej likwidacja, więc w przyszłości zniknie z krajobrazu.)