Świat odkrył skansen i zachwycił się tym miejscem. Zaczęli zjeżdżać filmowcy, artyści, piosenkarze. Discovery Historia nakręciła tu film „Wikingowie na ziemiach polskich” („Na tropach tajemnic”)
W 1993 roku Duńczycy zorganizowali w Wolinie Festiwal Wikingów. Lokalni pasjonaci historii pomysł podpatrzyli i mozolnie zaczęli go realizować. Powołali do życia Stowarzyszenie Centrum Słowian i Wikingów Wolin Jomsborg Vineta.
- Motyw był prosty: Jest wspaniała historia, ale trzeba ją ubrać, żeby przyciągnęła tysiące zwiedzających - tłumaczy ówczesną motywację Agnieszka Gawron Kłosowska. - Mamy do tego świetne miejsce, wyspę Ostrów, tam gdzie od kilku lat odbywa się woliński festiwal. Powstał pierwszy pomysł i pierwsze plany.
Rozpoczęli budowę skansenu na Ostrowie, a latem organizowali przy współpracy z gminą Wolin część historyczną Festiwalu Wikingów, przemianowanego wkrótce na Festiwal Słowian i Wikingów.
- Dzięki działaniom członków stowarzyszenia i magii miejsca, jakim jest Wolin impreza w ciągu kilku kolejnych lat stawała się jedną z największych na świecie i uważana przez większość za najbardziej niezwykłą - opowiada Agnieszka. - Wynika to między innymi stąd, że tak jak 1000 lat temu Wolin leżał na przecięciu szlaków handlowych Europy, skupiając ludzi z bardzo odległych miejsc ówczesnego świata, tak i teraz zaczęli na festiwal zjeżdżać uczestnicy niemal z całej Europy, Ameryki, Azji czy nawet Australii. Wszyscy poubierani w rekonstrukcje czy stylizacje strojów, pokazują życie codzienne z okresu wczesnego średniowiecza, czyli dawne rzemiosła, pokazy walk, występy grup muzycznych i tanecznych, repliki łodzi.
Takich inscenizacji bitew i z tak ogromną liczbą uczestników biorących jednocześnie w niej udział (nawet do kilkuset) nikt na świecie nie organizował. To przyciągało. Jak pewnych filmowców, którym jako jedynym pozwolono kręcić ujęcia w środku bitwy. Po jej zakończeniu nie mogli wyjść, mając „miękkie nogi”. Ale później na całym świecie promowali festiwal, jako ten największy, najbardziej fascynujący, najprawdziwszy.
I świat nagle zwariował na tle polskiego skansenu na Wolinie. TVP3 Szczecin zrealizowała tu film „Wolin Jomsborg Vineta” z cyklu „Misja Gryf”, który wyreżyserował Dariusz Baranik. Po nim przyjechała ekipa z TYR z Wysp Owczych nagrywając teledysk grupy muzycznej. W kolejce ustawiła się TVP2, kręcąc tu film „Nowa postać świata”, a po niej film dokumentalny o profesorze Lechu Leciejewiczu, natomiast TVP Polonia obraz „Skarby nieodkryte”.
Podobnie europejskie stacje. The History Channel i Terry Shephard stworzyli tu film o wikingach z cyklu „The Warriors”. Powstał też tu teledysk szwedzkiej grupy Amon Amarth, „Twilight of the Thunder God”. W skansenie nakręcono zwiastun filmu „Raiders The Raven and The Cross” („Najeźdźcy: kruk i krzyż”). Amerykańska telewizja National Geographic i telewizja NOVA - popularno-naukowy film o wikingach: „The secrets of the Viking Sword” („Sekrety wikińskiego miecza”).
Nasi zachodni sąsiedzi zauroczeni miejscem, niemiecka telewizja FILM GbR nakręciła film „Vineta” na temat legendarnej Vinety, Discovery Historia film z cyklu: „Na tropach tajemnic” („Wikingowie na ziemiach polskich”). Powstał teledysk grupy raperskiej „Łona i Webber” („Kaloryfer”), dwa teledyski Projektu Równonoc DONATANA, Słowiańska kultura w wersji hip-hopu: „Słowiańska Krew” i „Noc Kupały”.
W nazewnictwie są dwa słowa: Wikingowie i Słowianie. Podczas festiwali uczestnicy prezentują przeważnie kulturę Słowian lub wikingów, ale dodatkowo są także tacy, którzy odtwarzają wczesnośredniowieczną kulturę swoich terenów. Jak choćby koczownicze ludy z Węgier, żyjące w jurtach lub Bałtowie, których również można rozróżnić często po odmiennym, charakterystycznym stroju.
- Na zachodzie walczy się zupełnie inaczej - przyznał po oglądnięciu walnej bitwy podczas festiwalu Krzysztof „Jorund” Tomaś, członek Stowarzyszenia, sędzia główny w czasie bitew. - Tam to odbywa się bardziej teatralnie, stąd zobaczenie z bliska walki, to coś zupełnie innego. Słychać autentyczny szczęk mieczy i toporów uderzających w hełmy, straceńcze ataki, wycia wojowników. Tego się nie powtórzy tworząc animacje.
Dodajmy gwoli wyjaśnienia - Wikingowie, to dziś nazwa popularna. Słowo wiking pochodzi od nazwy orężnych wypraw morskich „viki”. Termin kojarzony z określeniem „vik” oznaczającym zatokę. Do tego dochodzi czasownik „vikja” („wyłamywać”, „wykręcać” lub „odchylać”). Szwedzki historyk F. Askeberg tłumaczył, iż wikingowie byli w istocie ludźmi, którzy wyłamywali się z klasycznych struktur społecznych, porzucali dom i wypływali w morze w poszukiwaniu sławy i łupów. A w wyprawach łupieżczych (viki) załogantami byli zarówno Skandynawowie, jak i Słowianie, zwani dziś Wikingtami.
- Na festiwale wojownicy przyjeżdżają często z całymi rodzinami, a przekrój wiekowy jest od niemowląt do ponad 80 lat - opowiada Agnieszka. - Jak widać, odtwórstwem historycznym może zajmować się każdy, bez względu na wiek. Nie trzeba też być archeologiem czy historykiem, liczy się pasja i zainteresowanie tematem. Wiedza, z czasem, niepostrzeżenie przychodzi wtedy sama.