Skłócił ich... wspólny cel
Część mieszkańców wystąpiła z Komitetu Obrony Budowy Obwodnicy. Zamierzają walczyć o inwestycję na własną rękę. Dlaczego nie razem?
Od początku tego roku krośnianie uaktywnili się w sprawie obwodnicy. Zaczęło się od tego, że nie było pieniędzy na opracowanie dokumentacji. W styczniu powstały dwa komitety: Komitet Obrony Budowy Obwodnicy oraz Komitet „Utracona Nadzieja?”, który założyli członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Krośnieńskiej. Drugi z wymienionych komitetów szybko przystąpił do działania i zorganizował dwa protesty w postaci blokady mostu. Później komitety połączyły się (pozostała nazwa KOBO) i razem mieli walczyć o obwodnicę. Współpracowali jednak tylko przez miesiąc.
Polityczni, nie społeczni?
W ostatnich dniach członkowie TMZK postanowili wystąpić z KOBO. Dlaczego? - KOBO przeprowadził tylko jedną akcję protestacyjną. Akcja zgromadziła niewiele ponad 70 mieszkańców. Nasz komitet zapoczątkował blokady w lutym, na które przyszło ok. 200 osób. Nasze działania były wielokrotnie umniejszane - czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez TMZK. Dodatkowo członkowie TMZK uważają, że KOBO zatraciło swój społeczny charakter. - Akcje społeczne nie powinny przekształcać się w działania o charakterze politycznym lub być inspirowane przez jakiekolwiek władze. Dlatego też udział członków TMZK w tym komitecie jest bezzasadny - mówi Wojciech Brodziński.
Będą działać osobno
Pozostali członkowie KOBO byli zdziwieni takim obrotem sprawy. - Przyjmujemy tę decyzję i zachęcamy do wspólnej pracy w przyszłości. Szabel nie składamy i walka o obwodnicę będzie coraz intensywniejsza - stwierdza sekretarz KOBO, Tomasz Rogowski.
TMZK również zaznacza, że będą prowadzić inicjatywę „Tak Dla Obwodnicy”. Czy działania dwóch różnych grup będą skuteczniejsze?