Słupski „kocioł” naszym niestraszny. Mamy finał!
Wczoraj w trzecim meczu półfinału ekstraklasy Stelmet BC znakomicie spisał się w Słupsku pewnie pokonując Energę Czarnych Słupsk.
- Energa Czarni Słupsk:61
- Stelmet BC Zielona Góra: 77
- Kwarty: 16:18, 17:22, 9:22, -19:15 stan pojedynku (do trzech zwycięstw) 0:3.
- Energa Czarni: Harper 11(3), Blassingame 10 (2),Mbod j 8, , Seweryn 8(2), Surmacz 2 oraz Campbell 10, Mokros 6, Zywert 6(2), Jackson 0
- Stelmet BC: Koszarek 14 (2), Borovnjak 12 , Ponitka 10 (1), Zamojski 6, Moldoveanu 6 (2), oraz Gruszecki 13 (1), Bost 10 (2), Djurisić 4, Hrycaniuk 2, Szewczyk, Trubacz i Zywert po 0
- Sędziowali: Grzegorz Ziemblicki (Wrocław) , Michał Sosin (Lublin), Marek Maliszewski (Gdynia).
- Widzów: 2.500.
Po dość wysokich zwycięstwach zielonogórzanie jeszcze bardziej umocnili się w roli faworyta. Opinie na temat tego co zdarzy się w środowy wieczór w Słupsku były podzielone. Jedni uważali, że Stelmet jest o tyle lepszym zespołem od Energii Czarnych, że spokojnie wygra trzeci raz i będzie czekać na finałowego rywala. Inni uważali, że aczkolwiek nasz zespół pewnie awansuje, to Energa Czarni w swojej specyficznej hali postawią się mistrzom. Staną na głowie, wygrają i zielonogórzanie będą musieli zaczekać do piątku by postawić przysłowiową kropkę nad ,,i”. Która opcja okazała się prawdziwa? Oczywiście, co bardzo nas cieszy, ta pierwsza.
W słupskiej hali ,,Gryfia” nikt nie ma łatwo. Żywiołowa publiczność gorąco dopinguje
Gospodarze zaczęli mocno, bo wynik otworzył natychmiast Jerel Blassingame, a po chwili było już 7:2 dla nich. Zielonogórzanie jednak szybko schwycili rytm. Po trójce Łukasza Koszarka było 7:7, a w 5 min, kiedy osobiste wykonał Dejan Borovnjak objęliśmy prowadzenie 9:7. Potem trwała zacięta walka. Prowadziliśmy, ale gospodarze byli bardzo blisko. Zaraz na początku drugiej kwarty gospodarze odzyskali prowadzenie 20:19. Stelmet jednak przyspieszył, walczył na tablicach, trafiał za trzy. W efekcie po ładnych akcjach Dee Bosta w 15 min wygrywaliśmy 30:22. Jednak nie potrafiliśmy przekroczyć bariery dziesięciu punktów przewagi. Gospodarze ambitnie odrabiali straty, zbliżali się. Stelmet uciekał. Kilka razy wydawało się, że zejdziemy na przerwę ze sporą różnicą. Nic z tego. Siedem punktów przewagi dawało miejscowym nadzieję i stawiało sprawę zwycięstwa w tym meczu zupełnie otwartą.
Po przerwie Stelmet zaczął jeszcze mocniej. Bardzo dobrze broniliśmy, byliśmy skuteczni w ataku. W 22 min, po rzucie Przemysława Zamojskiego po raz pierwszy uzyskaliśmy dziesięciopunktową przewagę 34:24. Nasi rozkręcali się. Grali swobodnie, dzielili się piłką. W 26 min, po bardzo ładnej akcji Zamojskiego było 50:37 dla nas. Gospodarze niesieni żywiołowym dopingiem b ardzo się starali, ale niewiele mogli zrobić. W 27 min, po trójce Mateusza Ponitki Stelmet prowadził 55:39. Nasi umiejętnie zwalniali grę, a jak trzeba, trafiali. W 38 min po trójce Karola Gruszeckiego było 58:39 dla Stelmetu, a po pięknej akcji Ponitki 60:39. Gruszecki dołożył dwa z osobistych, a wynik 62:42 na koniec kwarty był praktycznie nokautem gospodarzy w tych kilku minutach. Mistrzowie byli w wielkim gazie i nie pozwolili rywalom praktycznie na nic.
Przewaga 20 punktów przed ostatnią kwartą dawała naszym wielki luz. Było pewne, że Energa Czarni nie zrezygnują, przynajmniej z próby zmniejszenia naszej przewagi. Nasi jednak nie pozwolili im na wiele.
Trener Saso Filipovski i Karol Gruszecki - wypowiedzi podczas konferencji prasowej
W innym półfinałowym meczu we wtorek wieczorem Anwil Włocławek przegrał z Rosą Radom 56:71 - stan pojedynku (do trzech zwycięstw) 1:2. Dziś czwarte spotkanie.