Skok z Amber Gold do prezydentury miasta [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smolinski
Jacek Deptula

Skok z Amber Gold do prezydentury miasta [rozmowa]

Jacek Deptula

Rozmowa z Krzysztofem Brejzą, posłem PO, członkiem specjalnej komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold.

W lipcu Sejm powołał waszą komisję. Co do tej pory udało się wyjaśnić i o czym będziecie rozmawiali na jutrzejszym posiedzeniu?
Jeśli chodzi o sprawy merytoryczne nie wyjaśniliśmy niczego. Jutrzejsze spotkanie, tak jak poprzednie, będzie w sprawach technicznych. Ustalimy listę świadków z prokuratur i w ogóle wymiaru sprawiedliwości. Zadecyduje o tym pani poseł Małgorzata Wassermann. To zdumiewające, że dopiero jutro, po dwóch miesiącach, dostajemy materiały do pracy.

Już na pierwszych obradach komisji widać, że iskrzy między panem, a przewodniczą Wassermann. Dlaczego?
Różnimy się w sprawie prognozowanego czasu pracy komisji. Moim zdaniem, mając tyle materiału, komisja może uporać się ze śledztwem w kilka miesięcy. Tymczasem pani przewodnicząca Wassermann szacuje, że prace potrwają aż dwa lata! To harmonogram ustalony przez posła Jarosława Kaczyńskiego. Twierdzę więc, że będzie to najbardziej opieszała komisja spośród dotychczasowych. Byłbym zapomniał - powołaliśmy także doradców - Platformie pozwolono mieć jednego, a PiS ma siedmiu.

Co to znaczy, że komisja będzie pracowała według harmonogramu posła Kaczyńskiego?
Finał komisji ma się odbyć tuż przed wyborami samorządowymi. Z prostego powodu - będzie to teatr mający zapewnić większe poparcie dla PiS. A w kuluarach sejmowych mówi się jeszcze, że dla kilku osób z komisji ma to być trampolina do wygrania wyborów na prezydentów miast.

Krzysztof Brejza, poseł PO.
Piotr Smolinski Krzysztof Brejza, poseł PO.

Jednym ze świadków mających kiedyś zeznawać, jest Donald Tusk. Chodzi o to, by gonić króliczka czy go złapać?
Jasne, chodzi o to, by uprzykrzyć życie Donalda Tuska wiążąc go z aferą Amber Gold poprzez syna. Chodzi też o to, by obrzydzić wyborcom samo nazwisko Tusk, ale jestem pewien, że na tym PiS się przejedzie.

W jaki sposób?
Nadzór nad parabankami, a tym był Amber Gold, ustanowiony miał być w 2006 roku za rządów PiS. I podczas głosowania o nadzorze państwa nad rynkiem finansowym klub PO zgłosił trzy poprawki. Dwie dotyczące sławetnych SKOK-ów i jedną o nadzorze nad tego typu instytucjami, jak Amber Gold. Proszę sobie wyobrazić, że nasze poprawki zostały odrzucone głosami koalicji, m.in. przez posła Kaczyńskiego i posła Suskiego, który jest w naszej komisji. Im chodziło głównie o parasol nad SKOK-ami, ale przy okazji odrzucili naszą trzecią poprawkę. Gdyby wówczas przeszły poprawki PO, nie byłoby afery Amber Gold - obowiązywałaby kontrola rządowej Komisji Nadzoru Finansowego.

Mimo wszystko przez trzy lata działalności Amber Gold polskie władze nie dostrzegły, że to wielka piramida finansowa? A prokuratura zwlekała z podjęciem śledztwa aż dwa lata...
Po analizie materiałów uważam, że mamy do czynienia z dwiema grupami błędów. Pierwsza to błędy Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz. Moim zdaniem wynikało to z przeładowania pracą prokuratury, a przede wszystkim z brakiem doświadczenia pracujących tam prokuratorów. Tak duża sprawa ich przerosła. Drugi wątek natomiast to tajemnicze zaginięcie bardzo ważnego pisma. Nowy szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak w 2011 roku, zaraz po objęciu swej funkcji, wysłał pismo do Andrzeja Seremeta, ówczesnego prokuratora generalnego, wskazując na duże nieprawidłowości i nieudolność w postępowaniu prokuratury w Gdańsku. Ale to pismo nigdy nie dotarło do Andrzeja Seremeta.

Jak to możliwe?
Zatrzymał je wicedyrektor biura prokuratora generalnego Piotr Wesołowski i wysłał je do gdańskiej prokuratury. Czyli tam, gdzie dochodziło do błędów. Nawiasem mówiąc, Wesołowski był szefem gdańskiej prokuratury apelacyjnej z nominacji ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Będziemy to musieli dokładnie wyjaśnić, także dlatego, że obieg tak ważnego dokumentu był skandaliczny. Gdyby prokurator generalny Andrzej Seremet otrzymał to pismo i odpowiednio zareagował, nie byłoby też afery z OLT Express, czyli tanią linią lotniczą właściciela Amber Gold. I co ciekawe, prokurator Wesołowski, który nie przekazał pisma prokuratorowi generalnemu, został teraz przez ministra Ziobrę powołany do elitarnej komisji przeprowadzającej egzaminy prokuratorskie.

Czy Michał Tusk, syn szefa Rady Europejskiej, pracował w OLT Express?
O ile dobrze pamiętam syn Tuska nie tyle pracował w tej linii lotniczej, co wykonał dla nich jedną lub dwie umowy zlecenia. On był pracownikiem Portu Lotniczego w Gdańsku i dla OLT zrobił - tak, chyba jedno, zlecenie - ułożył grafik połączeń. Wynagrodzenie wyniosło cztery tysiące zł, a nie kilkadziesiąt tysięcy, jak pisały „niepokorne” wówczas media.

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann zapowiedziała, że część obrad będzie niejawna. Co jest takiego w aferze Amber Gold, by utajniać materiały?
Zupełnie tego nie rozumiem! Mogę się jedynie domyślać, że będą wypływać coraz to nowe informacje i dokumenty. Mam wrażenie, że środowisko PiS chyba straciło pewność, co do łatwego wykorzystania afery Amber Gold jako oręża politycznego. PiS tym orężem może też dostać po głowie.

Jacek Deptula

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.