Piotr Szmidt z Żar od ośmiu lat jest po rozwodzie, a nadal zmuszony jest dzielić kawalerkę z byłą żoną, która nie płaci rachunków i pali papierosy. Choć ona ma sądowy nakaz eksmisji, wciąż czeka na lokum.
- Pomóżcie, bo nie wiem, czy w końcu nie targnę się na życie, dziurawe prawo, urzędnicza niemoc, skazuje mnie na bycie więźniem we własnym mieszkaniu - mówił z łzami w oczach Piotr Szmidt. - Rozwiodłem się z żoną osiem lat temu, a nadal muszę z nią żyć pod jednym dachem w małej kawalerce. Mam już tego serdecznie dość, choć jest niepełnosprawna, jeździ na wózku, ale pali papierosy jak lokomotywa. W pokoju nie ma czym oddychać. Na mojej głowie jest sprzątanie, gotowanie, pranie, i utrzymanie mieszkania, bo była żona nie poczuwa się do obowiązku płacenia za nie. Nie płaci ani czynszu, ani za prąd czy gaz.
Wszystko to praktycznie od początku spada na barki pana Piotra. W maju 2013 roku kobieta trafiła do szpitala z wylewem. Po hospitalizacji przywieziono ją z powrotem do mieszkania byłego męża. - Ona ma syna w Żarach, a to na mnie spada obowiązek opieki nad nią, a ja mam już 71 lat, coraz mniej siły i chęci do życia... - mówi ze łzami w oczach mężczyzna. - Przecież w świetle prawa to dziś obca dla mnie osoba. Czy ja nie mam prawa normalnie żyć?
P. Szmidt zwracał się i do prokuratury i do sądu i do urzędu miasta. Zgodnie z decyzją prokuratora opiekę nad matką winien sprawować syn. Ale to decyzja tylko na papierze. W praktyce ten obowiązek spada na byłego męża. - Trzy razy w tygodniu przychodzi do niej na 2-3 godziny opiekunka z ośrodka pomocy społecznej, pomoże się jej umyć, zrobi jej jakieś zakupy, ale gdy ja gotuję zupę, to nie mam sumienia jej nie dać i tak ponieważ mam miękkie serce, zrobiono ze mnie sprzątacza i kucharza... Ona poobijała wózkiem meble, ściany i sprzęty, ale nie poczuwa się do pokrycia kosztów remontu.
Ona poobijała wózkiem meble, ściany i sprzęty, ale nie poczuwa się do pokrycia kosztów remontu
W październiku zeszłego roku pan Piotr poszedł do sądu z wnioskiem o eksmisję byłej żony. Sąd wydał nakaz opróżnienia przez kobietę lokalu, ale wstrzymał wykonanie do czasu przydzielenia jej lokalu socjalnego z miasta. Wtedy kobieta była na 33 miejscu w kolejce do mieszkania. Pomimo interwencji byłego męża sprawy nie da się przyspieszyć. Po upływie ośmiu miesięcy jego eks żona „wskoczyła” na 26 miejsce. Interwencje, prośby, ani tłumaczenia u urzędników nic nie dają.
Miasto dysponuje w tej chwili 220 mieszkaniami socjalnymi i 2 tysiącami lokali komunalnych. - W wyjątkowych sytuacjach opiniujemy do burmistrza o przydział mieszkania poza kolejką- mówi Georgios Candekidis, szef komisji mieszkaniowej - To trudne decyzje, bo każdy przypadek jest wyjątkowy.
- To ile lat mam jeszcze czekać, by wreszcie móc normalnie żyć, zacząć oddychać tlenem, a nie dymem z papierosów - pyta rozżalony mężczyzna.
Autor: Lucyna Makowska