 Fot. Archiwum "Gazety Pomorskiej"          Jan Błoch, bydgoski restaurator, krewny adwokata Bolesława Maciejewskiego (też jest na liście ofiar) zginął 19 maja 1941 r.
                    
          Fot. Archiwum "Gazety Pomorskiej"          Jan Błoch, bydgoski restaurator, krewny adwokata Bolesława Maciejewskiego (też jest na liście ofiar) zginął 19 maja 1941 r.        
          Siedemdziesiąt pięć lat temu, na ulicach Bydgoszczy i Torunia, rozlepiono obwieszczenie o rozstrzelaniu 30 osób (10 w mieście nad Brdą, 20 w Toruniu). W rzeczywistości, w egzekucji, której nie poprzedzało żadne postępowanie sądowe, a tylko gestapowskie quasi-śledztwo zginęło 30 bydgoszczan, w tym m.in. przedwojenny wiceprezydent Bydgoszczy Mieczysław Nawrowski.
13 czerwca 1941 r. Hans Kurt Schimmel, prezes rejencji bydgoskiej, informował władze zwierzchnie:
W maju odkryto ponownie taki ruch [konspiracyjny - przyp. aut] w Bydgoszczy i w Toruniu. Ruchem tym kierowali oficerowie - Polacy, a przygotowywano zamachy na życie wybitnych osobistości i na budynki państwowe. (...) Odbyły się liczne aresztowania, a 30 Polaków, którym udział udowodniono, rozstrzelano.
Ze śledztwa prowadzonego w 1976 r. przez prok. Tadeusza Jaszowskiego wynika, że popełnione przez gestapo zbiorowe morderstwo było wyjątkowo podstępne i okrutne. Aresztowanych oskarżono o przygotowywanie zamachów na ważne politycznie osobistości i urzędowe budynki, a także zamachy bombowe. Prok. Jaszowski, w postanowieniu o zawieszeniu postępowania w sprawie mordu popełnionego 19 maja 1941 r. pisze, że „nawet w świetle własnych przepisów hitlerowskich był on zbrodnią”.
Trzydziestu rozstrzelanych (ich ciała rzekomo zostały spalone w krematorium, według innej wersji trafiły do Instytutu Medycyny Sądowej w Gdańsku, którym kierował Rudolf Spanner) miało powiązania z organizacją o nazwie Społeczne Stowarzyszenie Samoobrony (w skrócie SSS). Jej powstanie przypisuje się Władysławowi Barcikowskiemu, przedwojennemu oficerowi, który - jako znakomity fachowiec - został wyreklamowany z oflagu w Woldenbergu i sprowadzony do Fabryki Obuwia „Leo”.
Barcikowskiemu udało się stworzyć silną organizację, która m.in. zbierała materiały wywiadowcze, penetrowała zakłady DAG w Łęgnowie, prowadziła działalność propagandową.
Z ustaleń Jaszowskiego wynika, że do fali aresztowań przyczynili się wszechobecni szpicle, przed którymi trudno było ukryć działalność skierowaną przeciwko okupantowi niemieckiemu.
Po okrutnym śledztwie, podczas którego zeznania wymuszano biciem i wymyślnymi torturami, oskarżonym niczego nie udowodniono. O ich losie miał rzekomo zdecydować sam Hitler (taka adnotacja pojawia się na dokumentach z USC, określających przyczyny zgonu).
Wśród 30 ofiar byli m.in.:
- Franciszek Behrendt - kupiec,
- Jan Błoch - restaurator,
- Bolesław Bremer - właściciel zakładu radiotechnicznego,
- Marian Kabsch - kupiec,
- kpt. Stanisław Lewiński - oficer WP,
- Bolesław Maciejewski - adwokat,
- Władysław Meller - radiotechnik,
- Józef Ogurkowski - księgowy,
- Józef Poznań - inkasent,
- Henryk Przybylski - garbarz,
- Edward Rubenau - adwokat,
- Artur Sombiecki - kierowca szefa gestapo,
- Wacław Świtalski - adwokat.