I letnicy, i właściciele ośrodków wypoczynkowych, i mieszkańcy, i ekolodzy... Wszyscy czekali właśnie na takie wieści, jakie pojawiły się w środo¬we popołudnie. Bo sytuacja na Jeziorze Sławskim wyglądała bardzo poważnie
Badania wody z Jeziora Sławskiego (...) nie wykazały obecności substancji zagrażającej życiu i zdrowiu mieszkańców i środowisku. Nie ma konieczności utrzymywania zakazu kąpieli w kąpieliskach jeziora. Przedstawiciele policji i straży miejskiej (...) wykluczyli możliwość wlania do jeziora zanieczyszczeń z beczkowozu. (...) najprawdopodobniej doszło do naturalnego zjawiska oderwania się części osadu dennego z dna zatoki. Na skutek przemian fizyko-chemicznych zalegających na dnie osadów dennych wydzieliły się duże ilości gazu, co spowodowało zmętnienie wody i oderwanie od dna dużej ilości materii organicznej. Zjawisko to zmieniło barwę wody i (...) spowodowało okresowe odtlenienie wody. Skutkiem odtlenienia było (...) śnięcie pojedynczych ryb. (...) Zdarzenie miało charakter krótkotrwały i (...) sytuacja powróciła do stanu poprzedniego” – to najistotniejsze informacje z komunikatu, jaki w środę po południu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze przesłał do urzędu miasta w Sławie. Na takie wieści czekali wszyscy.
A sprawa wyglądała bardzo poważnie. We wtorek późnym popołudniem od mieszkańca Sławy odebraliśmy taki sygnał: – Raki wychodzą z wody, ryby pływają do góry brzuchem. Do wody musiały trafić miliony litrów jakiejś zawiesistej substancji. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem!
Następnego dnia rano ruszyliśmy do Sławy. Na najpopularniejszym ośrodku wypoczynkowym – Słonecznym – o godzinie 11 tłumów nie było. Na plaży też pustawo. A brzeg jeziora odgrodzony biało-czerwoną taśmą. I informacja: „Zakaz kąpieli do odwołania”.
Na pomoście Andrzej Bińczyk z Wałbrzycha, który nad Jeziorem Sławskim wypoczywał pod namiotem wraz z żoną Emilią oraz córkami Ewą i Olą, przyglądał się leżącym na dnie martwym rybom, głównie okoniom. – Jeszcze wczoraj dzieci się kąpały, a dziś... zagrodzone. Kobieta w barze powiedziała nam, że jest zakaz – mówił pan Andrzej. – Ludzie przyjechali, za domki popłacili tyle kasy. Jak jeszcze będzie pogoda i zakaz kąpieli, to porażka.
Elżbieta Jaskuła, radna z Wałbrzycha, razem z mężem Andrzejem i 11-letnim synem Mateuszem wynajęła trzyosobowy domek na ośrodku Słonecznym. Płacą 100 złotych za dobę. Będą tu do 17 sierpnia. – Wczoraj było elegancko, kąpaliśmy się. Jeszcze wieczorem wybraliśmy się na spacer, a tu kartki z informacją o zakazie kąpieli. Dziś Facebook już od rana huczy. Niepocieszeni jesteśmy... Szkoda i chłopaka, i pieniędzy – pani Elżbieta spogląda na syna, który ma ochotę na gokarty. – Teraz trzeba tylko za kieszeń się trzymać!
Na plaży koc rozkładają Aniela i Tadeusz Baranowscy z wnukami: 13-letnią Martyną i 9-letnim Szymonem z miejscowości Boguszów-Gorce pod Wałbrzychem. – Teraz dopiero przyjechaliśmy, na jeden dzień. O ósmej rano wyjechaliśmy, tyle godzin w drodze, a tu taka niespodzianka... – zmartwił się pan Tadeusz. – Wnuczka to amatorka pływania, nawet w klubie pływa! Cóż, chyba wypijemy kawę i pojedziemy szukać innego kąpieliska.
Ale „Zakaz kąpieli do odwołania” nie wszystkich zniechęca. Na plażę maszerują Iwona i Marek Grygowie z córką Oliwią spod Polkowic. – No to co, że jest zakaz? Poleżymy na słońcu, odpoczniemy... Znajdziemy sobie inne atrakcje niż kąpiel w jeziorze – uśmiecha się pan Marek.
Zmienić plany musieli uczestnicy półkolonii, którzy przyjechali z Lubieszowa. – Nie było łatwo powiedzieć dzieciom, że nie można się kąpać. Ale zorganizowaliśmy inne atrakcje: był rejs statkiem, pojedziemy na punkt widokowy... Myślę, że dzieci się nie nudzą. Zrozumiały, że nie muszą się kąpać. I chyba są zadowolone – podejrzewa wychowawca Bartosz Szurpicki i spogląda, jak koloniści grają w piłkę. Podchodzi do nas Hania Woźniak ze Studzieńca. – A ja byłam trochę zła i smutna – przyznaje. – Bo przyjechałam popływać statkiem i w jeziorze, a nie tylko statkiem i grać w piłkę. Niestety, chyba ktoś zanieczyścił jezioro...
