U siebie mają długie trasy, zimy i baseny termalne na wieczór. Ale Słowacy inwestują w ośrodek narciarski w Szczyrku, i to aż 40 mln euro. Co dzieje się zatem w ich ośrodkach?
Po polskiej stronie Beskidów inwestycje mają zapewnić narciarzom w sezonie 2017/2018 więcej emocji i komfortu. Prym wiedzie Szczyrk, Wisła i Ustroń już sporo nowoczesnej infrastruktury mają. A co dzieje się u naszych południowych sąsiadów? Sprawdziliśmy, czy tej zimy warto szykować się na szusy do Słowacji i co zmienia się w tamtejszych ośrodkach. Niewielka odległość, znakomite warunki, długie i świetnie przygotowane trasy oraz infrastruktura zbliżona do alpejskich od lat niezmiennie przyciągają turystów. - Połowę narciarzy w takich ośrodkach jak Wielka Racza czy Mała Fatra, a więc położonych stosunkowo niedaleko granicy, stanowią Polacy - potwierdza Ján Bošnovič z Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce.
Pierwsze miejsce wśród słowackich ośrodków narciarskich od lat zajmuje Jasná Niżne Tatry, ośrodek na stokach Chopoka, który jest wizytówką słowackiego białego szaleństwa. Oferuje ponad 50 km dobrze przygotowanych tras zjazdowych o różnym stopniu trudności, odpowiednich dla początkujących i zaawansowanych narciarzy, jak również do organizacji zawodów na światowym poziomie. Nowoczesny system naśnieżania gwarantuje tam śnieg przez co najmniej 5 miesięcy w roku. Na Chopoku działa 27 wyciągów, które są w stanie przetransportować ponad 31 tys. osób na godzinę. - Kto nie potrzebuje 300 km tras i chwalenia się obecnością na lodowcu, spokojnie może wybrać się w Niżne Tatry, bo tamtejsza infrastruktura i warunki narciarskie są podobne do alpejskich - zachęca Bošnovič.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień