Wczoraj Sąd Rejonowy w Miastku skazał Nikodema Ch. za spowodowanie wypadku, w którym poważnie ranne zostały trzy osoby.
W czwartek Sąd Rejonowy w Miastku skazał Nikodema Ch. za spowodowanie wypadku, w którym trzy osoby doznały poważnych obrażeń ciała, w tym jedna bardzo ciężkich. Do wypadku doszło w marcu 2012 r. i to jest już drugi wyrok w tej sprawie. Wcześniejszy, uniewinniający, został skutecznie zaskarżony przez prokuraturę.
Nikodem Ch. był wtedy uczniem Technikum Leśnego w Warcinie, tak jak i trzech pasażerów, którzy zostali ranni. Do wypadku doszło na drodze między Kępicami a Warcinem. Nikodem Ch., kierując samochodem marki Peugeot, nie wyrobił na zakręcie, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo.
Rok pozbawienia wolności w zawieszeniu
Miastecki sąd skazał Nikodema Ch. na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby dwóch lat. Dodatkowo sąd orzekł grzywnę w wysokości 1000 zł oraz obciążył oskarżonego kosztami procesu.
- W ocenie sądu wina oskarżonego nie budzi wątpliwości - mówił w ustnych motywach wyroku sędzia Andrzej Michałowicz. - Wyjaśnienia oskarżonego, jakoby w trakcie pokonywania przez niego zakrętu miał się pojawić niezidentyfikowany samochód, który miał zajechać mu drogę, nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym. Policjanci, którzy byli na miejscu zdarzenia oglądali tę drogę. Nie znaleźli śladów świadczących o tym, że oskarżony był zmuszony zjechać na pobocze i tam miało samochodem zarzucić, no i potem było uderzenie w drzewo. Nie było także manewrów obronnych, np. śladów hamowania. Świadek, który jechał w przeciwnym kierunku, na tej drodze nie widział żadnego innego pojazdu. Biegły stwierdził, że gdyby taki pojazd jednak był, to oskarżony miałby czas i takie pole widzenia, aby zareagować. W ocenie sądu oskarżony przyjął taką linię obrony, która została poparta przez jego kolegów, którzy z nim jechali. Początkowo koledzy, którzy byli pasażerami samochodu prowadzonego przez oskarżonego, kategorycznie twierdzili, że taki samochód był. W trakcie procesu, po uchyleniu poprzedniego wyroku (uniewinniającego - dop. redakcji), zasłaniali się już niepamięcią, nie byli pewni, czy taki samochód był. Używali słów - prawdopodobnie, wydaje mi się.
Prokurator chciał zakazu prowadzenia pojazdów
Sędzia Andrzej Michałowicz stwierdził dalej, że oskarżony nie był do tej pory karany.
- Prokurator wnosił o orzeczenie wobec oskarżonego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. Należy jednak stwierdzić, że od dnia wypadku minęło już pięć lat. W tym czasie oskarżony nie był karany za przestępstwa związane z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Było to zdarzenie jednorazowe. A więc nie jest, zdaniem sądu, orzekanie, takiego zakazu nie jest konieczne.
Ten wyrok nie jest prawomocny.