- Powiem szczerze, bylibyśmy największymi przegranymi sezonu, gdybyśmy wiosną nie awansowali - podkreśla Krzysztof Pietluch, piłkarz Wólczanki Wólka Pełkińska, najlepszy strzelec w czwartej lidze podkarpackiej
Z rundy jesiennej chyba nie możecie być niezadowoleni.
Zgadza się. Cóż tu można dużo powiedzieć – nie przegraliśmy meczu, zanotowaliśmy tylko trzy remisy, a resztę spotkań wygraliśmy. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani i chwała wszystkim naszym zawodnikom za to, jak grali, bo każdy dołożył swoją cegiełkę do takiego wyniku. Jesteśmy liderem i mamy 7 punktów przewagi nad Izolatorem.
Uważasz, że to bezpieczna przewaga?
- Nie do końca. Ta liga jest trochę zwariowana – każdy z każdym może wygrać, ale tak samo każdy z każdym może przegrać. Z pewnością na wiosnę każdy będzie walczył, by się utrzymać i zająć jak najlepsze miejsce, więc walki będzie sporo.
Przed wami sparingi z drużynami z 4 i 3 ligi. Ma to dla ciebie znaczenie, z której ligi jest to drużyna czy takie mecze to po prostu okazja do lepszego zgrania?
- Z pewnością nad zgraniem zawsze trzeba pracować i te mecze też temu służą, ale bardzo dobrze, że gramy z drużynami z 3 ligi, bo zobaczymy, w jakim punkcie jesteśmy. Spotkania ze Stalą Rzeszów czy Resovią pokażą nam co jeszcze należy poprawić.
Na razie jesteś najlepszym strzelcem w 4 lidze. Czy dzięki temu jest dodatkowa motywacja?
- Trudno powiedzieć. Na pewno pracujemy jako cała drużyna i każdy stara się jak najlepiej wykonywać swoje zadania. Ja gram na takiej pozycji, że piłka mnie szuka i staram się to wykorzystywać.
Trudniej się gra przeciwko obrońcom zawodnikowi, który strzela najwięcej w lidze?
- Nie, mnie to po prostu mobilizuje do jeszcze większej pracy, która na pewno jeszcze przed nami.
Większość czasu spędziłeś w Wólczance. Wyobrażasz sobie jeszcze siebie w jakimś innym klubie?
- W tej chwili ciężko mi powiedzieć, bo mam trochę trudną sytuację zawodową i nawet nie wiem, jak to będzie z grą w Wólczance, ale myślę, że uda się to wszystko pogodzić. Jeśli byłoby zdrowie, to pewnie bym chciał jeszcze spróbować pograć gdzie indziej, ale póki co jestem też związany z kontaktem z Wólczanką.
Czy jest więc jakieś zagrożenie, że wiosną mogłoby cię zabraknąć w zespole Wólczanki?
- Nie, myślę, że tak nie będzie.
Myślisz, że wiosną może grać się wam trochę trudniej, bo startujecie z pozycji lidera?
- Może się tak zdarzyć. Jakaś presja z pewnością przyjdzie, ale będziemy robili wszystko, by awansować, bo naharowaliśmy się naprawdę dużo jesienią. Będziemy robić swoje i myślę, że nie będzie innej opcji jak tylko awans.
Dociera do was, że to jest właśnie ten moment, kiedy po prostu ta szansa nie może wam się wymknąć z rąk?
- Trudne pytanie, ale wydaje mi się, iż wszyscy mamy świadomość tego, że jesteśmy w takim punkcie, w którym musimy myśleć tylko o awansie. Powiem szczerze, bylibyśmy największymi przegranymi sezonu, gdybyśmy nie awansowali. Mamy dobrą drużynę, przewagę i prezesa, który zapewnia nam świetne warunki w klubie.
Patrzycie w terminarz? Ma to dla was jakieś znaczenie np. z kim gracie u siebie, a z kim na wyjeździe?
- Nie, terminarz jaki jest, taki jest, a my po prostu musimy grać dobrze. W rundzie jesiennej trochę gorzej nam szło na wyjeździe i myślę, że to trzeba trochę poprawić, ale nie zagłębiamy się specjalnie w terminarz.
Myślisz, że wiosną może jeszcze pojawić się jakiś poważniejszy kandydat do awansu obok was i Izolatora?
- Ciężko powiedzieć, może Nisko, bo zawsze była to solidna drużyna. Podobno ciekawie może być też w Tuczempach, bo wraca tam kilku zawodników. Myślę, że te dwa zespoły mogą czasami urwać jakieś punkty wyżej notowanym zespołom.