No właśnie, co z tym wtorkowym zanieczyszczeniem? – Akurat rekreacyjnie przebywałam na wodzie z rodziną, gdy to się stało, gdy zobaczyłam tę zmianę koloru wody i gdy poczułam ten zapach, który się unosił, siarkowodór – relacjonuje Małgorzata Sobczak, dyrektorka Sławskiego Centrum Kultury i Wypoczynku, do którego należy ośrodek Słoneczny.
– Około godziny 16 dostałem powiadomienie, że na jeziorze jest nieciekawa plama, która wskazuje na to, że nastąpiło poważne zanieczyszczenie – dodaje Krzysztof Gru¬szewski, wiceburmistrz Sławy. – Udaliśmy się na „dziką plażę”: jest to początek Jeziora Sławskiego, zatoka miejska. Byli już tam nasi strażacy ochotnicy. Plama duża, pokryta cała zatoka. Żeby zanieczyścić tak dużą powierzchnię, musiano by niesamowitą ilość jakichś substancji wpuścić. To był biały kolor w wodzie, nie tylko na powierzchni, bardziej w głąb, do samego dna było widać. Zapach nie przypominał mi fekaliów, szamba. Przypominał mi siarkowodór.
W Sławie błyskawicznie pojawili się przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska: zapadła decyzja o zakazie kąpieli w całym jeziorze, wiceburmistrz Gruszewski zwołał sztab kryzysowy...
Tymczasem dyrektor Sobczak już w środę miała nie lada kłopot. – Dzwonią letnicy, którzy poczynili rezerwacje, popłacili zaliczki i teraz chcą te rezerwacje anulować. Na razie nie wyrażam na to zgody, bo nie mam żadnych wyników badań wody. Dziś sanepid pobrał próbki z naszego kąpieliska i w piątek rano będziemy wiedzieli. Niepokoją się również dzierżawcy na naszym ośrodku, którzy płacą czynsze i żyją z tego, że pracują w turystyce – nie ukrywała. – Jeśli sprawdziłby się czarny scenariusz, straty będą olbrzymie. Sława przez wiele lat walczyła ze złą opinią na temat wody jeziora, wiele lat pracy poszłoby na marne.
Nad Jeziorem Sławskim jest także popularny ośrodek Wratislavia w Radzyniu. – Wyjdźcie z tej wody! – ratownik Jakub Pole¬wicz z Leszna strofuje dzieci, które ledwie zamoczyły stopy. I ocenia, że na plaży jest wyjątkowo pusto, bo zwykle trudno znaleźć miejsce, by rozłożyć koc czy nawet ręcznik.
– O zakazie kąpieli informowaliśmy letników już wczoraj – zaznacza Dorota Łapińska, właścicielka Wratislavii. – Był sanepid, pobrali próbki, profilaktycznie kazali zamknąć kąpielisko. Na razie nie mam sygnałów, że ktoś chce zrezygnować z pobytu u nas. Może dopiero się zacznie. Na bank będą takie głosy.
Zrezygnować z pobytu nie zamierzali Marek Bogusławski i Magda Potapczuk z Wałbrzycha, którzy wypoczywali z dziećmi Julą Bogusławską i Aleksem Rowińskim. Wyjechać planowali dopiero w tę sobotę. – Mam nadzieję, że do końca naszego pobytu jeszcze zdążymy popływać. Na pewno! – pan Marek pocieszał Julę, która już podpytywała, kiedy będzie można się kąpać.
Tymczasem na plaży przy ośrodku Master w Lubiatowie, też nad Jeziorem Sławskim, ludzie śmiało wchodzą do wody. Informacji o zakazie kąpieli nie widać... – Słyszeliśmy, co się dzieje w Sławie, ale tu nikt nic nie mówił, nie informował – zapewnia Marcin Tycki, który wraz z żoną Barbarą oraz dziećmi Nikolą i Tymonem właśnie schodzi z plaży.
Właściciel ośrodka najpierw rozmawia z nami, ale nie chce się przedstawić. A w końcu stwierdza, że żadnej informacji nie udzielił i nie udzieli...
Alarm na Jeziorze Sławskim został odwołany. Czy w związku z tym można już się kąpać? W czwartek, gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, oficjalnego zniesienia zakazu jeszcze nie było. – Czekamy na informację sanepidu, który musi to zrobić zgodnie z procedurami unijnymi. A te mówią, że badania bakteriologiczne muszą trwać 48 godzin. Czyli oficjalnego komunikatu należy spodziewać się w piątek około godziny 10 – tłumaczył wiceburmistrz Gruszewski.