Jeszcze niedawno piłkarze byli oceniani jako rozkapryszone gwiazdy. Ten stereotyp się zmienia, także dzięki dobremu wynikowi na Euro 2016.
Średniej klasy piłkarz w polskiej ekstraklasie zarabia przynajmniej 20 tys. miesięcznie, a ci czołowi, zwłaszcza z Legii Warszawa, nawet do 100 tysięcy, nie wspominając zaś o gwiazdach nawet z polskiego topu, jak Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny. Zetknięcie z takimi pieniędzmi nie wszystkim wychodzi na dobre, stąd wśród piłkarzy nie brakowało i nie brakuje utracjuszy, wydających całe majątki, żyjących według schematu „skóra, fura i komóra” - czyli markowe ubrania, dobre samochody i gadżety.
Tracą hamulce i odlatują
Szacuje się, że w Polsce z gry w piłkę nożną utrzymuje się maksymalnie 1200 osób, jest to więc grupa ekskluzywna, do której trudno wejść. Sławomir Majak uważa, że wytworzyła się w kraju subkultura piłkarska. To grono osób, młodych, wysportowanych, o dużych jak na polskie warunki przychodach. Gadżety: zegarek, torba Louis Vuitton, modne ubranie - to według Majaka takie same atrybuty piłkarza, jak w przypadku metalowca długie włosy i ciemne ubrania. „To młodzi ludzie, którzy dostają duże pieniądze, popularność. Często nie wiedzą, co z tym zrobić. To naturalne, że tracą hamulce i odlatują” - charakteryzuje dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski w rozmowie z Inn:Poland.
Sportowiec-macho
Przez lata w świadomości społecznej powielany był model sportowca (także, a może przede wszystkim piłkarza) - macho. To taki typ, który potrafił przez całą noc się bawić w towarzystwie kobiet, pić alkohol, a rano pójść na trening czy zagrać mecz. To się jednak zmieniło. - Sportowcy zdali sobie sprawę, że bez zmiany trybu życia nie przekroczą pewnego progu, nie staną się lepsi od tych, którzy zmienili tryb życia - mówi Michał Pacuda, specjalista od wizerunków sportowców. - Została w nich obudzona świadomość: wiedzą, jak się odżywiać, jak ważny jest odpoczynek, potrafią ubrać się stylowo, a nie ekstrawagancko. Mają wokół siebie też wielu doradców, przechodzą często nawet specjalne szkolenia, by wiedzieli, jak gospodarować majątkiem i go nie roztrwonić - dodaje Pacuda.
To powoduje, że stereotyp piłkarza - utracjusza powoli przemija. Sławomir Majak, świetny piłkarz, który w 1997 roku zdobył z Widzewem Łódź mistrzostwo Polski, grał też w Bundeslidze i reprezentacji Polski, twierdzi, że... - To, jak ktoś żyje, nie zależy bezpośrednio od poziomu zarobków czy popularności lub innych czynników. Gdy grałem w Widzewie, nie miałem bmw czy mercedesa, jeździłem renault albo peugeotem. Pierwszego mercedesa kupiłem dopiero po zakończeniu kariery. Nigdy mi nie uderzyły do głowy, choć były to pieniądze nieporównywalne do tego, co dzisiaj zarabiają średniej klasy gracze: w granicach 50-100 tys. zł miesięcznie - opowiada Majak, który choć sam podkreśla, że nigdy mu nie odbiło, to nie brakowało w jego otoczeniu piłkarzy, o których robiło się momentalnie głośno. - Ostatnio z kolegami wspominaliśmy, jak Marcin Mięciel jako pierwszy piłkarz w naszej lidze założył białe buty, a po treningu kurtkę z dużym kołnierzem. Wszyscy o tym mówili i pisali. Było to wręcz wytykane - uśmiecha się.
To, jak ktoś żyje, nie zależy bezpośrednio od poziomu zarobków czy popularności lub innych czynników
Wynik kadry ocieplił wizerunek piłkarzy
Wizerunek polskiego piłkarza zmienił się w ostatnim czasie, na co spory wpływ miało kilka czynników. Jeden z nich to dobry wynik sportowy reprezentacji. Bez niego nawet najlepszy PR nie miałby sensu. - Przez lata mieliśmy posuchę w sukcesach reprezentacji, była wielka frustracja z tym związana, więc również piłkarzy się oceniało negatywnie. Pojawiało się myślenie, że ciągle przegrywamy, nie było radości, negatywnie oceniano więc także piłkarzy, często nazywając ich „kopaczami” - mówi z kolei Marcin Kikut, który przez lata grał w Amice Wronki i Lechu Poznań.
