Smogu szybko nie zwalczymy... Które rejony Łodzi są najbardziej zagrożone
Palenie w piecach węglowych, brak inwestycji w nowe technologie i zbyt mała ilość drzew iglastych - tak się zrodził smog. Polska najgorsza w Europie...
W wielu miastach wszczęto smogowe alarmy. Dlaczego dopiero teraz? - pytamy profesora Remigiusza Kozłowskiego, specjalistę z zakresu infrastruktury logistyki i zarządzania nowoczesnymi technologiami z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.
To problem, który narastał w ciągu ostatnich lat, ale nie było aż tak widocznych skutków.
Co to jest pył PM10 i PM 2.5, którego tyle jest w łódzkim powietrzu?
To mieszanina szkodliwych pyłów, które mogą przenikać do krwi. Wystarczy kilka tygodni oddychania takim powietrzem, aby pojawiły się konsekwencje zdrowotne. Osoby starsze odczują to najszybciej. Małe dzieci wdychanie spalin narazi na późniejsze choroby dróg oddechowych, układu krążenia, nowotwory płuc, alergie. Widzę to u moich studentów, którzy już skarżą się na alergie, choć nigdy ich nie mieli.
Skąd trujące pyły biorą się w powietrzu?
Pochodzą z palenia w piecach węglem kamiennym. Wiele osób w ostatnich latach wymieniało te gazowe na węglowe, bo takie ogrzewanie jest tańsze. Mniejszym problemem jest transport i przemysł.
Które części Łodzi są najbardziej narażone na smog?
Osiedla domków jednorodzinnych. Wynika to też z ukształtowana terenu. Większość wiatrów w Łodzi przebiega z zachodu na wschód. Najwyższy punkt miasta mamy na wschodzie Łodzi w rejonie Nowosolnej. Oznacza to, że powietrze, które po równej powierzchni mogłoby zostać przepchnięte, dochodzi do najwyższego punktu i spychane jest w dół, zatrzymując się w Śródmieściu. Dlatego też na Retkini powietrze jest najlepsze. Na przykład Kraków położony jest w niecce, tam trujące powietrze nie ma ujścia.
Co robić, żeby było lepiej?
Powinno się zrobić audyt instalacji, nakazać wymianę, przebudowę. Ale też nie można nagle zakazać palenia w piecach, zostawiając ludzi bez ogrzewania. Nie da się tego dokonać bez zastrzyku gotówki z zewnątrz. Pamiętajmy, że w czasie mrozów skroplone, szkodliwe substancje opadają kilka metrów od komina, więc trujemy przede wszystkim siebie i najbliższą okolicę.
Co można zrobić … taniej?
Inwestować w sadzenie drzew iglastych, a nie liściastych. 70% powierzchni zieleni miast powinno być nimi obsadzone, bo cały rok są zielone i zatrzymują szkodliwe pyłki, produkując tlen. Zielone płuca i naturalny filtr da nam też sadzenie np. irgi zamiast trawników. Dobrym pomysłem był Łódzki Rower Publiczny, dzięki któremu łodzianie rezygnują z jazdy autem. Można wprowadzić zakaz wjazdu starszych samochodów, głównie z silnikiem diesela, do niektórych części miasta, wspomagając się inteligentnym systemem sterowania ruchem, który przecież już mamy.
Od czego więc najlepiej zacząć?
Od zmiany sposobu myśle-nia. Problemem jest postawienie w Polsce na węgiel kamienny, którego mamy olbrzymie zasoby. Unia Europejska od wielu lat mówiła, że jesteśmy jedynym krajem, który tak robi. Naszym priorytetem jest niezależność energetyczna. Ale broniąc jej, trujemy się. W kolejnych latach będzie jeszcze gorzej, jeśli nadal nic nie będziemy robić. W Niemczech inwestuje się w produkcję energii ze źródeł odnawialnych - wiatraków, instalacji solarnych. Tam niedługo 80% produkowanej energii będzie z nich pochodzić. A przy każdym nowo budowanym domu wymaga się ekologicznych rozwiązań. U nas nie.
Czyli jesteśmy mocno w tyle...
Wstyd się przyznać, ale tak jest. Wypadamy najgorzej Europie.
Trzeba uciekać, by ratować zdrowie?
W Polsce nie ma gdzie, bo nawet Zakopane jest zanieczyszczone. Ale możemy nosić maseczki...