Śląski twórca szkoły elektroenergetycznej automatyki zabezpieczeniowej
W moich felietonach częściej piszę o osiągnięciach nauki i techniki, a rzadziej o ludziach, dzięki którym takie osiągnięcia powstają. Dzisiaj chcę jednak zainteresować Państwa takim właśnie człowiekiem, któremu polska nauka i technika bardzo wiele zawdzięcza, a który pod wieloma względami był człowiekiem naprawdę nieprzeciętnym. Do napisania tego tekstu skłoniła mnie lektura artykułu opublikowanego w „Śląskich wiadomościach elektrycznych”, który napisał były Rektor Politechniki Śląskiej, prof. Bolesław Pochopień (mój serdeczny Przyjaciel). Artykuł ten ma tytuł „Wilibald Winkler – człowiek, naukowiec, rektor, minister, wojewoda”.
Temat prof. Winklera zainteresował mnie, ponieważ w 2001 roku, jako przewodniczący Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych, byłem goszczony przez wojewodę Winklera i osobiście przekonałem się, jak bardzo wszechstronnym i ciekawym był on człowiekiem.
Zacznę od przedstawienia go jako naukowca.
Zajmował się (jak wskazałem w tytule) elektroenergetyczną automatyką zabezpieczeniową. Jest to dziedzina nauki i techniki, dzięki której możemy bezpiecznie przesyłać ogromne ilości energii od elektrowni do miast i z sieci miejskiej do naszych domów oraz miejsc pracy. Korzystamy z tego przesyłania energii i nie zastanawiamy się nad tym, że w istocie jest to jeżdżenie wierzchem na grzbiecie potężnego smoka! Sieci energetyczne przenoszą takie ilości energii, że pierun typowej burzy jest przy nich jak myszka przy potężnym słoniu! Dopóki ta energia przepływa w sposób kontrolowany od źródła do odbiorców – wszystko jest bezpieczne. Ale zdarzają się przypadki niespodziewane: zerwania przewodów, zwarcia, przeciążenia, przepięcia lub spadki napięć. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wrażliwym na uszkodzenia bywa system elektroenergetyczny!
Gdy dzieje się coś złego – muszą zadziałać zabezpieczenia. Tu nie ma czasu na działanie człowieka, bo zanim dyspozytor zareaguje – awaria może przekształcić się w trudny do opanowania kataklizm. Dlatego konieczne jest stosowanie zabezpieczeń automatycznych, działających w ułamku sekundy.
Takimi właśnie zabezpieczeniami zajmował się Wilibald Winkler. W 1952 roku jako technik w Laboratorium Automatyki Zabezpieczeniowej Elektrowni Miechowice. Od 1958 roku student (zaoczny) Politechniki Śląskiej, po magisterium w 1966 roku zdecydował się na prace naukową, uzyskując w 1969 roku doktorat, w 1973 roku habilitację i w 1981 roku tytuł profesora.
Nie poprzestawał jednak na samej nauce. W 1980 roku wstąpił do Solidarności, a po stanie wojennym i delegalizacji tego związku nastawił się na wykłady za granicą – we RFN, Włoszech i Wielkiej Brytanii. W 1990 roku autorytet naukowy i postawa polityczna sprawiły, że prof. Winkler został Rektorem Politechniki Śląskiej, którą to funkcję sprawował przez dwie kadencje, do 1996 roku.
Wtedy upomniała się o niego wielka polityka. Został wiceministrem Edukacji Narodowej, a w 2000 roku został powołany do pełnienia funkcji Wojewody Śląskiego – i w tej roli miałem okazję go poznać (jak wspomniałem na wstępie).
W październiku 2001 roku prof. Winkler wrócił do pracy na Politechnice Śląskiej, gdzie swoją wiedzą i mądrością wzbogacał scharakteryzowaną wyżej dziedzinę elektroenergetycznej automatyki zabezpieczeniowej. Jego działalność w tym zakresie doceniła między innymi Politechnika Wrocławska przyznając mu tytuł profesora honorowego tej uczelni, a w 2008 roku Metropolita Górnośląski przyznał mu prestiżową nagrodę „Lux ex Silesia” – Światło ze Śląska.
I tym właśnie „Światłem ze Śląska” pozostał wśród nas. A my wszyscy, zajmujący się polską nauką, a zwłaszcza polską elektrotechniką, mamy obowiązek dbać, żeby to światło nie zgasło!