Śmiertelny postrzał. Myśliwy pomylił człowieka z dzikiem
Mieszkańcy niewielkiej, liczącej zaledwie kilkanaście gospodarstw Słoćwiny (powiat głogowski) nie mogą uwierzyć w to, co przydarzyło się ich sąsiadowi. 63-letni Edward K. zginął postrzelony przez myśliwego.
Do tragedii doszło w poniedziałek około godziny 20. Postrzelony mężczyzna trafił do głogowskiego szpitala. Przeszedł operację, ale nie udało się go ocalić. Zmarł około 2 w nocy.
Dwaj myśliwi z Koła Łowieckiego „Cyranka” polowali tego wieczora na dziki. W pewnym momencie młodszy z nich zobaczył coś wychodzącego z gęstego zagajnika. Bartosz R. uznał, że ma do czynienia z dzikiem i zaczął strzelać. Dopiero po chwili zorientował się, że trafił człowieka.
- Myśliwy twierdzi, że ten mężczyzna wyszedł z zagajnika na czworaka. Gdy zobaczyli, co się stało, zaczęli udzielać mu pomocy. Jeden z nich jest ratownikiem. Zabrali postrzelonego do samochodu i ruszyli w stronę Głogowa. Po drodze powiadomili pogotowie. Wysłana karetka przejęła rannego - opowiada Władysław Targosiński, łowczy koła „Cyranka”. - Przyznam szczerze, że jestem w tym kole już od 50 lat, a czegoś takiego w naszej okolicy nie pamiętam.
W podobnym tonie wypowiada się łowczy okręgowy z Legnicy Ryszard Bryliński. - W ciągu ostatnich 30 lat to jest drugi taki przypadek w całym okręgu, o którym wiem. Straszna tragedia - przyznaje Bryliński.
Do zdarzenia doszło około 1,5 kilometra od Słoćwiny. Jej mieszkańcy przyznają, że myśliwi często pojawiają się w tej okolicy. - Szkoda człowieka, Edek to był dobry chłop. Ja nie wiem, jak można pomylić dzika z człowiekiem - mówi nam Jan, sąsiad zastrzelonego mężczyzny. - Tych myśliwych u nas jest o wiele za dużo. Co chwila są w naszej okolicy jakieś polowania. Kiedyś na polach wokół wsi było pełno zajęcy i kuropatw, a teraz, żeby je zobaczyć, będę musiał chyba do zoo jechać – dodaje.
Władysław Targosiński przyznaje, że myśliwi często polują w tej okolicy na dziki. - Bo one tam bardzo często wchodzą ludziom w szkodę. Informują nas o tym sami rolnicy, którzy chcą naszych interwencji - zapewnia łowczy z koła „Cyranka”.
***
We wtorek myśliwy Bartosz R. został przesłuchany w Komendzie Powiatowej Policji w Głogowie. Tam 29-latek przyznał się do tego, że oddał strzał w kierunku człowieka. Policja zabezpieczyła również broń, z której padł śmiercionośny strzał.
Następnie odbyło się przesłuchanie w głogowskiej prokuraturze. Tam Bartosz R. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi pięć lat pozbawienia wolności. Myśliwy będzie odpowiadał z wolnej stopy. Oprócz tego grozi mu również kara dyscyplinarna Polskiego Związku Łowieckiego.
- Wyślemy informacje o tym zdarzeniu do komisji dyscyplinarnej, która podejmie dalsze decyzje. Z naszej strony najpoważniejszą z nich może być wydalenie ze związku - zaznacza Władysław Targosiński, łowca z koła „Cyranka”.
Wiadomo, że obaj myśliwi byli trzeźwi. Jednak, według ich relacji, to właśnie postrzelony mężczyzna mógł być nietrzeźwy. Wyjaśnią to dopiero wyniki badań krwi zmarłego.
- Krew została pobrana jeszcze gdy mężczyzna żył. Próbki będą również pobierane podczas sekcji zwłok, którą zaplanowaliśmy na piątek, 3 marca. Przeprowadzi ją specjalistka z Akademii Medycznej w Poznaniu - mówi Marcin Knurowski, zastępca prokuratora rejonowego w Głogowie.
Sekcja zwłok ma też ustalić dokładne przyczyny zgonu. Wiadomo, że Edward K. został postrzelony w lewą część klatki piersiowej.
Wiele osób zadaje sobie pytanie, co myśliwi robili w lesie po zmroku, kiedy widoczność jest mocno ograniczona. Władysław Targosiński zapewnia jednak, że takie nocne polowania indywidualne nie są niczym nietypowym. - Na dzika poluje się zarówno zbiorowo, jak i indywidualnie, a indywidualne polowania organizowane są głównie wieczorami - mówi łowczy. - Mam kontakt z wieloma myśliwymi z okolicy i wszyscy zastanawiamy się przede wszystkim, co tam o tej porze robił ten człowiek. Wiadomo, że mógł iść na spacer, gdy było widno, ale po zmroku? - zastanawia się myśliwy.
Trzeba zmienić prawo łowieckie
Do tragedii doszło w gorącym dla myśliwych okresie. Ostatnie rządowe próby zmian w ustawie o łowiectwie spotkały się z ogromnym sprzeciwem społecznym. W ich myśl każdy, kto chodził po lesie podczas polowania, mógł zostać ukarany mandatem za przeszkadzanie myśliwym. Ostatecznie zmiany, które dawały myśliwym dużo większe prawa, zostały wstrzymane.
- Wcześniejszy projekt był gorąco dyskutowany. Obecnie w Sejmie trwają prace nad stworzeniem nowych projektów. Szczegóły nie są znane i jest za wcześnie, by o nich mówić. Ale myślę, że można się tego spodziewać już wkrótce - mówi Wojciech Zubowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości z Głogowa.
Sami myśliwi przyznają, że do nowelizacji ustawy musi dojść, ponieważ wymaga tego wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku.
- Prawo musi być do niego dostosowane. Chodzi tam o kwestie własności terenu. Właściciele terenu muszą mieć wpływ na tworzenie obwodów łowieckich. Obecnie cała Polska jest podzielona na takie obwody, na których gospodarują myśliwi - dodaje Ryszard Bryliński, łowczy z Legnicy.
Mówiąc wprost, Trybunał Konstytucyjny uznał, że właściciele prywatnych terenów muszą mieć prawo do wyłączenia ich ziem z okręgów łowieckich.