Alan Rogalski

Słabszy sezon Stali Gorzów? Bo nie było rewolucji - wywiad z psycholog Julią Chomską

Julia Chomska (z prawej) z Bartoszem Zmarzlikiem. Fot. Archiwum prywatne Julia Chomska (z prawej) z Bartoszem Zmarzlikiem.
Alan Rogalski

"Sukces rodzi się w głowach" - to jedna ze złotych myśli Julii Chomskiej, psycholog sport. Co ciekawe, nie współpracuje ona wyłącznie z żużlowcami.

Przygotowując się do przeprowadzenia wywiadu z panią, natrafiłem na stroną na Facebooku: „Julia Chomska – fan page najpiękniejszej psycholog sportu”. W opisie można przeczytać, że to dzięki pani psychologia sportu stała się modna wśród zawodników. Czy aby na pewno jest ona dziś modna?
Kiedyś wysłałam wiadomość do administratora jej strony, prosząc o usunięcie konta, ale mi nie odpisał (śmiech). A tak zupełnie poważnie, czy jest modna? Może nie nazwałabym tego modą, ale na pewno praca z psychologiem stała się naturalna. Nie jest to już temat tabu, odkąd zawodnicy zaczęli o tym mówić głośno w mediach. Sportowcy sami zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że dzięki psychologii sportu mogą uzyskać przewagę mentalną nad rywalami. Chociaż są i tacy zawodnicy, którzy ukrywają współpracę z psychologami. Każą wręcz podpisywać kontrakty lojalnościowe, by nikt się nie dowiedział o ich kontaktach ze specjalistą. Nie chcą po prostu zdradzać, z czego korzystają, by być lepszym.

Mam pod swoją opieką kilku zawodników. Czy będziemy kontynuować rozgrzewki mentalne, które wprowadził trener w poprzednim sezonie? Tego jeszcze nie wiem.

Tyle że nie każdy szkoleniowiec chce, by jego sportowcy korzystali z usług specjalisty. Heinz Kuttin, będąc opiekun kadry polskich skoczków, mówił, że to on jest dla nich najlepszym psychologiem.
Jeśli trener jest dobrze wykształcony i ma doświadczenie zawodnicze, to musi posiadać pewną wiedzę psychologiczną. Tym niemniej sport jest tak dynamiczny, że szkoleniowiec nie może być alfą i omegą. Trener jako pierwszy może wiedzieć, że coś jest nie tak z jego zawodnikiem, tyle że nie może przekraczać swoich kompetencji. Od tego jest psycholog, by bez emocji porozmawiał ze sportowcem o tym, co się dzieje. Dobry trener zawsze otacza się najlepszymi specjalistami, by zadbać o kompleksowe przygotowanie swoich podopiecznych. Przecież to od współpracy Jana Blecharza z Adamem Małyszem zaczęło się mówić o psychologii w sporcie.

Zawodnicy nie radzą sobie przede wszystkim z ciśnieniem? Krzysztof Kasprzak niegdyś przyznał, że odczuwa większą presję czasie rozgrywek ligowych niż podczas Grand Prix.
Presja rodzi się w trakcie sezonu. Nie tylko zewnętrzna, ale również i wewnętrzna. Dobrzy sportowcy sami nakładają na siebie wymagania. Często na pytanie, jaki stawiają sobie cel, odpowiadają, że to jest komplet punktów. Jednak tej poprzeczki nie można postawić za wysoko, by zawodnik nie czuł się zawiedziony i nie popadał w frustracje. Tyle że nie chodzi też oto, by ją zaniżać. Cele muszą być realnie dostosowane do rangi zawodów. Nad tym też czuwam jako psycholog.

Jaką pani teraz odgrywa rolę w Stali Gorzów?
Mam pod swoją opieką kilku zawodników. Czy będziemy kontynuować rozgrzewki mentalne, które wprowadził trener w poprzednim sezonie? Tego jeszcze nie wiem. Jednak bardzo bym chciała, gdyż chłopakom to się spodobało, a zmiany w składzie są na tyle spore, że ten zespół trzeba ze sobą zintegrować. Po to, by fajna atmosfera, która jest w parkingu, przekładała się na wyniki na torze. Ja teraz skupiam się bardziej właśnie na budowaniu klimatu w drużynie, szczególnie w trakcie obozu zimowego. Żeby hasło: „Zawsze razem” było nie tylko dla kibiców, ale również i zawodników.

Jeśli dobrze wprowadzi się chłopaków w sezon, to samą atmosferą będzie można sporo osiągnąć

Zdarza się pani podejść do taty trenera i powiedzieć mu, żeby na przykład Bartosz Zmarzlik nie jechał, bo akurat dziś nie ma swojego dnia?
Nigdy nie mówię, kto ma nie jechać, czy kto ma jechać, bo nawet jeśli bym powiedziała, to tata i tak nie posłuchałby mnie (śmiech). Jednak mówię mu, na co ma zwrócić szczególną uwagę. Na przykład proszę go, by przypomniał przed biegiem zawodnikowi o tym czy tamtym. O takich słowach-kluczach.

