Ślubowanie żołnierzy obrony terytorialnej. Ma być prezydent i szef MON
Spełnią marzenia o służbie i pomaganiu ludziom. 85 terytorialsów złoży w niedzielę przysięgę. Na tę uroczystość ma przyjechać szef MON, a ponoć nawet prezydent Andrzej Duda.
To będzie uroczystość z wielką pompą. Wszystko rozegra się w niedzielę na placu przed Teatrem Dramatycznym.
- O godz. 9.30 nastąpi wprowadzenie pododdziałów, które ustawią się w szyku - informuje kpt. Jerzy Bołtryk z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Białymstoku.
Natomiast o godz. 10 rozpocznie się uroczysta przysięga. Ślubowanie złoży 85 żołnierzy obrony terytorialnej. Wcześniej przeszli oni podstawowe szkolenia wojskowe. Trwały one od 6 do 21 maja.
Ochotnicy dowiedzieli się, jak przetrwać na polu walki oraz jak posługiwać się bronią. Uczyli się strzelania z wykorzystaniem amunicji ostrej. Przeszli też badania lekarskie oraz testy sprawności fizycznej. Dostali mundury wojskowe, plecaki, śpiwory oraz broń.
- Zawsze będę gotowy do walki o naszą ojczyznę. Trzeba bronić naszych ziem i rodzin - przekonuje Wiesław Niemotko, białostoczanin. Ma 50 lat. Na co dzień pracuje jako ochroniarz w salonie meblowym. Teraz wstąpił do WOT.
Na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego stanie w niedzielę aż 300 terytorialsów. Większość z nich to jednak żołnierze rezerwy. Oni nie musieli przechodzić podstawowych szkoleń, nie będą też składać przysięgi. Bo kiedyś już to zrobili.
- W trakcie niedzielnej uroczystości zaplanowano też wręczenie sztandaru - mówi kpt. Jerzy Bołtryk.
Prawdopodobnie na przysiędze pojawią się prezydent Andrzej Duda, zwierzchnik Sił Zbrojnych RP oraz Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, pomysłodawca OT. Oficjalnie tego jeszcze nie potwierdzono. Wśród zaproszonych gości będą władze województwa oraz miasta. Ale czy przybędą? Wszakże powstanie teryto-rialsów to sztandarowy pomysł PiS i Antoniego Macierewicza.
- To bardzo dobry pomysł. Tym bardziej, że nie ma w Polsce powszechnej służby wojskowej. To szansa na przeszkolenie część młodych ludzi, którzy nigdy nie trafiliby do armii - zapewnia Dariusz Piontkowski, podlaski poseł PiS. - Na pewno takie jednostki mogą zapobiec niebezpieczeństwu ze strony ewentualnych dywersantów i wspomóc jednostki regularne. Mogą też udzielać pomocy w sytuacjach nadzwyczajnych, jak klęski żywiołowe czy powódź.
- To wojsko amatorów. Hucpa polityczna. To prywatna armia ministra Macierewicza - dosadnie komentuje Robert Tyszkiewicz, podlaski poseł PO. Wytyka, że nie tylko nie zwiększy ona zdolności obronnej, ale wręcz przeciwnie - osłabi ją. - Ten stricte polityczny pomysł jest realizowany kosztem kontraktowego, regularnego i zawodowego wojska. Lepiej je doposażyć - przekonuje Tyszkiewicz.