Ślady stalinowskich zbrodni w Białymstoku. Ponad 20 miejsc
Las Solnicki, więzienie, siedziby dawnego Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Mickiewicza 3 i Warszawskiej. To m.in. tutaj komuniści mordowali swoje ofiary. Instytut Pamięci Narodowej ma listę tych katowni
Od tygodnia w piwnicach budynku administracyjnego Aresztu Śledczego przy ulicy Kopernika trwają prace poszukiwawcze. Ekipa białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej szuka szczątków ofiar zbrodni komunistycznych z lat 1944-1954.
- Byli tu chowani ludzie, którzy ginęli podczas różnych obław. Były tu też wykonywane wyroki śmierci - podkreśla Dariusz Olszewski, prokurator z IPN.
To kolejny etap badań. Poprzednie przeprowadzono w maju i listopadzie 2014 oraz w listopadzie 2015 roku. Do tej pory w pozostałych pomieszczeniach odnaleziono siedem ludzkich szkieletów. Piwnice aresztu to niejedyne miejsce w Białymstoku gdzie po wojnie komuniści zabijali swoich przeciwników.
- Udokumentowanych przez nas więzień, aresztów UB, miejsc zbrodni jest w mieście ponad dwadzieścia. W wielu z nich zachowały się dawne cele i ich wyposażenie, na przykład drzwi z wizjerami, czy napisy więźniów - wylicza dr Marcin Zwolski, historyk z IPN.
Najbardziej charakterystyczne? To więzienie przy Kopernika. W latach 1944 - 1956 wykonano 250 tutaj wyroków śmierci. Niemal do końca 1945 roku skazańców rozstrzeliwało na dziedzińcu dwóch funkcjonariuszy UB. Tak zginęło kilkanaście osób. W 1946 roku większość z ponad 100 egzekucji wykonało trzech zamaskowanych katów. Od 1947 roku zabijano strzałem w tył głowy.
W latach 1945 - 1956 w obecnej siedzibie Sądu Apelacyjnego przy ul. Mickiewicza urzędowali ubecy. W piwnicach budynku mieścił się areszt, gdzie torturowano i zabijano ludzi. Dochodziło tu też do regularnych egzekucji. Zwłoki grzebano na podwórzu siedziby WUBP.
Zresztą są na to dowody. Historycy dotarli do relacji. Według nich w połowie ubiegłego wieku robotnicy odnajdywali ludzkie kości. Sprawę tuszowały władze PRL.
To miejsce także czeka na przebadanie. - Na razie nie są planowane prace przy dawnych siedzibach UB przy Mickiewicza i Warszawskiej, chociaż mamy pewne informacje na ich temat. Zbieramy dokumentację. Może w przyszłości będziemy dostatecznie solidnie przygotowani, aby spróbować rozpocząć badania - mówi Marcin Zwolski.
Część skazańców zabitych w więzieniu oraz w UB była przywożona i wrzucana do dołów w Lesie Solnickim. Znajduje się on pomiędzy Białymstokiem, Olmontami i Hryniewiczami. W lesie jest sieć rowów i okopów, więc łatwo było tam grzebać zwłoki. Na razie historycy nie potrafią nawet wstępnie oszacować liczby grobów na terenie lasu. W 1996 roku dzięki staraniom Tadeusza Waśniewskiego, Jerzego Rybnika i Mirosława Trzasko w lesie doszło do ekshumacji.
Wtedy znaleziono szczątki ośmiu osób. Zostały one zbadane, a następnie pochowano na terenie cmentarza przy ul. Zwierzynieckiej w Białymstoku. W październiku 2013 roku w ramach śledztwa IPN pobrano z nich materiał genetyczny. Dzięki temu być może uda się zidentyfikować ofiary.
- Niewątpliwie potrzebne są prace w Lesie Solnickim, ale jest to niezwykle trudny temat. Stopniowo przygotowujemy się do nich. Mamy nadzieję, że uda się do tych prac doprowadzić w nieodległej przyszłości - przypuszcza dr Marcin Zwolski.
Przypomina, że sukcesem zakończyły się prace ekshumacyjne w dawnym ogrodzie więziennym przy Kopernika. W latach 2013 - 2015 odnaleziono tutaj szczątki ok. 400 osób. Eksperci z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie pobrali z nich materiał genetyczny. Pomoże to w ustaleniu tożsamości ofiar.
- W tym roku rozpoczęliśmy prace w okolicy cmentarza prawosławnego przy ul. Wysockiego i tu też udało się odkryć pierwsze jamy grobowe. Badania będą kontynuowane w przyszłym roku - dodaje Zwolski.
Korzystałam z książki Marcina Zwolskiego „Śladami zbrodni”