Smecz towarzyski. Opole, czyli dyżurny festiwal do bicia
W Telewizji Polskiej powiodły się różne historyczne rekonstrukcje, nawet tego, czego - wydawałoby się - zrekonstruować nie sposób. „Wiadomości” jako kalka z Polskiej Kroniki Filmowej z jej najmroczniejszych czasów wzruszają do łez pokolenie 40+ i są nieocenionym materiałem dydaktycznym w opowiadaniu dzieciom o realiach, w których dorastali ich rodzice. Niestety, nie wszystko w TVP zostało poddane retro stylizacji; festiwalowi w Opolu na przykład nie udało się wrócić do czasów Demarczyk i Niemena. Widać w nim raczej ponurą kontynuację TVP z czasów III RP.
Tak, tak, wbrew bowiem krytykom, którzy za punkt honoru postanowili chłostać poziom artystyczny opolskiego festiwalu i traktować jak symbol dobrozmianowego obciachu, nie dostrzegam w nim od lat wielu żadnej zmiany. Nie różni się niczym od podobnych imprez w prywatnych stacjach, gdyby nie znaczki na ekranie nie sposób byłoby odgadnąć, kto za tym wszystko stoi.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień