Sławomir Dudek: - Patryk od początku kariery jeździ w Falubazie i robi dla niego bardzo dużo
- Mamy ważny kontrakt. Nie pozostało nic innego jak go do końca wypełnić - ocenił Sławomir Dudek, ojciec Patryka, zawodnika Falubazu.
Jak wyglądały negocjacje rodziny Dudków z Falubazem? Poszliście na ustępstwa i Patryk na pewno będzie w nim nadal jeździł?
- Wszyscy czekaliśmy na informację w sprawie licencji. Okazało się, że klub ją dostanie, a my mamy z nim ważny kontrakt. Nie pozostało nic innego jak go do końca wypełnić. Jesteśmy zadowoleni, że klub wciąż istnieje i będziemy nadal startowali w Zielonej Górze, jak to dwa lata temu zaplanowaliśmy. Rozmowy były i wygląda na to, że wszystko poszło w odpowiednim kierunku.
Ze strony pewnej gazety byliście poddani naciskowi. Nie obawiał się pan negocjacji w takiej atmosferze? A gdybyście się nie zgodzili na zmianę umowy?
- Na pewno to, co się pojawiło w ogólnopolskiej prasie nie było fair wobec Patryka. Przecież między nami i klubem nie doszło do kłótni. Spotkaliśmy się raz, wymieniliśmy stanowiska i tyle. Ktoś pisze tymczasem o „gaszeniu światła”. To nas śmieszy. Patryk od początku kariery jeździ w Falubazie i robi dla niego bardzo dużo. Spisuje się coraz lepiej i walczy nie tylko dla siebie, ale także dla klubu. Nawet kiedy przychodziły atrakcyjne oferty z innych ośrodków, my zostawaliśmy w Zielonej Górze. Jesteśmy lojalni i śmieszy nas, że ktoś dziś próbuje stawiać Patryka w opozycji do klubu i wmawia, że jeśli nie zgodzimy się na zmianę warunków umowy to przyczynimy się do jego upadku. Nigdy tak nie było.
Jesteśmy zadowoleni, że klub wciąż istnieje i będziemy nadal startowali w Zielonej Górze, jak to dwa lata temu zaplanowaliśmy. Rozmowy były i wygląda na to, że wszystko poszło w odpowiednim kierunku.
Wszystko zostało ustalone czy będziecie jeszcze negocjowali?
- Mamy trudne czasy i ciężko odpowiedzieć na takie pytanie. Wygląda jednak na to, że rozmowy zostały zakończone i nie powinno być więcej tematu. Taką mam nadzieję. Oby Patryk mógł myśleć tylko o jeździe i skupiać się na tym, co robi najlepiej.
Jak duża była skala waszych ustępstw wobec klubu?
- Poczyniliśmy pewne ustalenia. Czy to dużo, czy mało? Trudno powiedzieć. Zobaczymy. My jesteśmy zadowoleni. Myślę, że klub też, więc wszystko powinno być dobrze.
Jako zawodnik jeździł pan w Falubazie „uspołecznionym”, a pana syn powalczy już w prywatnym. Teraz można pójść do właścicieli i powiedzieć: panowie co z moim kontraktem? Czy to coś zmienia?
- Nie skupiamy się na tym czy to społeczny, czy prywatny klub. To nie nasza sprawa, bo my jesteśmy od innej roboty. Mamy walczyć i zdobywać punkty, żeby nasze dobre wyniki przekładały się na wysoką pozycję drużyny i klubu. Na tym się koncentrujemy, a to kto będzie rządził jest obojętne. Chciałbym tylko, żeby sprawy organizacyjne były poukładane i wróciły do stanu sprzed około dwóch lat. Liczę, że do tego wrócimy.
Jednym z właścicieli jest Robert Dowhan. Czy to dobrze? Wzmacnia wiarygodność?
- Kiedy odpowiedzialne są konkretne osoby, łatwiej uregulować pewne rzeczy. W minionym sezonie nie było to do końca klarowne.
Czy w tym roku były propozycje z innych klubów? Słyszeliśmy o zainteresowaniu ze strony Unii Leszno i KS Toruń. Dzwonili?
Były próby, ale kończyły się w obliczu obowiązującej nas umowy z Falubazem. Nie podejmowaliśmy poważniejszych rozmów. Było tylko ryzyko, że klub faktycznie ogłosi upadłość i faktycznie będziemy musieli poszukać innego. Wszelkie kontakty były tylko pod tym kątem, ale do końca wierzyliśmy, że tak się nie stanie.
Liczył pan odpowiedzi na pytanie: co tam Sławek w tym Falubazie?
- Było ich bardzo dużo, ale wiedzę czerpałem z mediów. Nie byłem codziennie w klubie i nikt nas nie wtajemniczał w bieżącą sytuację.
A co dziś robi Patryk Dudek? Czy zaczął już przygotowania?
- Od 1 grudnia zaczyna konkretne treningi. Codziennie będzie miał zajęcia. Już jakieś dwa tygodnie temu wszedł w delikatny rozruch. Biega i chodzi na siłownię, żeby bez problemu rozpocząć płynnie bardziej wymagające ćwiczenia. Powoli szykuje się do nowego sezonu. My w teamie podobnie. Dbamy o sprzęt, poczyniliśmy też stosowne zamówienia. Połowa części już do nas dotarła.