Słupszczanie zastanawiają się, dlaczego zabił
Stanisław Gostomski był spokojnym i dobrym człowiekiem. Nie rozumiemy, dlaczego go zabito - można usłyszeć ze strony taksówkarzy.
Na razie wiadomo, bo ujawniła to prokuratura, że zatrzymany to mieszkaniec jednej z podsłupskich miejscowości, choć część naszych rozmówców ze środowiska taksówkarskiego sugeruje wprost, że 25-latek jest mieszkańcem Kusowa w pobliżu Głobina na terenie gminy Słupsk.
Pewnie o wszystkim dowiemy się dzisiaj, bo skoro policja i prokuratura planują dzisiaj konferencję prasową w tej sprawie, to być może śledczy mają mocne dowody na udział 25-latka w zbrodni. Wczoraj był on przesłuchiwany. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, śledczy, choć początkowo mówiono o tym, że nic z taksówki nie zginęło, teraz nie wykluczają tego wątku w sprawie.
Policjanci szukając mordercy lub morderców kierowcy taksówki, przeglądali m.in. nagrania z monitoringu miejskiego okolic postoju taksówek przy ulicy Murarskiej, bo stamtąd zamordowany taksówkarz wyjechał w ostatni kurs.
Jak się dowiedzieliśmy, w trakcie śledztwa przesłuchiwano również pracowników firm ochroniarskich, których patrole w nocy jeżdżą po ulicach Słupska.
Przypomnijmy: 22 listopada, we wtorek, w Głobinie około godziny 22 policja znalazła ciało Stanisława Gostomskiego, 65-letniego taksówkarza ze Słupska. Dzień wcześniej około godziny 1 w nocy mężczyzna zgłosił dyspozytorowi swój ostatni kurs, po którym nie wrócił do domu. Zaniepokojona rodzina zgłosiła zaginięcie. W momencie odnalezienia ciało 65-letniego mężczyzny znajdowało się w samochodzie na miejscu pasażera. Po sekcji zwłok Jacek Korycki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku, poinformował, że mężczyzna zmarł w wyniku gwałtownego uduszenia. - Doszło do tego przy udziale osób trzecich - stwierdził prokurator.
Ta ostatnia informacja bardzo poruszyła nie tylko najbliższych członków rodziny, ale i środowisko taksówkarskie, które bez podziałów wzięło udział w sobotnim pogrzebie zamordowanego.
- O tym, że doszło do morderstwa, domyślaliśmy się już w momencie, gdy nasi koledzy zobaczyli zamordowanego w samochodzie, gdzie stracił życie. Już wtedy na jego szyi było widać ślady po duszeniu - opowiadają taksówkarze z sieci MPT, do której należał Stanisław Gostomski.
Taksówkarze mają nadzieję, że prokuratura i policja zrobią wszystko, aby ustalić, kto dokonał mordu.
- Oczekujemy także, że dojdzie do procesu i sprawiedliwego wyroku, bo wszyscy pracujemy w takich warunkach, że w każdej chwili możemy zostać zaatakowani. Ludzie, którzy myślą o tym, aby zaatakować taksówkarza, muszą mieć świadomość, że źle się to dla nich skończy i spotka ich nie tylko nieunikniona, ale i surowa kara - mówią taksówkarze.