Sołtys oraz społecznik
Wielka sołtys małego Gostchorza, Ewa Klepczyńska zajęła trzecie miejsce w plebiscycie „GL” na Sołtysa Roku 2016.
Sołtysem jest już prawie od 10 lat. Do tego prowadzi stowarzyszenie Skarpa Gostchorze, które skupia się głównie na historii oraz walorach turystycznych miejscowości. Ponadto jest wolontariuszem w Zielonej Górze w schronisku dla bezdomnych zwierząt i położną w krośnieńskim szpitalu, także ma pełne ręce roboty. Jej to jednak nie przeszkadza. - Ma niesamowite pokłady energii i ciepła - opisują koleżanki z pracy.
Choć jest wiecznie zajęta i ma masę spraw na głowie, to trudno ją zobaczyć bez uśmiechu na twarzy. Pozytywnie nastawiona do życia, wiecznie chce pomagać innym. Widać spodobało się to naszym Czytelnikom, ponieważ stanęła na podium zajmując trzecie miejsce w plebiscycie Gazety Lubuskiej na Sołtysa Roku 2016. Przez długi czas prowadziła, pierwszą lokatę oddała dopiero w ostatnich godzinach głosowania.
Sama przyznaje, że bycie sołtysem to niełatwe zadanie, ale lubi to i nie zamierza przestać. - Najtrudniejsze było nauczenie się zarządzania. Ponieważ teraz sołtys musi być prawie jak burmistrz. Wcześniej nie miałam do czynienia z samorządem, polityką, itd. Teraz są też duże wymogi, jeśli chodzi o sołtysów. Trzeba przedłożyć plany, rozliczyć się z funduszu sołeckiego, itd. Pierwsze kroki były najtrudniejsze, ale jakoś sobie poradziłam. Najważniejsze jednak, że jest bardzo dobra współpraca z burmistrzem Markiem Cebulą. Jeśli ta współpraca się układa, to można góry przenosić - opowiada Klepczyńska.
Faktycznie, współpraca się układa, co widać po samym Gostchorzu. Wieś pięknie się rozwija pod kątem turystycznym. Mieszkańcy stawiają na agroturystykę i nie mogą się doczekać aż powstanie przystań nadrzeczna, która jeszcze bardziej pomoże rozsławić podkrośnieńską wieś. To jednak nie najważniejsze zadanie. Gostchorze może wyróżnić się czymś jeszcze. - Największym wyzwaniem będzie odbudowa grodziska średniowiecznego, które będzie największą atrakcją turystyczną w województwie lubuskim albo i dalej. Pierwsze kroki już podjęliśmy, ponieważ grodzisko jest zawarte w programie rewitalizacji. Mam nadzieję, że tego doczekam - mówi sołtys Ewa Klepczyńska.
Tytułów na swoim koncie ma już sporo. - Takie plebiscyty to przede wszystkim dobra zabawa. Oczywiście, cieszy mnie trzecie miejsce. Kto wie, może w następnych odsłonach będzie lepiej. Bardzo dużo ludzi oddało na mnie głos i to jest dla mnie najważniejsze, ponieważ uznają mnie za odpowiednią osobę na odpowiednim miejscu - mówi Klepczyńska.
Przyznała również, że cieszy ją taka duża ilość aktywnych sołtysów w lubuskich wsiach. - Kiedyś te małe miejscowości były takie biedne, niewiele osób się nimi interesowało. Teraz pojawiają się ludzie z prawdziwym zapałem, którzy chcą coś zmienić i to im się udaje, co widać po poszczególnych wsiach - podkreśla Ewa Klepczyńska.