II. Pomnik Pomordowanych Polaków w Rudzkim Moście
W lesie w Rudzkim Moście, po prawej stronie szosy z Tucholi do Świecia, nad rzeczką Kicz, w odległości ok. 300 m od tej szosy znajduje się Pomnik Pomordowanych Polaków w czasie egzekucji, jakich dokonali hitlerowcy 24, 27 i 30 października, 2, 6 i 10 listopada 1939 roku. Pomnik ten powstał z inicjatywy Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Pomordowanych Polaków w Tucholi, który się zawiązał w 1981 roku, a którego przewodniczącym został Tadeusz Zakryś, mieszkaniec Tucholi, główny inicjator tego przedsięwzięcia. Intencją tego Komitetu, a także mieszkańców Tucholi i okolic, było ocalić od zapomnienia fakt ludobóstwa dokonanego przez hitlerowskie Niemcy. Ten pomnik został postawiony dla uczczenia zamordowanych Polaków, a także by przypominał potomnym i ich przestrzegał przed popełnieniem podobnej zbrodni. A oto jego scenariusz.
1. Krwawa zbrodnia w Rudzkim Moście
Po wkroczeniu wojsk niemieckich hitlerowskie organizacje dywersyjne przystąpiły do likwidowania Polaków. Akcja ta została przygotowywana wcześniej przez volksdeutschów. Ci mieli sporządzone wykazy osób zajmujących wybitniejsze stanowiska w polskim życiu społecznym na terenie miasta i powiatu, a więc nauczycieli, urzędników, księży, kupców, lekarzy, robotników i rzemieślników, a również każdego, ktokolwiek był podejrzany tylko o to, że występował kiedyś przeciwko Niemcom. Hitlerowcy wtrącali swoje ofiary do więzienia (przy obecnej ulicy Dworcowej), względnie przetrzymywali je w hali gimnastycznej Obrony Narodowej przy ul. Karasiewicza (dzisiejsza mleczarnia), czy też w gmachu Seminarium Nauczycielskiego jako jeńców cywilnych, a następnie wywożąc ich po kilku dniach aż do Norymbergii. Stamtąd po sześciu tygodniach przetransportowano ich znów do Tucholi i część z nich rozstrzelano. ,,Już w dniu 8 IX 1939 r. zastrzelony został Leon Marianowski... W dniu 28 IX zastrzelono na podwórzu więzienia spedytora Teodora Pozorskiego, lat 62... Józef Glaza z Tucholi, lat 75, i niejaki Lipiński z Rzepicznej, liczący ok. 30 lat, zostali zastrzeleni przez żandarmów niemieckich w lesie należącym do rolnika Szwedy, położonym po lewej stronie ul. Polnej. Pod koniec września więzienie tucholskie było przepełnione. Przebywało w nim ok. 150 osób...W dniu 4 X zastrzelony został w budynku więziennym kupiec Paweł Pawelski z Tucholi... Od dnia 24 X rozpoczęły się masowe egzekucje w lesie pod Rudzkim Mostem...” ( W.Wlekliński, 55 rocznica krwawej zbrodni w Rudzkim Moście, Tygodnik Tucholski,R.1994, nr 42). Następnych egzekucji dokonano w dniach 27 i 30 października, 2, 6 i 10 listopada. Z protokołów ekshumacyjnych, sporządzonych w 1946 roku przez Sąd Grodzki w Tucholi pod kierunkiem prezesa sądu Alfonsa Ligmanna, wynika, że ofiar było 227. Z tej liczby nie zostały zidentyfikowane 34 zwłoki.
Pretekstem tej zbrodni była prowokacja. 21 października 1939 roku w gospodarstwie niemieckiego komisarza gminnego Hugo Fritza w Piastoszynie spłonęła część zabudowań gospodarczych. Bezpośrednio po tym wydarzeniu, na skutek ciężkiego przeżycia, sam gospodarz Fritz zmarł. Winę za wszystkie te wydarzenia przypisały władze niemieckie Polakom, twierdząc, że celowo dokonali podpalenia. Powszechnie natomiast było wiadome, że sprawcą pożaru był sam gospodarz, który będąc pijany, pozostawił w swojej stodole palące się cygaro.. Tak twierdzili nie tylko Polacy, ale i świadkowie niemieccy podczas trwającego w dniach od 1 lutego do 12 kwietnia 1965 roku przed sądem przysięgłych w Mannheim procesu grupki byłych funkcjonariuszy Selbstschutzu z Sępólna i Tucholi. Sprawę przejął w swe ręce inspektor Selstschutzu w Chojnicach Heinrich Mocek, który nakazał aresztować domniemanych sprawców pożaru, i zawyrokował: ,,Co trzeci dzień rozstrzeliwać po 40 Polaków, dopóki nie znajdzie się sprawca pożaru. Na egzekucję należy każdorazowo zabierać dziesięciu dodatkowych Polaków, następnie zwalniać ich na trzy dni w celu odszukania sprawcy pożaru. Jeśli go nie znajdą, rozstrzelać ich jako pierw