Skąd się bierze data Wielkanocy, czyli księżyc a chrześcijanie

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Weronika Skupin

Skąd się bierze data Wielkanocy, czyli księżyc a chrześcijanie

Weronika Skupin

Jak to się stało, że Wielkanoc obchodzimy w konkretną niedzielę i jest to data ruchoma, w odróżnieniu np. od Bożego Narodzenia? To, kiedy świętujemy właśnie w te dni, nie wynika z tradycji - zadecydowały sobory. Cesarze postanowili, a chrześcijanie mieli świętować wedle tego, co zasądzone. Obchodzenie Wielkanocy ma swój początek jeszcze w kalendarzu hebrajskim.

Pod koniec II w. n.e. data Wielkanocy nie była jeszcze jednolita dla całego Kościoła. - Byli wśród chrześcijan tacy, którzy nawiązywali wciąż do tradycji żydowskiej i pragnęli upamiętniać zmartwychwstanie Chrystusa dokładnie w święto Paschy żydowskiej, a więc 14 dnia miesiąca nisan - opowiada ks. Mariusz Rosik, biblista.

Nisan był miesiącem księżycowym, wyznaczanym przez cykle księżyca.

- Ci wyznawcy Chrystusa zamieszkiwali zasadniczo Azję, a nazwano ich kwadrodecymanami od łac. quartus decimus („czternasty”). Mieli mocne argumenty: 14 nisan świętowali Paschę Jezus i apostołowie. Przy takim założeniu Wielkanoc mogła wypaść na dowolny dzień tygodnia - tłumaczy ks. Rosik. - Innego zdania byli zwolennicy Rzymu, gdzie pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa obchodzono w pierwszą niedzielę po święcie Paschy, bo Chrystus zmartwychwstał właśnie w niedzielę. Zwyczaj świętowania Wielkanocy w niedzielę w Rzymie utrwalił się już za papieża Sykstusa (ok. 116-126). Niemal do końca II wieku kościoły azjatyckie obchodziły Wielkanoc według swojego kalendarza, zaś kościoły pozostające w związkach z Rzymem - według swoich praktyk. Te pierwsze pozostawały więc pod silniejszym wpływem tradycji żydowskiej - dodaje biblista.

Sytuacja miała ulec zmianie za papieża Wiktora (189-198), który postanowił ujednolicić obchody Wielkanocy dla całego Kościoła. Ekskomunikował wszystkich, którzy poszli za kwadrodecymanami.

Jak mówi znawca tematyki biblijnej, zamiar papieża się nie powiódł, bo wielu biskupów odmówiło mu posłuszeństwa. Jednym z najzacieklejszych przeciwników Wiktora był Polikrates, biskup Efezu. Spór przybierał na sile. Próby załagodzenia go podjął się biskup Lyonu, Ireneusz, zachęcając papieża do zachowania jedności ze wspólnotami chrześcijańskimi w Azji. Cała sprawa ciągnęła się jeszcze ponad wiek, bo dopiero Sobór Nicejski w 325 roku zdecydował ostatecznie o świętowaniu Wielkanocy w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni księżyca.

Cesarz Konstantyn, według Euzebiusza z Cezarei, miał wypowiedzieć słowa: „Jest rzeczą niegodną, żebyśmy celebrując to największe święto, postępowali za zwyczajem Żydów, którzy zbrukali swe ręce ogromnym grzechem i dlatego słusznie dotknięci zostali ślepotą duszy. Nie miejmy nic wspólnego z tym niegodnym żydowskim motłochem, bo co innego otrzymaliśmy od naszego Zbawcy” (Historia ecclesiastica 1,9).

Miesiąc miesiącowi nierówny

Cesarz nie do końca miał rację, mówiąc o całkowitym zerwaniu z hebrajskim zwyczajem. Data naszej Wielkanocy to bowiem nic innego, jak pierwsza niedziela po święcie Paschy przełożonym z kalendarza hebrajskiego na nasz. A to, że Wielkanoc w kalendarzu juliańskim każdego roku przypada na inny dzień, wynika z astronomii.

- Jest to skutek przeliczania kalendarza o innej konstrukcji na nasz. Obecnie posługujemy się kalendarzem czysto słonecznym, który ma za zadanie oddać pory roku. Ale zanim powstał, obowiązywał mieszany kalendarz księżycowo-słoneczny - wyjaśnia dr Paweł Preś z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego. - Było w nim 12 miesięcy księżycowych, w którym miesiąc pokrywał się z pełnym cyklem księżyca. Ponieważ łącznie nie dawały one 365 dni, co jakiś czas doliczano do niego trzynasty miesiąc przestępny. Cała sprawa polega na tym, że Wielkanoc jest dobrze umocowana w starym, religijnym, księżycowym kalendarzu hebrajskim, ale nie w juliańskim - opowiada astronom.

Próbowano przepisać datę z dawniej obowiązującego kalendarza na juliański. - Jasne było, że ta data nie może pozostać stała, a musi być ruchoma. Bierzemy pierwszą niedzielę po pierwszej pełni po równonocy - wyjaśnia Paweł Preś.

W tym roku astonomiczną równonoc mieliśmy 20 marca i do końca tego wieku będzie ona przypadała na 20 lub 19 marca (tymczasem kalendarzowy pierwszy dzień wiosny przypada na 21 marca, co ustalono dla ułatwienia jako datę stałą). Pełnia po równonocy przypadła na poranek 11 kwietnia 2017. Niedziela 16 kwietnia jest zaś pierwszą po pełni, a więc Wielkanocą.

To, kiedy przypadają równonoc i pełnia, można było obliczyć już w starożytności.

- Już wtedy wiedza była tak szeroka, że nie trzeba było na bieżąco prowadzić obserwacji nieba. Posługiwano się obliczeniami. Dzięki nauce, jaką była komputystyka, ustalono daty kalendarza liturgicznego w oparciu o cykle astronomiczne. Stworzone w ten sposób tablice paschalne dokładnie pokazywały, w którym roku którego dnia przypadają poszczególne święta - tłumaczy dr Paweł Preś. - Oczywiście obliczenia były oparte na obserwacji nieba, jednak starożytni nie musieli za każdym razem patrzyć w gwiazdy. Wystarczyły im liczby.

Każdy wiedział, kiedy przypada początek Wielkiego Postu z obliczeń, a nie ze znaków na niebie. Sam Wielki Post miał na przestrzeni wieków różną długość, aż poprzestano na poszczeniu przez 40 dni, nie licząc niedziel.

- Data jego rozpoczęcia wyznaczana jest tak, że od Wielkanocy odlicza się 40 dni (bo tyle Jezus pościł na pustyni), pomijając niedziele, które w tradycji Kościoła nie były dniami postu. A oktawę świętujemy dlatego, że Jezus ukazał się apostołom w niedzielę zmartwychwstania, a następny raz - po ośmiu dniach (oktawa), czyli w następną niedzielę - mówi ks. Mariusz Rosik.

Od daty Wielkanocy zależą też inne święta: Boże Ciało, Trójcy Świętej, czy też Zesłanie Ducha Świętego.

Swojska, pogańska Wielkanoc

Pierwsi chrześcijanie, a konkretnie ci polscy, na pewno tradycji malowania jajek, oblewania się wodą w lany poniedziałek i klekotania drewnianymi kołatkami w kościele, nie zaczerpnęli z Biblii. Właściwie jedynie treści liturgiczne mają ścisły związek z religią. Wszelkie wielkanocne obrządki to pokłosie pogańskich tradycji

Nie było możliwe ich zakazanie, więc z biegiem czasu zostały skojarzone ze Świętami Wielkiej Nocy.

- Wielkanoc jest ściśle związana z wiosna, świętem życia, przyrody nieustannie budzącej się na nowo. Ma to korzenie w tradycjach pogańskich. Kościół zwalczał archaiczne zwyczaje, traktując je jako pogańskie, ale niektóre z nich związał z tradycją i nadał im nowe znaczenie - wyjaśnia Agnieszka Szepetiuk-Barańska z Działu Folkloru i Ceramiki Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.

Takimi wcielonymi zwyczajami są wszelkie pożegnania zimy i postu, takie jak pogrzeb żuru i śledzia. Wyrzucano wtedy przez okna gary z żurem i śledziami jedzonymi głównie w czasie postu, a także z pomyjami. Zawartość takiego gara mogła wylądować na głowie nieświadomego niczego człowieka, który akurat przechodził obok...

Inny wymiar miało też wielkoczwartkowe hałasowanie kołatkami. Co prawda zastępują one dzwonki podczas wieczornej liturgii, jednak wykradało się je z parafii i biegało po wsi, kołacząc tak, by przepędzić zimę. W Wielki Piątek myto się z kolei o wschodzie słońca. W Polsce mamy też malowane jajka - symbol nowego życia.

- Dzięki ozdabianiu podkreślało się wielką moc jajek. Ich święcenie to typowo polski zwyczaj - wyjaśnia Agnieszka Szepetiuk-Barańska.

Weronika Skupin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.