A na ile to, co się stało w tym sezonie w Stali, było zależne od stanu umysłu, a ile od sprzętu, czy też taktyki?
To co się stało w Gorzowie, to jest taki najbardziej dobitny przykład tego, co jest powtarzane przez całe studia z psychologii: po sukcesie przychodzi porażka. A żeby ustrzec się tej porażki, to trzeba zrobić rewolucję. Żeby zawodnicy nie poczuli się zbyt pewni siebie, to musi nastąpić jakaś zmiana. Pewność musi być lekko zachwiana, trzeba wprowadzić nowy bodziec, który doda motywacji i sprowadzi zawodnika ze sfery mistrza na ziemie. Tutaj ona nie nastąpiła - nie mnie to oceniać. A zatem spodziewałam się słabszych startów. Nie oszukujmy się, jak się kończy sezon z przytupem, to do następnego wchodzi się jako mistrz. A w tabeli w nowym sezonie ma się przecież zero punktów i zaczyna się z takiej samej pozycji jak każda inna drużyna.

No to skoro teraz był dołek...
...to teraz będzie górka (śmiech). Tym bardziej, że zostały poczynione zmiany. Jeśli dobrze wprowadzi się chłopaków w sezon, to samą atmosferą będzie można sporo osiągnąć. Muszą zacząć ze sobą rozmawiać, tego na początku zeszłego sezonu brakowało i przełożyło się to na wynik.

O szczegółach współpracy z żużlowcami nie może pani rozmawiać. W takim razie spytam panią o taki portret psychologiczny tego, który można doprowadzić nas na szczyt - Bartka Zmarzlika.
To jest chłopak, który w stu procentach żyje żużlem. Ma jasno postawiony cel, chce być kiedyś mistrzem świata seniorów. Ma wiele czasu, by to osiągnąć. To jest też młody chłopak, który cały czas rozwija się. Jest bardzo dobrze prowadzony przez swoich rodziców, a przez to bardzo świadomy. To wychowanek mojego taty i nieskromnie mówiąc, on go uwrażliwił od początku na takie sprawy jak współpraca z psychologiem czy dietetykiem, odpowiedni trening.

To co zrobił do tej pory Chris Holder dla Darciego, nie tylko od momentu wypadku, to jest niewyobrażalne

A co by pani powiedziała Krzyśkowi Kasprzakowi przed startem w tym sezonie?
Krzysiek to doświadczony zawodnik i po gruntownej analizie sezonu dokładnie wie, co ma zrobić. Wie, co zmienił w swoich przygotowaniach po najlepszym roku w karierze. Teraz wraca do Anglii, gdzie postrzegany jest jako ikona żużla. To doda mu sporej pewności siebie. Sezon zacznie szybciej, rozjeździ się i będzie gotowy na rozgrywki w Polsce.Według mnie to będzie dla niego bardzo dobry sezon. Bardzo się cieszę, że został w Gorzowie.

A w jaki sposób teraz należałoby rozmawiać z Darcy Wardem? Naklejka z napisem „Be strong Darcy” jest przyklejona u pani w gabinecie.
To trudny temat. On na szczęście ma całą bazę specjalistów. Chociaż jego najlepszym psychologiem jest jego dziewczyna, która wykonuje fenomenalną robotę. Dodatkowo ma niesamowitych australijskich przyjaciół. To co zrobił do tej pory Chris Holder dla Darciego, nie tylko od momentu wypadku, to jest niewyobrażalne. Kopa dało mu też wsparcie od kibiców. Wiem, że on wcześniej niż później pojawi się przy żużlu. Zrobi wszystko, żeby o nim nie zapomnieć i my nie możemy zapomnieć o nim.

Pani współpraca nie ogranicza się jedynie do żużla. W jednym z wywiadów trener AZS PWSZ Gorzów Dariusz Maciejewski przyznał, że rozmawia pani z Magdaleną Szajtauer.
Nie mogę o tym mówić. Jednak podzielę się ogólnymi spostrzeżeniami na temat pracy z koszykarkami, z którymi już wcześniej pracowałam. Abstrahując od Magdy, która jest piękną dziewczyną. U koszykarek często pojawia się problem z wiarą we własne umiejętności. Jeżeli zawodniczka patrzy na siebie i widzi, że jest wyższa, większa, to nigdy nie odbierze tego pozytywnie. To wręcz blokuje jej psychikę. Zawodniczka najpierw musi zaakceptować siebie, by wprowadzać w grę techniki treningu mentalnego. Kobieta musi zrozumieć, że jej sylwetka nie oznacza, iż jest „żyrafą”. Dzięki takim warunkom jest silniejsza, będzie lepiej blokować, będzie skuteczniejsza w sporcie. To właśnie pomoże jej odnieść sukces. Tu chodzi o pewność siebie i świadomość swoich atutów. Dzięki tej wiedzy z większą pewnością koszykarka będzie grać, atakować.

Nie jest też żadna tajemnicą, że współpracuje też pani ze szczecinianką Małgorzatą Wojtyrą, mistrzynią Polski w omnium i scratchu. Gosia w serwisach społecznościowych wręcz chwali się waszą znajomością.
Ja też chwalę sobie współpracę z nią. I jestem pod ogromnym wrażeniem, jak wygląda cykl startowy kolarzy torowych. Tak naprawdę jest w rozjazdach cały rok. Gosia wraca teraz z Nowej Zelandii, później jedzie do Hiszpanii, następnie do Hong Kongu. Teraz byłam z nią na długim wyjeździe w Szwajcarii i w Anglii, dzięki czemu poznałyśmy się z innej strony. Mogłam wprowadzić jej nowe techniki treningu mentalnego podczas treningów i obserwować jak się sprawdzają na zawodach. Gdy miała dzień wolny i chciała leżeć i nic nie robić, to moją rolą było zorganizowanie jej dnia. Po to, by naładować ją pozytywnie na nadchodzącą sześciodniówkę w Londynie. Na tym też polega praca psychologa, żeby porozmawiać o motywacji, ale też żeby zadbać o całą otoczkę wokół zawodnika. Może robię to dlatego, że jestem kobietą i czynię to intuicyjnie. Jednak taki mam model pracy i on się sprawdza. Dla Gosi, która ma wokół siebie cały sztab specjalistów, praca z psychologiem to kolejny etap, by być lepszą zawodniczką i skuteczniej radzić sobie z obciążeniami, jakie napotyka w swojej dyscyplinie.

Alan Rogalski

W "GL" przez siedem lat


 


W „Gazecie Lubuskiej” pracowałem od sierpnia 2015 do grudnia 2022 r. Najpierw będąc współpracownikiem, a następnie zostając etatowym jej pracownikiem.

Przed tym współpracowałem z zachodniopomorskim serwisem sportowym „Ligowiec.net” i „Głosem Szczecińskim”. Byłem też dziennikarzem „Kuriera Myśliborskiego” i „Wieści Myśliborskich” oraz redaktorem oficjalnej strony internetowej Klubu Koszykówki King Szczecin. Odbyłem także staż zawodowy w TVP Szczecin. Jestem absolwentem dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Szczecińskiego oraz politologii na tej uczelni.


W "Gazecie Lubuskiej" pisałem o sporcie w Gorzowie i na północy województwa. A więc o koszykarkach AZS AJP Gorzów czy żużlowcach Stali Gorzów. Również o gorzowskich piłkarzach Stilonu i Warty oraz piłkarkach TKKF Stilon Gorzów czy Ladies Soccer Team Gorzów, ale nie tylko. Bo dzieliłem się z Wami swoimi wrażeniami m.in. z dyscyplin olimpijskich, takich jak kajakarstwo (Anna Puławska, Wiktor Głazunow czy Oleksii Koliadych i in.) czy wioślarstwo (Olga Michałkiewicz, Katarzyna Boruch i in.).


Przekazywałem Wam emocje również z innych sportów, także spoza Gorzowa, jak np. z siatkówki w Sulęcinie, kolarstwa w Strzelcach Kraj. czy też saneczkarstwa z Nowin Wielkich. Spotykaliście mnie do tego na biegach i na różnych zajęciach, na których promowany jest zdrowy styl życia. 


A jak nie pisałem o tym, to robiłem zdjęcia czy nagrywałem filmy. I tak jak każdy kibic - zawsze dopingowałem naszych zawodników!


Obsługiwałem np.:



Przygotowywałem też w ramach współpracy z Polskapress materiały dla PZPN m.in.:



Na co dzień wokół futbolu


Jestem instruktorem rekreacji ruchowej oraz trenerem UEFA C piłki nożnej, stąd też jeśli pozwala mi na to czas, z chęcią spędzam go aktywnie, biegając za piłką, głównie z dziećmi.

Z wykształcenia jestem nie tylko dziennikarzem, ale również politologiem, więc nie jest mi obojętna lokalna i krajowa polityka. Ukończyłem "Puszkina", czyli gorzowskie I LO.

Na co dzień mieszkam w oddalonym 40 km od Gorzowa 11-tys. Myśliborzu, stolicy powiatu na Pomorzu Zachodnim. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.