Sklepy walczą o pracowników
Nawet o 30 procent większe zarobki od 1 stycznia. Sklepy i sieci marketów zapowiadają podwyżki płac. W ten sposób duże sieci handlowe walczą ze sobą nie o klienta, a o pracownika, których brakuje.
Tylko w ciągu godziny na popularnym serwisie ogłoszeniowym OLX pojawiło się ponad 30 ofert pracy z Poznania. Poszukiwani są fachowcy, ale nie tylko. Także sprzedawcy, kierowcy... Na pół, na pełen etat, na zlecenie i na umowę o pracę. Na dogodnych warunkach, z możliwością premii, awansu. Także w galeriach handlowych i w sklepach osiedlowych poszukiwani są pracownicy: do cukierni na Grunwaldzie, do marketu Piotr i Paweł w Plewiskach, do sieci Biedronka, Auchan. W co piątym sklepie czy restauracji w nowo otwartej galerii handlowej Posnania poszukiwane są osoby do pracy. Oferty znaleźć można też w CH Plaza, Avenida czy Malta.
- Wyższa płaca minimalna, obniżenie wieku emerytalnego, świadczenia 500+, starzejące się społeczeństwo, wzrost gospodarczy spowodowały, że w Polsce pracuje jedynie 51 procent obywateli
- mówi Jeremi Mordasewicz, doradca Konfederacji Lewiatan.
- Zaczynamy konkurować z innymi sklepami nie o klienta, a o pracownika! Poszukujemy do wielu naszych sklepów szeregowych pracowników, natomiast nie ma ani jednego złożonego CV - opowiada Piotr Adamczak, przewodniczący związku zawodowego Biedronka Jeronimo Martins Polska.
Dlatego duże sieci handlowe, by zatrzymać, a jednocześnie przyciągnąć nowych pracowników obiecują podwyżki płac. Dziś to pracownicy dyktują warunki swoim pracodawcom.
Od 1 stycznia Ikea Retail wprowadza nowe minimalne stawki w wysokości 20 złotych brutto za godzinę, zamiast 15 zł. Oprócz tego cały system płac ulegnie waloryzacji, w wyniku czego blisko 90 proc. pracowników otrzyma podwyżki. Pracownicy pełnoetatowi zaczną zarabiać więc 3,3 tysiąca złotych brutto. - Podniesienie poziomów wynagrodzeń nie jest powiązane z indywidualnymi wynikami pracy. To element realizowanej strategii, zakładającej konsekwentne podejmowanie działań zapewniających pracownikom coraz lepsze warunki pracy - tłumaczy Katarzyna Balashov, dyrektor komunikacji korporacyjnej Ikea Retail.
By jednak pracownika zatrzymać na dłużej, pracodawcy oferują podwyżki lojalnościowe. - Nowo zatrudnieni pracownicy sklepów otrzymują od 2400 do 2800 zł brutto, ponadto podczas podpisywania umowy firma zobowiązuje się do podwyżki - po
dwóch latach pracownicy otrzymują od 2850 do 3250 zł brutto - opowiada Agnieszka Robaszkiewicz PR menager Lidl Polska. Menagerowie sklepów zarabiać mają na początku od 4400 zł do 6800 zł po dwóch latach pracy. Z kolei w Tesco najniższe miesięczne wynagrodzenie, po podwyżkach wynosi 2295 zł dla osób z zaledwie rocznym stażem pracy.
Firmy przyciągają też bonusami w postaci dodatkowych premii, bonów, paczkami świątecznymi jak w Piotrze i Pawle czy dostępem do podstawowej opieki medycznej. - Nasi pracownicy w październiku otrzymali bony w wysokości 600 zł, a w grudniu bony o wartości 400 zł z okazji świąt - mówi Robaszkiewicz.
- Dziś szeregowi pracownicy zarabiają u nas 2100 zł brutto plus 200 złotych premii za stuprocentową frekwencję. Do tego jeszcze dochodzą tzw. widełki stażowe za przepracowany okres. Planowane są też podwyżki, nie wiadomo jednak, w jakiej wysokości. My, jako związek, będziemy starali się wywalczyć najlepsze warunki dla przyszłych pracowników, by ich przyciągnąć - opowiada Piotr Adamczak.
Eksperci obserwujący rynek są zdania, że wzmocnienie motywacji do pracy to jedyna szansa, by zyskać pracowników. -
Dziś siła przetargowa, która objawia się w wynagrodzeniach, jest wyższa od produktywności pracowników
- komentuje Jeremi Mordasewicz.