Sokólska rzeczpospolita „wilków i baranów”
Piotr Rećko, starosta sokólski od objęcia urzędu zdążył już nawoływać do dymisji kilku włodarzy gmin, grozić wstrzymaniem inwestycji drogowych i utrudnić życie bezrobotnym.
Sokólski starosta, Piotr Rećko przez prawie trzy lata rządów pokazał, że z wrogami politycznymi się nie patyczkuje. Ci, którzy się z nim nie zgadzają i nie podporządkowują nie mają co liczyć na dobrą współpracę. Chodzi głównie o burmistrz Sokółki Ewę Kulikowską oraz Michała Matyskiela, burmistrza Suchowoli. Już im groził wycofaniem się powiatu z inwestycji na terenie ich gmin, żądał podania się do dymisji, ostatnio uderzył w bezrobotnych, utrudniając ich aktywizację w obu urzędach. Sokólski konflikt oparł się o wojewodę podlaskiego i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Rećko kontra Matyskiel
Między tymi panami iskrzy od pierwszych dni po wyborach. Zaczęło się od tego, że burmistrz Suchowoli miał dołożyć się do powstania zamiejscowego wydziału komunikacji w Dąbrowie Białostockiej. Ale jak podkreśla Matyskiel, gmina nie zamierzała finansować działania, ponieważ należy to do powiatu. Chciał tylko dać pieniądze na utworzenie urzędu. Tyle że suchowolscy radni w ogóle nie chcieli wyłożyć pieniędzy na ten cel. Nie dali ani złotówki, tłumacząc to między innymi tym, że większość mieszkańców gminy i tak urzędowe sprawy załatwia w Sokółce.
Starosta nie krył irytacji, wielokrotnie podkreślał, że Matyskiel zachował się nieuczciwie, bo najpierw obiecał, a potem ze swoich słów się wycofał. Eskalacja konfliktu nastąpiła jednak wiosną 2016 roku.
Na specjalnej konferencji prasowej Piotr Rećko oświadczył, że wstrzymuje wszystkie remonty dróg powiatowych w gminie Suchowola aż do 2019 roku. Co więcej, zażądał dymisji Matyskiela z funkcji burmistrza. A wszystko przez zaproszenia na uroczystość oddania do użytku kilku wyremontowanych dróg w tej gminie.
Obrażony
- Pan burmistrz Matyskiel samodzielnie rozesłał zaproszenia na odbiór drogi, pomijając kompletnie nas jako powiat sokólski - wyjaśniał Rećko. - Nie zaprosił członków zarządu powiatu! Ja dostałem zaproszenie, ale oni nie. Pan przewodniczący rady powiatu otrzymał je w ostatniej chwili, dosłane gdzieś pocztą. Listy zaproszonych gości burmistrz też kompletnie z nami nie uzgodnił. Gdy próbowaliśmy się dowiedzieć, kto został zaproszony, usłyszeliśmy, że nie ma listy gości, a zaproszenia są wysyłane ad hoc. Co więcej, na zaproszeniach nie było herbu powiatu ani żadnej informacji, że chodzi o drogi powiatowe i że powiat to współfinansował. To jest ewidentne zawłaszczanie sobie sukcesu wynikającego z realizacji tej inwestycji. Nigdy nie spotkaliśmy się z takim zachowaniem w jakiejkolwiek gminie.
Drogi rzeczywiście zostały wykonane wspólnymi siłami samorządu gminnego i powiatowego oraz z pieniędzy z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Cała inwestycja kosztowała około 3 mln zł, powiat dołożył około 400 tys. zł
Burmistrz Suchowoli był zaskoczony ostrą reakcją starosty. Tłumaczył, że nie zamierzał zawłaszczać niczyjego sukcesu: - Robiliśmy tę inwestycję wspólnie, ale to ja jestem gospodarzem Suchowoli. Poza tym nieprawdą jest, że członkowie zarządu powiatu nie zostali zaproszeni. Sam osobiście zlecałem wysyłanie im zaproszeń. Być może, gdy pan starosta pytał ich o to, jeszcze do nich nie dotarły.
Starosty jednak takie tłumaczenia nie przekonały i postawił wówczas sprawę na ostrzu noża: -Podjęliśmy decyzję, że przekładamy realizację jakichkolwiek inwestycji drogowych na terenie gminy Suchowola aż na 2019 rok, kiedy - jak mamy nadzieję - pan Matyskiel nie będzie już burmistrzem - tłumaczył wtedy Rećko. - Nie możemy dopuścić, żeby tak traktowano członków zarządu, radnych i całe kierownictwo. Pan Matyskiel pokazał, że jest nieodpowiedzialną osobą. I dlatego nie możemy z nim dalej współpracować.
