Film „Sny wędrownych ptaków” Cira Guerry i Cristiny Gallego otwiera scena rytuału inicjacji Zaidy. Dziewczyna po roku odosobnienia w szałasie wchodzi w dorosłość, w kobiecość. Jest gotowa na czytanie snów, na rozmowę z duchami przodków. Jest gotowa by dawać życie i utrzymywać relację ze światem duchów, który chroni i ostrzega świat żywych.
Matka maluje na jej twarzy symbole, wypowiadając przy tym słowa, które brzmią jak zaklęcia, jak fundament trwania ich klanu. Tak wchodzimy w świat Indian Wayuu. Za chwilę Zaida odtańczy taniec godowy, a na scenę wejdzie Rapayet zauroczony dziewczyną, jednak zbyt biedny, by mógł ją poślubić. Matka Zaidy, Ursula nie pozwala, stawia zaporową cenę. Los jednak okazuje się dla niego życzliwy i stawia na drodze amerykańskich hippisów z Korpusu Pokoju, którzy chętnie kupią marihuanę, pięćdziesiąt kilogramów. Rapayet wie gdzie szukać dzikiego ziela, które staje się żyłą złota i w krótkim czasie jest w stanie wykupić się. Przyprowadza stosowną liczbę kóz, krów i naszyjników. Tak wchodzi do rodziny, tak też zaczyna się biznes, który błyskawicznie się rozrasta. Objuczone zielem osły spływają z gór, niczym strumień, a kodeks rodu konfrontuje się z nowym porządkiem.
Czytaj więcej w dalszej części felietonu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień