Skoro nie mogłam jeździć do świata, zaprosiłam go do siebie. I przyjechał
- Gdybyśmy lepiej rozumieli innych, nie bylibyśmy skłonni tak szybko ich osądzać - uważa Elżbieta Pietrzykowska. Całe życie poświeciła popularyzacji sztuki i zbliżaniu kultur świata.
Gdy rozmawiamy przez kilka godzin, bo z Elżbietą zawsze jest o czym, co jakiś czas dzwoni jej telefon. Ludzie pytają o radę, dzielą się swoją twórczością, opowiadają o życiu. Głos ma kojący, choć mocny i doniosły, w którym brzmi pewność wypowiadanych słów. Nie znaczy to, że nie ma zwątpień. Podobnie jak Tadeusz Konwicki uważa przecież, że inteligenckość to ogromna góra wątpliwości i ocean wyrzutów sumienia.
Przez 18 lat prowadziła własne galerie sztuki w Ciechocinku. Pokazywała w nich artystów młodych, ale i uznanych. Organizowała co roku spotkania z kulturami świata, m.in: z żydowską, niemiecką, rosyjską, austriacką, litewską, kubańską, ukraińską czy afrykańską. W ten sposób do niewielkiego kurortu zjeżdżali znani artyści, ambasadorowie, intelektualiści.
Więcej o tej niezwykłej kobiecie dowiesz się, czytając pełną wersję artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień