Sojusz, szczęście i interesy
Idą imperia. Jeśli uważnie czytać opracowania ekspertów od strategii wraca czas imperiów, ostaną się być może jak we Włoszech w średniowieczu silne miasta, metropolie, które stać będzie na utrzymanie jak największej suwerenności.
Jeśli idzie czas imperiów - to dla Polski dobrze jest budować sojusz z jednym z tych, które zapewne w tym świecie jaki ukształtuje się za kilka lat, gdy opadnie kurz czasu przejściowego, który teraz przeżywamy będą wypełniać imperialną role. Z tego punktu widzenia wizyta prezydenta Polski w USA jest mocnym posunięciem i kończy się sukcesem. Ten kto wymyślił dla prezydenta Dudy hasło „Fort Trump” powinien dostać nagrodę roczną w porządnej wysokości.
Trudno w przypadku zakupów bardzo drogiego uzbrojenia powiedzieć, który samolot jest „tani” a który „drogi”.
Oczywiście, żadnego Fortu Trump nie będzie, ale udało się wzmocnić wojskowe więzi z USA, krótki czas negocjacji najwyraźniej nie pozwolił na więcej niż 1000 dodatkowych żołnierzy. Trudno w przypadku zakupów bardzo drogiego uzbrojenia powiedzieć, który samolot jest „tani” a który „drogi”. Cena jaką zapłaci Polska jest wynikiem naszej obecnej pozycji negocjacyjnej, która jak widać nie jest najmocniejsza. Polska jest komplementowana przez prezydenta Trumpa ale on dobrze wie, że relacje Polski z sąsiadami w Unii są gorsze niż dawniej i, że USA są dobrym antidotum na chłodniejszy klimat dla Polski w Unii Europejskiej.
Można narzekać na „handlowe” podejście Waszyngtonu do całego kontraktu zawartego przez prezydentów. Taki jest dzisiaj trend polityki amerykańskiej, Polska nie została potraktowana gorzej niż inni gracze. Zresztą zmiana w stosunku do tego, co było przed laty nie polega na tym, ze wcześniej nie było w polityce amerykańskiej tej nuty interesowności w kontaktach z sojusznikami, ale na tym, że mniej ja okazywano, lub co najwyżej, ze było jej po prostu nieco mniej. W każdym razie nie ma polityki nawet najbardziej idealistycznej bez interesów i to jest oczywiste.
Ale w każdej polityce jest tez troszkę miejsca na sympatie i zapotrzebowanie przywódców na uwielbienie tłumu. Ileż tego malowało się na twarzy prezydenta Trumpa, kiedy w środę opowiadał dziennikarzom, że „nie jest to jego opinia” ale „mówiono mu”, że jego wystąpienie sprzed kilku lata na placu Krasińskich w Warszawie nie tylko przypadło do gustu Polakom, ale nawet zostało uznane za najlepsze wystąpienie prezydenta USA w Europie.
W każdym razie nie ma polityki nawet najbardziej idealistycznej bez interesów i to jest oczywiste.
Prawda jest taka: jak dotąd na kontynencie europejskim Trump doświadczył tego co najbardziej lubił jako showmen czyli miłości widzów tylko w Polsce, ma przekonanie, ze Polonia amerykańska w niepewnych wyborczo stanach pozwoliła mu wygrać w ostatnich wyborach. Wierzy, że Polska przynosi mu szczęście i z Polską robi interesy.