Na tym jednak się nie skończyło. Rećko stwierdził wtedy, że jeśli Matyskiel chce pomóc mieszkańcom, to ma zrezygnować z pełnienia swojej funkcji.
- Nie dorósł do pełnienia tego urzędu i działa na szkodę mieszkańców - mówił. Matyskiel komentować tego nie chciał.
Z transparentami na sesji
Na otwarciu dróg starosta zjawił się ze świtą urzędników. Nastroje nie były dobre, bo mieszkańcy gminy leżącej w środku Europy byli oburzeni jego zachowaniem. Odbyło się bez ekscesów, ale taczki, na których miał być wywieziony Piotr Rećko, stały w pogotowiu. Ostatecznie, po nagłośnieniu przez media kuriozalnych żądań, starosta zamknął temat.
Niechęć do Matyskiela jednak mu nie przeszła. Na jednej z kolejnych sesji rady powiatu pojawiło kilkudziesięciu mieszkańców gminy Suchowoli i Dąbrowy Białostockiej. Protestowali. Znowu chodziło o drogi. I znowu oberwało się Matyskielowi. Starosta wprost zasugerował, że to właśnie burmistrz Suchowoli ich tam sprowadził. Ale wyglądało na to, że sprowadził ich tam sam starosta, publikując na jednym z portali społecznościowych hasło: „Wilki nie przejmują się tym, co sądzą o nich barany”. Sprowokowani mieszkańcy przynieśli transparenty: „Nie jesteśmy baranami” i „Baranów jest więcej niż wilków”.
Mimo późniejszych publicznych deklaracji Rećki o chęci zażegnania konfliktu z Matyskielem, było już tylko gorzej. Latem ub. roku doszło kolejnego incydentu między włodarzami. We wsi Ostrówek w gminie Suchowola, w domu sołtysa, odbywało się spotkanie w sprawie scalenia gruntów. Gdy starosta zobaczył, że na spotkaniu pojawił się także burmistrz, zażądał, aby ten opuścił dom gospodarza.
Piotr Rećko nie chciał słuchać żadnych argumentów burmistrza Suchowoli, jakby nie patrzeć, gospodarza gminy. Na jego pytanie, czy starosta go wyprasza, wytknął burmistrzowi, że ten miał go... wyprosić z dożynek. A jego obecność nazwał „jątrzeniem”. Gdy burmistrz ani drgnął, starosta zwrócił się nawet do sołtysa z pytaniem, czy nie ma innego pokoju, w którym można by było „spokojnie” przeprowadzić spotkanie. Obecni mieszkańcy, oburzeniu jego zachowaniem, próbowali łagodzić zaistniałą sytuację, ale bez żadnego efektu. W końcu burmistrz zdecydował, że opuści dom sołtysa, aby nie przeciągać bezsensownej przepychanki słownej.
Co więcej, starosta - mimo iż na spotkanie przyjechał służbowym, terenowym autem w godzinach pracy i z dwoma urzędnikami - stwierdził nonszalancko, że to spotkanie prywatne.
Skargę wysłał do wojewody i ministerstwa
Na wszystkie zarzuty Rećki, Matyskiel reagował ostrożnie, nie chciał komentować jego zachowania. W końcu jednak nie wytrzymał. Wiosną tego roku wystosował do wojewody podlaskiego oraz do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społeczne skargę na starostę. Podniósł w niej dwa zarzuty: brak współpracy starostwa i podległego mu Powiatowego Urzędu Pracy z suchowolskim samorządem w zakresie organizacji robót publicznych i dyskryminację osób z gminy Suchowola w stosunku do mieszkańców innych gmin. Powód? Odmowa, poza jednym przypadkiem, przyznania środków na organizację tzw. robót publicznych. Od lutego do maja Urząd Miejski w Suchowoli, jako organizator robót publicznych, złożył do Powiatowego Urzędu Pracy w Sokółce sześć wniosków na dofinansowanie robót publicznych dla sześciu bezrobotnych. Osoby te ubiegały się o pracę w urzędzie, a burmistrz zadeklarował dalsze zatrudnienie wszystkich osób bezrobotnych ze środków własnych po zakończeniu finansowania ze środków budżetu państwa. Pieniądze zostały przyznane tylko na jedną osobę.
