Składowisko odpadów? To przecież magazyn trucizn
Czy firma w Wiechlicach funkcjonuje zgodnie z prawem? Nawet jeśli, to jej działalność urąga przepisom ochrony środowiska i zdrowemu rozsądkowi.
Teren składowiska, a raczej przetwórni odpadów w podszprotawskich Wiechlicach odwiedza teraz komisja za komisją. I wszyscy łapią się za głowy. Słychać zdanie, że jest to najbardziej niebezpieczne składowisko odpadów w regionie, ale fachowcy proszą o unikanie sformułowania „bomba ekologiczna”.
Przypomnijmy. W piątkowy wieczór na teren składowiska weszli przez przypadek członkowie stowarzyszenia Bory Dolnośląskie. Dodajmy, że teren nie był dozorowany, brama otwarta. Wokół znajdowały się nieszczelne beczki z chemikaliami. Kolejnego dnia do Wiechlic przyjechali inspektorzy ochrony środowiska, policjanci, urzędnicy i weszli do pomieszczeń tzw. przetwórni. Trudno powiedzieć, co tam było przetwarzane, nie wiedzieli o tym nawet pracownicy, twierdzący, że robią jakąś chemię, ale widok był przerażający.
Jak to się stało, że w Wiechlicach zainstalowała się taka „firma”? O tym przeczytasz w wydaniu PLUS.