Sławomir Dudek: Denerwuje mnie takie gadanie. Byliśmy słabsi

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Marcin Łada

Sławomir Dudek: Denerwuje mnie takie gadanie. Byliśmy słabsi

Marcin Łada

- Czasem lepiej zacząć słabiej, a skończyć lepiej, bo każdy pamięta tylko ostatnie mecze - Sławomir Dudek mówi o minionym sezonie i przyszłości

Jak pan ocenia miniony sezon Falubazu, bo są różne opinie?
Uważam, że był bardzo dobry. Skończyliśmy go z brązowym medalem, na który nikt nie liczył. Inaczej miało się to wszystko układać, bo czekaliśmy na Jarka. Gdyby wrócił na początku sezonu to oczekiwania mielibyśmy pewnie większe. Niestety, kontuzja się przeciągała i mieliśmy moment, w którym groziła nam walka o utrzymanie. Na szczęście przyszło przełamanie. Dobrze nam poszło i mieliśmy trochę szczęścia w spotkaniu z Wrocławiem. Od tego wygranego meczu ruszyliśmy do przodu, poprawiliśmy w domu z Toruniem i zaczęła się fajna passa, która dała nam brązowy medal.

Atmosfera w drużynie? Co może pan o niej powiedzieć?
W porządku. Myślę, że ten wynik przyszedł, bo mieliśmy spokój. Brakowało zawodników i nie było rywalizacji o miejsce w drużynie. Nie było Jarka, potem wykluczył się Larsen. Wszyscy byli skazani na jazdę w sporej liczbie biegów. Nikt nie był odsuwany od składu i mógł spokojnie pracować. To się przełożyło na fajną jazdę wszystkich chłopaków.

Czy w teamie Patryka Dudka rozpamiętujecie jeszcze półfinał w Toruniu?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po wygranej w Gorzowie rozbudziliśmy nadzieje. My mieliśmy szczyt formy w środku sezonu, inni na początku lub pod koniec. Toruń miał dość dobry początek, słabszy środek, ale to bardzo mocna drużyna i świetni zawodnicy. Przegrać z nimi to żadna ujma. Tak się złożyło. Nam nie wyszło w Toruniu, a Piotrkowi w Zielonej Górze.

Z Patryka „uszło wtedy powietrze”, „zabrakło doświadczenia”? Jaka jest prawda?
Nic się nie stało i denerwuje mnie takie gadanie. Dorabiamy sobie historię. Nie wyszło. Po prostu. Byliśmy słabsi. To nie jest tak, że schodzi powietrze i jednego dnia się wygrywa, a drugiego już nie. Zawiódł jeden motocykl, zawiódł kolejny, a po drugiej stronie mieliśmy sześciu facetów, których nie da się pokonać od tak bez wysiłku. Nie ma człowieka, który przejedzie cały sezon na najwyższym poziomie. Doyle zaczął słabiej, a teraz jedzie wyśmienicie. Za to Woffinden miał świetny początek, a teraz czegoś mu w Grand Prix brakuje. To co, zeszło z niego powietrze? Każdy wpada w mniejszy lub większy dołek. Czasem lepiej zacząć słabiej, a skończyć lepiej, bo każdy pamięta tylko ostatnie mecze. To taka nasza polska mentalność. Można przez całą rundę robić po sześć punktów, a w play offach po piętnaście i będą cię kochali. Nikt nie wspomni, że zawaliłeś pięć, sześć meczów. A my się zastanawiamy, że w jednym meczu nie wyszło to jesteś słaby. Tak nie jest. Coraz mniej myślimy przy tym o sporcie, a coraz więcej o biznesie.

Jeden z „dziennikarzy” znów próbuje rozgrywać Dudków. Pojawił się nagłówek „Kto jest ważniejszy w Falubazie. PePe czy Dudek?” Jak pan to skomentuje?
Porozmawiałem z Waszym kolegą (Maciejem Noskowiczem - dop. red) normalnie i na spokojnie w Poznaniu, a ktoś pisze „ultimatum”, „rozgoryczenie”. Nie powiedziałem takich słów. Właśnie dlatego nie chce nam się rozmawiać, bo wypowiedzi są zmieniane. Niestety, nie wszyscy potrafią czytać czy słuchać ze zrozumieniem. Potem wychodzą z tego plotki.

Czy podpiszecie kontrakt w Zielonej Górze?
A czy to jest ważne?

Kilkanaście tysięcy ludzi czeka na finał tej sprawy.
To niech czeka. Dogadamy się to powiemy.

Ale to kwestia dużej kwoty czy przecinków?
Przecinków.

Marcin Łada

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.