Jerzy Omielan, jeden z powiatowych radnych zaapelował więc o sprawiedliwy podział środków i równe traktowanie wszystkich bezrobotnych. Starosta w odpowiedzi na jego apel zauważył, że przecież niedawno zatrudnił w swoim urzędzie mieszkankę Chodorówki, podsuchowolskiej wsi, więc wcale nie dyskryminuje tamtejszych bezrobotnych. Dodał również, że Matyskiel złożył wnioski imienne, a on uczulał już wcześniej, że nie będzie imiennego wskazywania osób, bo to on będzie oceniał, który z wszystkich bezrobotnych zarejestrowanych w urzędzie, a nie tylko z tych wskazanych przez wnioskodawcę, spełnia jego wymogi. Tyle, że jeden z imiennych wniosków Matyskiela starosta rozpatrzył pozytywnie. Chodziło o męża członkini powiatowej rady zatrudnienia.
Co ciekawe, podobny problem z pozyskaniem pieniędzy na zatrudnienie ma też Gminny Ośrodek Kultury w Korycinie, którym kieruje Beata Matyskiel, prywatnie żona burmistrza. W tym roku wnioski o środki złożyła trzy razy. Pierwszy został odrzucony. Co prawda początkowo pieniądze miały być przyznane. Ale tuż po konferencji, jaką koryciński urząd gminy zorganizował z okazji budowy parku kulturowego, na którą starosta nie został zaproszony, szefowa ośrodka kultury otrzymała informację, że Rećko zmienił zdanie. Środków na roboty publiczne nie przyznał. Kolejny wniosek Beaty Matyskiel również nie został sfinalizowany, bowiem nie znalazł się kandydat spełniający kryteria PUP. Ostatni został rozpatrzony już pozytywnie. Zbiegło się to ze skargą burmistrza na działania starosty, która akurat w tym czasie wpłynęła do wojewody i ministerstwa.
Wrogów jest więcej
W politycznej przepychance obrywa się nie tylko Matyskielowi. Także wszystkim tym, którzy stoją z nim ramię w ramię. To właśnie spotkało Stanisława Grajewskiego, radnego z gminy Dąbrowa Białostocka. To on, jako jedyny przedstawiciel samorządu tej gminy, zjawił się z protestującymi na słynnej sesji w sprawie remontów dróg. I wyraźnie tym podpadł staroście. Rećko publicznie zarzucił mu bowiem „powiązania” z burmistrzem Suchowoli oraz to że organizują wspólnie akcje protestacyjne, przez co radny ma siać ferment i szkodzić swojej gminie.
Ze starostą skonfliktowana jest też burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska. Główną osią sporu jest sprawa wysypiska w Karczach, którym administruje spółka gminno-prywatna ZZO Euro Sokółka. Przez wiele miesięcy Piotr Rećko publicznie zarzucał Kulikowskiej, że nic nie robi w sprawie narastającego śmierdzącego problemu. Organizował nawet konferencje prasowe, podczas których wzywał burmistrz do podjęcia natychmiastowych działań. Kulikowska nie pozostawała mu dłużna i przypominała, że zanim objął fotel starosty, zasiadł w radzie nadzorczej spółki. I skoro wiedział o problemach w spółce, która nie działała poprawnie, mógł zareagować wcześniej.
O komentarz poprosiliśmy Rećkę, zadając mu szereg pytań o powody takich zachowań. Do chwili wyjścia tekstu do druku, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Michał Matyskiel, burmistrz Suchowoli: Starosta pojmuje współpracę przez dominację, szantaż a nie przez kompromis. A to właśnie kompromis jest początkiem sukcesu w samorządzie. On pojmuje kompromis tak: albo będzie tak ja ja mówię, albo nic nie będzie. To nie jest droga do współpracy. Oczekuję od niego jedynie realizacji zawartych porozumień i umów. Tyle wystarczy, by współpracować.
Ewa Kulikowska, burmistrz Sokółki: Całe to zachowanie starosty i jego prywatne antypatie odbijają się tylko i wyłącznie na mieszkańcach. Uważam, że sytuacja powinna się zmienić z uwagi na dobro mieszkańców, ale do tego potrzebny jest wzajemny szacunek. Z dotychczasowych relacji, obserwuję całkowity jego brak w stosunku do mnie z jego strony. Relacje poprawiłyby się też, gdyby przestał ingerować w relacje między organami gminy i zaczął poprawnie układać relacje z urzędami, bo obecnie sytuacja jest daleka od normalności.
Stanisław Grajewski, wiceprzewodniczący Rady Gminy w Dąbrowie Białostockiej: Zawsze jestem otwarty na rozmowy, pod warunkiem , że nie są to słowne nic nie wnoszące przepychanki , a tak zwykle kończą się te podejmowane ze starostą Aby na konfliktach nie tracili mieszkańcy powiatu, wystarczy tyle, by starosta przestał obiecywać i tylko mówić o działaniach, a po prostu zaczął je realizować.