- Kontrakty piłkarzy powinny być konstruowane tak, by jak największą część wynagrodzenia mieli oni do podniesienia z boiska, a by nie była to pensja stała, bo to nie motywuje do pracy, a właśnie do takiego konsumpcyjnego stylu życia. To są piłkarze, którzy nie lubią afer, za to lubią się ładnie ubrać, uczesać - dodaje znowu Majak. O tym, że Robert Lewandowski lubuje się w zdrowym odżywianiu, Grzegorz Krychowiak uwielbia się modnie ubierać - wiemy. Piłkarze dziś wybierają coraz częściej stylowe marynarki, zamiast wycieranych jeansów. Michał Pacuda uważa, że wraz ze zmianą stereotypów związanych ze sportowcami, stali się oni bardziej otwarci i dostępni. - Przełamano tabu związane z życiem prywatnym, o którym jeszcze nie tak dawno w przypadku sportowców się nie mówiło. Zrozumieli, że obecność w mediach jest korzystna, pozwala wypracować nazwisko, dzięki czemu w przyszłości można naprawdę zarobić - komentuje Pacuda.
Pytanie tylko, czy czasami efekt końcowy nie jest odwrotny od zamierzonego? - Włączam komputer i czytam, że pan Lewandowski zjadł śniadanie, że poszedł do toalety. Już widać spory przesyt - jeszcze trochę, a otworzymy lodówkę i wyjdzie z niej Lewandowski. Choć oczywiście go rozumiem, ma swoje pięć minut i stara się wycisnąć z tego maksimum - kontynuuje Majak. To akurat Lewandowskiemu się udaje. Fakt, że kupił ferrari f12 berlinetta za 1,1 miliona złotych nie pozostał bez echa.
Rozwijają swoje biznesy
Również na wielkopolskim podwórku bez problemu znajdziemy piłkarzy, którzy świetnie radzą sobie w „życiu po życiu”, a swoje pomysły realizowali już podczas karier sportowych. - W czasie, kiedy byłam rzecznikiem prasowym, w Lechu byli piłkarze, którzy po treningach i meczach nie leżeli na kanapie, a mieli pomysł na siebie i aktywność pozapiłkarską ich dosyć mocno zajmowała - mówi Joanna Dzios, która w latach 2006-13 pracowała na stanowisku rzecznika prasowego klubu. - Dziś wielu z piłkarzy inwestuje i wydaje mi się, że niewielu z nich skończy bez perspektyw. Dzisiaj piłkarze to pełen profesjonalizm - dbają o sen, odżywianie, po prostu ciężko pracują, czy zarabiają adekwatnie do poziomu zarobków, to już nie mnie oceniać - zaznacza Dzios.
Dziś wielu z piłkarzy inwestuje i wydaje mi się, że niewielu z nich skończy bez perspektyw
Marcin Kikut przyznaje, że nieraz słyszał pod swoim adresem docinki. Dziś otwiera właśnie „Baltin” - hotel i apartamentowce w Mielenku nad morzem. - Obecnie rozwijam swój biznes nad morzem, cały czas jest co robić, zwłaszcza że mamy sezon wakacyjny. W dwa lata przeszedłem przyspieszony kurs z zarządzania, PR-u, księgowości, czasem muszę też być hydraulikiem, to wielka zmiana, ale czuję się w tym bardzo dobrze, myślę, że sobie radzę. W momencie, w którym rozmawiamy, siedzę nad fakturami - śmieje się. Kikut, jeszcze grając w Lechu, gdy przytrafiła mu się kontuzja kolana, rozpoczął kursy trenerskie, dzięki czemu może też dziś pracować z młodzieżą w Tarnovii Tarnowo Podgórne.
O zainteresowaniach i biznesie Tomasza Magdziarza, byłego piłkarza Warty, napisano i powiedziano już bardzo wiele. W Poznaniu żartowano nawet o nim, że to przeciętny piłkarz, niezły biznesmen i dobry manager. W wywiadach nieraz mówił, że nigdy nie utrzymywał się z piłki. To właśnie biznes pozwalał mu godnie żyć, bez patrzenia, czy przelew z klubu przyszedł na czas. Przez lata prowadził kilka firm, głównie z branży odzieżowej i motoryzacyjnej. Dzięki rabatom na luksusowe samochody, jakie potrafił wynegocjować Magdziarz, w pewnym momencie samochodami BMW jeździło pół zespołu Wisły Kraków, Maciej Żurawski czy Mauro Cantoro.
Z lubuskich zawodników warto podać przykład Macieja Murawskiego. Po zakończeniu kariery przez krótko był trenerem (Lechia Zielona Góra, Zawisza Bydgoszcz), a później zaczął pracę w telewizji jako komentator i ekspert. To zajęcie sprawia mu sporo satysfakcji i na razie nie myśli o powrocie na ławkę. Ponadto zielonogórzanin, który występował między innymi w Niemczech i Grecji, a także Lechu Poznań i Legii Warszawa założył wraz z dwoma innymi byłymi piłkarzami akademię, w której szkoli młodych adeptów futbolu.
Autor: Karol Maćkowiak